23.

703 31 1
                                    

Nie wiem czy zaczynałam mieć już omamy przez trzy dni ciągłej nauki. Całkiem możliwe, że Szekspir mylił mi się już z Ghoethe'm, ale ważne że rozróżniałam ich dzieła prawda? Tak czy inaczej, non stop wymieniałam otoczenie ze szkoły na dom, popijając kofeinę w formie kawy jak wodę, która nieustannie mi się kończyła.
Nie było to zbytnio zdrowe, bo mój żołądek bolał jak cholera, ale bez tego nie dałabym rady.
Poza tym życie w gipsie nie było wygodne. Cały czas musiałam radzić sobie jedna ręką, gdzie ubieranie i zapinanie jeansów, potrafiło naprawdę stanowić wyzwanie. Nie bolała co było plusem, bo wtedy leżałabym w łóżku jak dziecko z gorączką otoczona czterema pielęgniarkami takimi jak moja mama, Jude, Willow oraz mój faworyt Noe West.
Czasami byli pomocni i super uroczy, ale ostatni z nich sprawiał wrażenie nadopiekuńczego kiedy trzy dni temu chciałam zjechać że zjeżdżalni a on przeszkodził mi w tym mówiąc, że narobię sobie jeszcze większej krzywdy i tak po prostu zaczął mnie nieść w stronę samochodu zapinając pasami z każdej strony. Powiedziałabym że był słodki i miał rację, ale ta zjeżdżalnia była o wiele ciekawszym zjawiskiem.

Zmęczona już całodniowym siedzeniem nad książkami odrzuciłam długopis w kąt biurka i wstałam rozciągając się z bolesnym ukłuciem w kręgosłupie.

Przez te egzaminy nabawię się prędzej wizyt u fizjoterapeuty oraz psychoterapeuty, niż świetlanej przyszłości.

Biorąc po drodze z szafy komplet bielizny i świeże szare dresy z bawełnianym topem w tym samym kolorze ruszyłam do łazienki.
Zamierzałam wziąć gorącą kąpiel i choć na chwilę się zrelaksować.
Mimo, że była dziś środa nie zamierzałam się więcej uczyć tego dnia. Potrzebowałam odskoczni o jakiej myślałam przez calutki tydzień. Nie miałam nic konkretnego do roboty, ale nawet leżenie w łóżku i patrzenie w sufit wydawało się być idealne.

Po dwudziestu minutach opuściłam łazienkę z wilgotnymi włosami i podążyłam na dół z zamiarem zrobienia jedzenia.

- Myślę, że będzie zadowolona. Lubi takie...-  Zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu kiedy mama lekko rozszerzyła powieki i przeniosła wzrok na coś za ścianą. Nie wiedziałam czemu przerwała kiedy weszłam na korytarz, ale to co zobaczyłam chwilę później zszokowało mnie jeszcze bardziej.

- Co ty tu robisz?- Spojrzałam na bruneta, któremu w sumie włosy zjaśniały od słońca, więc nie wiedziałam jak go nazywać. Pół brunetem czy pół blondynem?- Nie mówiłeś, że przyjdziesz.

- Napisałem pół godziny temu, ale nie odpisywałaś.- Pokiwałam głową w zrozumieniu z lekkim uśmieszkiem na twarzy.

- I nie mogłeś wytrzymać bez kontaktu ze mną, że wparowałeś mi do domu. Urocze.- Skomentowałam podpierając brodę o rękę na wyspie patrząc na niego.

- Zostawię was, idę pracować jak coś to jestem u siebie w biurze.- Uśmiechnęłam się do mamy, która wzięła kubek z herbatą i skierowała się w głąb domu. 
Znów spojrzałam na chłopaka siedzącego na krześle a ten od razu widząc że się mu przyglądam puścił mi oczko.
Przewróciłam oczami wiedząc, że się teraz popisuje, ale nijak tego nie skomentowałam. Lubiłam to.

Lubiłam kiedy się mną interesował i starał.

- Jakie plany?- Uniósł szklankę z sokiem bodajże pomarańczowym i przyłożył ją do pełnych ust nadal ze skupieniem patrząc w moje oczy. Ten gest, aż tak mnie zamroczył, że zanim odpowiedziałam musiałam odchrząknąć, bo inaczej wydałabym z siebie co najmniej dziwny pisk.

- Raczej ich brak. Jestem chyba za bardzo zmęczona, żeby coś robić.- Przejechałam ręką po mokrych włosach przeczesując je pomiędzy palcami i westchnęłam.- A także wkurwiona.

Only A Few KissesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz