>Rozejm< ETAP 5

234 5 0
                                    

Ten dzień jednak nie był taki zły.

Oboje zajęli się czytaniem książek, a Malfoy ułożył się wygodnie fotelu, przerzucając nogi nad jego podłokietnikiem. Musiała przyznać, że trochę rozpraszało ją to, jak jego wciąż bose stopy wisząc w powietrzu, poruszały się w takt jakiegoś tylko jemu znanego rytmu. A on chyba nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że tak się dzieje.

Po drugim drinku, Hermiona poczuła się lekko rozleniwiona. Sama też zrzuciła buty i położyła się wygodnie na kanapie, wracając do ciekawej lektury. Nie miała wątpliwości, że Malfoy też raz na jakiś czas rzucał jej krótkie spojrzenia. No cóż... Może faktycznie daliby radę jakoś się do siebie przyzwyczaić, gdyby tylko tego chcieli?

Ale nie chcieli. A ona zapewne nigdy nie zechce!

💢💢💢

Gdy minęło południe, Draco nagle odłożył książkę, wstał i skierował się do kuchni.

Hermiona obserwowała kątem oka, jak otwiera lodówkę i wyjmuje z niej jakieś produkty.

- Jadasz mięso? – zapytał, jednocześnie sięgając do szafki i wyjmując z niej garnek.

- Tak – odpowiedziała, szybko znów przenosząc wzrok na tekst, w obawie, że ją przyłapie na wgapianiu się w niego.

- Dobrze – skwitował krótko, po czym zaczął poruszać się po kuchni z prawdziwą wprawą, a Hermiona ze zdziwieniem odkryła, że ani razu jeszcze nie dostrzegła w jego ręku różdżki.

Czyżby gotował bez pomocy magii?

Nie mogła się powstrzymać od tego, by raz na jakiś czas zerkać na niego ukradkiem z ponad książki.

- Może ci jakoś pomóc? – zagadnęła, gdy zobaczyła, jak zarzuca ręcznik na ramię i z zapamiętaniem miesza coś w garnku.

Zapachy, które zaczęły dolatywać do jej nosa, były naprawdę smakowite.

- Znów się boisz, że dodam tam trucizny? – Na jego przystojną twarz wypłynął lekki uśmieszek.

- Nie. Ale sama chętnie spróbuję jej dodać do twojej porcji – odpowiedział, również czując delikatnie rozbawienie.

Draco uniósł głowę i popatrzył na nią uważnie.

Hermiona była pewna, że zaraz rzuci jakąś ciętą ripostą, a później kategorycznie odmówi przyjęcia jej pomocy. Zdziwiła się więc, gdy odpowiedział:

- Chodź gryfonico. Możesz pokroić paprykę, oczywiście jeśli wiesz jak.

- Potrafię to zrobić – odpowiedziała, odkładając książkę i podchodząc do blatu.

„Gryfonico"? Czyżby Malfoy wymyślił jej własny pseudonim? Głupek!

Draco położył przed nią deskę, nóż i trzy czerwone papryki, a sam zajął się mieszaniem czegoś na patelni.

Hermiona nie miała pewności, ale gotował chyba coś z mugolskiej kuchni. Nie zauważyła, żadnych magicznych składników ani przypraw.

- Kto cię nauczył gotować? – spytała, nie mogąc się powstrzymać.

- Serio cię to interesuje, czy starasz się tylko jakoś zagaić rozmowę? – burknął, sięgając do szafki po kolejny garnek.

- I jedno i drugie – przyznała szczerze.

- Lubiłem przygotowywanie eliksirów, więc pomyślałem, że gotowanie to dość podobna sprawa. Ważne są proporcje i kolejność dodawania składników – mówił, a Hermiona postanowiła, że musi oderwać od niego wzrok i skupić się na papryce, jeśli nie chce za chwilę odciąć sobie palca.

&quot;Rozejm&quot; Venetiia NoksWhere stories live. Discover now