3.

1.7K 57 5
                                    

Otworzyłam ociążale powieki rozciągając się na łóżku niczym zmęczony leniwiec. Nie miałam pojęcia, która mogłaby być godzina, ale sądząc po przebijającym się przez zasłony ostrym słońcu, na pewno późna.
Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu telefonu, który był cicho jak nigdy. Na szczęście nadeszła sobota a ja nic nie miałam do roboty, więc mogłam calutki dzień przeleżeć w jednym miejscu. Sięgnęłam po komórkę, która leżała nieopodal na łóżku i odblokowałam ją sprawdzając godzinę.
Było już po jedenastej, więc rozciągnęłam się jeszcze raz i wstałam z łóżka zakładając różowe, puchowe kapcie. Wyszłam z pokoju z zamiarem przygotowania sobie dobrego śniadania i ubrania przynajmniej w jakiś oversizowy dres.

– Dzień dobry, jak się spało?– Zaczęła moja mama kiedy przekroczylam próg kuchni.

– Nareszcie dobrze, mimo tego, że wróciłam późno.– Uśmiechnęłam się do niej i wyciągnęłam kubek w kształcie słonika wsypując do niego kawę.– A jak tobie?

– Powiem Ci, że wszystko by było pięknie, gdyby nie szczekające psy naszego sąsiada.– Westchnęła, a ja w miedzy czasie nastawiłam wodę i włożyłam grzanki.– Muszę koniecznie go odwiedzić i porozmawiać z nim o tym.

– Szczególnie irytujące są kiedy chcesz spać a one zaczynają swoją dyskotekę.

– Gdzie w ogóle wczoraj byłaś?– Zmieniła temat upijając łyk swojej kawy, patrząc na mnie ciekawym wzrokiem. Nie miała do mnie pretensji, że wróciłam późno. Lubiła kiedy opowiadałam jej o moim życiu, więc często robiłyśmy sobie wieczór we trzy.

– Byłam z Willow na walce MMA w LA.– Usiadłam na przeciwko niej przy wyspie i zaczęłam jeść swoje grzanki z dżemem.– Zgarnęła bilety piedziesiąt procent taniej i zrobiła nam niespodziankę.

Rozmawiałyśmy jeszcze przez dobrą godzinę a kiedy musiała się zbierać do pracy, poszłam do łazienki zrobić lekki makijaż. Skrzywiłam się na widok roztrzepanych włosów w każdą stronę i lekko podpuchniętych oczu. Umyłam twarz i zrobiłam pielęgnację. Zrobiłam sobie wysoką kitkę i ubrałam czarne dresy z tego samego koloru topem na ramiączkach. Mimo, że w Los Angeles w marcu było bardzo ciepło od zawsze byłam zmarzluchem, więc nie przeszkadzały mi długie spodnie.
Nastepnie zaczęłam rozprowadzać podkład, kiedy w jednej sekundzie dostałam zawału. Spojrzałam przerażonym wzrokiem na swoją szyję, gdzie jeszcze parę godzin temu miałam na sobie łańcuszek. Rozejrzałam się przerażona po całej łazience mając nadzieję, że leży gdzieś obok mnie i tylko się rozpiął, ale nigdzie nie moglam go dostrzec. Chciałam sobie przypomnieć sytuację, gdzie zaczepiłam o niego czy cokolwiek innego, ale nic takiego się nie wydarzyło. Pobiegłam od razu do pokoju przeszukując również jego, ale na próżno. Nigdzie nie widziałam tego jednego cholernego łańcuszka.

Usiadłam na fotelu co raz bliżej płaczu, rozmyślając gdzie mógł się podziać. Odblokowałam telefon I spojrzałam na powiadomienia. Kilka wiadomości od Willow, parę z instagrama i innych mediów. Wystukałam w wyszukiwarce imię wczorajszego mojego kierowcy, który był moją ostatnią nadzieją i deską ratunku.
Otworzyłam konwersację z nowo poznanym chłopakiem i od razu napisałam wiadomość.

Ja: Cześć, piszę bo mam ważną sprawę. Obudziłam się dziś bez wartościowego dla mnie naszyjnika, mógłbyś sprawdzić czy nie wypadł mi gdzieś u ciebie w samochodzie?

Na odpowiedź nie musialam czekać długo, gdyż był aktywny i niemalże od razu odpisał.

Chase: Jasne, sprawdzę i ci za chwilę napiszę.

Only A Few KissesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz