4.

683 17 14
                                    

Reszta tygodnia minęła mi luźno. A mówiąc luźno mam na myśli, że żaden pijany chłopak nie rzucał kamieniami w moje okno w środku nocy, prosząc o podwózkę i żaden były chłopak nie obdarował mnie najgorszymi wyzwiskami. No dobra jeśli chodzi o Harrego, to na korytarzu posyłał mi wściekłe spojrzenie ale nic poza tym.

Tak, więc jest dziś sobota, czyli dzień balu pożegnalnego moich rodziców. Już wczoraj, z rana w naszym domu zrobiło się hucznie, bo jak to powiedziała moja matka „wszystko musi być dopięte na ostatni guzik".

Dziś, po wstaniu, poszłam zrobić trening na naszej siłowni. Potrzebowałam odciągnąć myśli od tego cholernego bankietu. Następnie pouczyłam się trochę i posłuchałam muzyki. W końcu nie mogłam już znieść tej nudy, więc poszłam do Jeremiego.

Oczywiście tym razem cierpliwie zapukałam. Zastałam go leżącego na łóżku i grającego w fifę. Położyłam się obok i zgarnęłam wolnego pada. Po chwili chłopak skończył mecz, więc dołączyłam do gry.

Obiecałam sobie, że nie odejdę póki nie wygram z bratem. Niestety mimo wielu prób i wielu przetestowanych drużyn muszę z bólem przyznać, że Jeremy był lepszy. Nawet nie wiem kiedy dołączyli do nas Anthony i Camille. Połączyliśmy się w drużyny i rozpoczęliśmy turniej.

W pewnym momencie Cami spojrzała na telefon i podskoczyła patrząc na godzinę.

— Kurde Addie, jest już 13, musimy się zbierać jeśli chcemy zdążyć na zakupy.

Tak, więc szybko pobiegłam do pokoju zabrać swoje rzeczy i już po chwili siedziałyśmy w moim aucie w drodze do galerii. Cami cicho nuciła do piosenki „Blinding Lights" lecącej w radiu, a ja wystukiwałam rytm palcami w kierownicę.

— Addie— dziewczyna wyrwała mnie z zamyślenia.

— Yhm— mruknęłam.

— Harry wpadnie na bankiet?— zapytała swobodnie.

— Co?— Przełknęłam głośno ślinę, starając się skupić na drodze.

— No nie wiem jakoś ostatnio mało się spotykacie.

— Emm— staram się ubrać to w słowa— nie jestem już z Harrym.

— Ojej kochanie, jak to się stało?

— Zdradził mnie— odpowiadam z udawaną obojętnością i kątem oka widzę że Camille otwiera szeroko usta.

— Boże, kiedy?

— Prawie 2 tygodnie temu, ale już lepiej. Zamknęłam ten rozdział.

— Strasznie mi przykro, że skończyło się to w taki sposób. Pamiętaj że zawsze tu jestem jeśli chcesz pogadać. Przykro mi że musiałaś przechodzić przez to sama.

— To już nieważne, zerwanie upewniło mnie w tym że ten związek to była porażka— odpowiedziałam uśmiechając się niemrawo na co Cami pogłaskała mnie pokrzepiająco po ramieniu.

— A ten Will, który ostatnio często u was bywa, jest między wami...?

— Boże, nie— przerwałam szybko dziewczynie nie dając jej możliwości skończenia zdania— Will to mój przyjaciel. A poza tym jest gejem.

Dziewczyna lekko kiwa głową.

— Nie boisz się, że przyjdzie na dzisiejszy bankiet?— pyta Cami a ja cała sztywnieje.

— Will?

— Nie, Harry.

— Jak to?

— Jego rodzice na pewno są zaproszeni, więc może przyjdzie, choćby po to by zrobić ci na złość.

Above The StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz