>Rozejm< ETAP 7

218 7 1
                                    

Nie była po mugolskiej stronie Londynu od dobrych sześciu lat. Musiała przyznać, że to było jednocześnie ekscytujące i poniekąd porażające uczucie, gdy widziała te setki ludzi, pędzących przed siebie i nieoglądających się na nikogo.

Popatrzyła na towarzyszące jej dziewczyny. Wszystkie bardzo się zmieniły od czasów szkoły.

Idąca zaraz obok niej Pansy Parkinson, była wysoka i szczupła, choć mogła się poszczycić dość sporym biustem. Jej czarne, lśniące włosy były przycięte, tak że końcówkami sięgały jej obojczyków. Miała na sobie czarny kombinezon z koronkowymi rękawami, do tego bordowe markowe buty i torebkę. Była bardzo elegancką kobietą i Hermiona musiała to przyznać bez zbędnej złośliwości.

Milicenta Bulstrode nadal była wielka. Wysoka, dobrze umięśniona, z mocno zarysowaną szczęką. Swe bure włosy spięła w wysoki kucyk. Miała na sobie czarne jeansy i dopasowany kremowy sweterek, a na nogach płaskie buty.

Tracey Davis była bardzo oryginalna. Czerwone włosy, sięgały jej do połowy łopatek, a mocny makijaż podkreślał figlarne niebieskie oczy. Była ubrana w prostą sukienkę w kolorze głębokiej jak kolor jej włosów czerwieni, a do tego dobrała najwyższe szpilki, jakie Hermiona w życiu widziała.

Siostry Greengrass wyrosły na prawdziwe piękności. Starsza - Dafne była filigranową blondyną o długich, gładkich włosach i ślicznie wykrojonych ustach. Miała na sobie jasnoniebieską sukienkę z eleganckimi złotymi dodatkami.

Ciemnobrązowe włosy Astorii, były spięte w eleganckiego koka. Jej oczy miały przepiękną, zieloną barwę. Dziś były mocno zaczerwienione, a Hermiona poczuła ukłucie prawdziwego żalu, wiedząc, że to poniekąd z jej winy, panna Greengrass wylała ostatnio tak wiele łez.

Astoria ubrana była w ciemnoszarą, wełnianą sukienkę, która ładnie podkreślała jej idealną figurę. Była naprawdę piękna i Hermiona wcale się nie dziwiła Malfoywi, że się w niej zakochał. Pasowali do siebie idealnie.

💢💢💢

Po wyjściu na ulicę, wszystkie dziewczyny założyły swoje płaszcze lub peleryny, bo jak przystało na końcówkę marca, pogoda wciąż była kapryśna. Dziś co prawda nie padało, ale za to wiał przeraźliwie zimny wiatr.

- Musimy koniecznie wejść do jubilera. Zabini ma urodziny za dwa tygodnie. Chcę mu kupić jakiś fajny sygnet. Ubóstwia je! – mówiła z przejęciem Tracey.

Idąca obok Hermiony, Pansy Parkinson wyraźnie skrzywiła się pod nosem.

- Musimy też kupić jakieś prezenty dla nowej pani Malfoy! Pewnie te stare wiedźmy z zamku wyszykowały już dla niej te wszystkie cholerne wazony i kryształy, więc od nas powinna dostać coś mniej dennego – odezwała się Milicenta.

- Nie trzeba, naprawdę! – wtrąciła szybko Hermiona.

Nie wyobrażała sobie, że mogłaby przyjmować prezenty od byłych ślizgonek.

- Trzeba! Tak nam nakazuje dobre wychowanie – wtrąciła Tracey Davis.

- A powiesz nam co lubisz? Może też biżuterię? Albo może chciałabyś jakiś ładny obraz na ścianę do waszych komnat? – zagadała Bulstrode.

- Ja proponuje seksowną bieliznę. Będzie dla Hermiony, ale skorzysta też i... - Tracey chyba w ostatnim momencie ugryzła się w język, kątem oka patrząc na wyraźnie pobladłą Astorię.

- Naprawdę niczego nie potrzebuję! – znów zapewniła je z mocą Hermiona.

- Coś na pewno wpadnie nam w oko! – Pansy uśmiechnęła się do niej.

&quot;Rozejm&quot; Venetiia NoksWhere stories live. Discover now