Truchtem biegłam do domu, tą samą drogą, którą trochę ponad godzinę temu kierowałam się na zajęcia. Starałam się nie używać telefonu biegnąc po ulicy, gdzie w każdym momencie mógł pojawić się samochód, jednak nie miałam wyboru, gdy Evelyn zaczęła rozmowę wideo na naszej grupie.
Dołączyłam jako ostatnia, próbując wmieszać się w temat rozmowy.
- Okej, skoro są już wszyscy to...- nie dokończyła, a kiedy spojrzałam w telefon zobaczyłam, jak wpatruje się w ekran z wybałuszonymi oczami. Po chwili zrozumiałam dlaczego.- Mattheo, czy ty, do cholery, siedzisz na kiblu?
Przeniosłam wzrok na Matt'a, który faktycznie zdawał się na czymś siedzieć, a po tle wywnioskowałam, że z pewnością była to toaleta.
- A co miałem zrobić?- oburzył się.- Rzadko kiedy dzwonimy na tej grupie, myślałem, że to coś ważnego!
Wszyscy, z wyjątkiem chłopaka, zaczęli się śmiać. Evelyn dokończyła dopiero, gdy Matt opuścił łazienkę.
Ten obraz będzie mi się śnił po nocach...
- Dobra, dzwonię, bo mam zajebisty pomysł!- odparła entuzjastycznie.
Postanowiłam zrobić sobie krótki postój, żeby łatwiej skupić się na jej planie. Stanęłam na poboczu drogi, opierając się o płot czyjegoś domu.
- Pomyślałam sobie dzisiaj, że ostatnio spędzamy dość mało czasu ze sobą- kontynuowała, a gdy już miałam się odezwać, dodała- mówię o czasie nie spędzonym na chlaniu.
- No dobra, to jaki masz pomysł?- rzucił od niechcenia Nathaniel. Nigdy nie śpieszyło mu się do rozmów na kamerkę z nami.
- Sądzę, że powinniśmy się spotkać, pójść razem na jakiś obiad czy coś- zaproponowała.
- W sumie to nie najgorszy pomysł- odezwał się chyba pierwszy raz Luke.- Jesteście jutro wolni?
Wszyscy zaczęli odpowiadać, że tak, za to ja w głowie przypominałam sobie jutrzejszy rozkład zajęć. W czasie, gdy inni potwierdzali swoje przybycie, ja musiałam odmówić.
- Mam lekcje gry na pianinie, nie dam rady.
- Nie możesz odpuścić sobie tą jedną lekcję?- westchnęła Sophie.
- Wystarczy już, że tydzień temu je opuściłam- odparłam równie przejęta co oni.- Matka mnie zabije, przed tym długo torturując z ojcem- robiłam wszystko, by druga część zabrzmiała żartobliwie.
- Kurde- skomentowała dziewczyna.
- A nie możemy wyjść na przykład w sobotę?- zaproponowałam, szukając możliwego wyjścia.
- Miałam nadzieję, że jutro pójdziemy na miasto, a w sobotę na imprezę. Ale dobra, jesteście wtedy wolni?- spytała Evelyn
Wszyscy znów zaczęli się zgadzać, a ja zwróciłam uwagę na zbliżającą się w moją stronę czyjąś sylwetkę. Może i bym się wystraszyła, gdyby nie to, że już po paru sekundach rozpoznałam, że to Noah.
- Dobra, super, że wszyscy mogą iść, ale muszę już kończyć- odezwałam się do telefonu, nie spuszczając wzroku z uśmiechającego się cwaniacko chłopaka.
Bez żadnego pożegnania rozłączyłam się, a urządzenie schowałam do kieszeni dresów. Skrzyżowałam ręce na piersi, po czym odezwałam się.
- Czemu mam wrażenie, że mnie śledzisz?- spytałam półżartem.
- Nie schlebiaj sobie- przewrócił oczami, podchodząc coraz bliżej, przez co musiałam lekko unieść głowę.- Jesteśmy prawie że w jebanym centrum miasta.
CZYTASZ
Nie Lekceważ Anioła [wstrzymane]
RomancePIERWSZA CZĘŚĆ DYLOGII 𝐀𝐍𝐆𝐄𝐋 Byliśmy jak dwa magnesy. Nieznana nam siła przyciągała nas do siebie. Jednak gdy bieguny się od siebie odsuwają- coś na nowo zaczyna nas od siebie odpychać. *** Angel Hughes nie zawsze była szczerą, poukładaną dziew...