- Jak poszła kolacja?- spytałam, wchodząc do kuchni.
Mama siedziała przy stole z kubkiem kawy w ręce, a ja postanowiłam pójść w jej ślad i również sobie zrobić. Kobieta spojrzała na mnie znad telefonu, wzrokiem krytykując to, co robiłam. Dokładnie tak, jak wcześniej, jednak kiedy otworzyła usta, nie mówiła nic na temat mojego napoju.
- Dobrze- zaczęła.- Masz szczęście, że zachowywałaś się wystarczająco dobrze i państwo Torres'owie cię polubili.
- Ale oni mnie już wcześniej lubili.
- Co nie znaczy, że nie masz dążyć do tego, by robili to jeszcze bardziej- skarciła mój tok myślenia.- Ile razy mam ci powtarzać, że jeśli coś jest dobre, nie znaczy, że nie może być jeszcze lepsze? A nasza rodzina od zawsze dąży do tego, by wszystko było jak najlepsze.
- Czyli uda wam się ulepszyć firmę ojca?- zmieniłam temat, gdy ten zaczął wchodzić na zły tor.- W sensie waszą firmę.
- Tak, na pewno się udało- powiedziała zadowolona, a kiedy spojrzała w moją stronę, jej zadowolenie zbladło.- O ile nie palnęłaś słowa za dużo przy Noah, gdy byliście sami.
To nie było pytanie, jednak wiedziałam, że i tak muszę odpowiedzieć.
- Nie, nie palnęłam- zapewniłam ją.- Poza tym...
W ostatniej chwili ugryzłam się w język, a matka spojrzała na mnie marszcząc brwi. O mało nie wypomniałam jej, że sama zaproponowała, byśmy udali się sami do mojego pokoju. To by się skończyło naprawdę źle.
- Zrobiłaś lekcje na jutro?- zmieniła temat, gdy zauważyła, że nie zamierzam dokańczać.
- Tak, zrobiłam- odparłam, upewniając się jeszcze, że odrobiłam na pewno wszystkie.
- To dobrze- odpowiedziała, już mniej zainteresowana, zbywając mnie przy tym.
Wzięłam do ręki swoją szklankę, po czym wolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi, nie mając nic do dodania. Mój wzrok powędrował w stronę wejścia do salonu, gdzie na kanapie leżał mój ojciec. Bez wchodzenia domyślałam się, że nie był w najlepszym stanie. Ale co mnie to obchodzi. Nie był to pierwszy ani ostatni raz. Poza tym, sama nie byłam lepsza.
Na myśl o alkoholu, aż zamarzyłam o weekendzie, jednak teraz musiałam skupić się na swojej wieczornej pielęgnacji.
Wchodząc do pokoju, odłożyłam kawę na biurko i podeszłam do szafy. Chwilę zastanawiałam się nad piżamą, aż w końcu zdecydowałam się na białe szorty oraz szary, przyduży T-shirt. Wzięłam rzeczy ze sobą i wyszłam z pokoju, po chwili będąc już w łazience, gdzie zmyłam makijaż, umyłam twarz, rozczesałam włosy i przebrałam się.
Tej nocy zasnęłam niewyobrażalnie szybko, bo jakąś minutę po położeniu się do łóżka. Mimo wszystko, rano miałam mało energii. Na szczęście udało mi się pobudzić podczas mojej porannej rozmowy z Victorem, gdy szykowałam się.
Byłam w trakcie przebierania się w mundurek, kiedy chłopak pogrążony był w opowiadaniu swoich ploteczkach z jego pierwszych dni szkoły. Starałam się słuchać go z jak największą uwagą.
- Czym zaczynasz?- spytał mnie, gdy pakowałam się do szkoły.
- Biologią, więc nie jest źle, ale potem mam dwa wf- przewróciłam oczami, choć i tak nie mógł tego zobaczyć.
- Właśnie! Skoro już gadamy o wf'ie, to mam pytanie- zaczął. Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, bo ten kontynuował dalej.- W poniedziałek jest mecz, chciałabyś może przyjść?
CZYTASZ
Nie Lekceważ Anioła [wstrzymane]
RomancePIERWSZA CZĘŚĆ DYLOGII 𝐀𝐍𝐆𝐄𝐋 Byliśmy jak dwa magnesy. Nieznana nam siła przyciągała nas do siebie. Jednak gdy bieguny się od siebie odsuwają- coś na nowo zaczyna nas od siebie odpychać. *** Angel Hughes nie zawsze była szczerą, poukładaną dziew...