C H A P T E R T W E N T Y - O N E

265 22 25
                                    

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne czy korektę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne czy korektę. Nie zwracajcie uwagi :)

- Czas na zabawę ?.- zapytał w oddali głos Milesa.

- Tak, to co ? Może wyjdziesz i w końcu załatwimy to tak, jak należy, co ?.- zapytałaś.
Zrobiło ci się słabo, więc oparłaś się o ścianę.

- Tak, jak należy ?.- powtórzył, wychodząc z kryjówki.- Dziewczyno, ledwo co stoisz na nogach.

- Sam mnie uczyłeś, aby się nie poddawać. Nawet w ciężkich chwilach. Dlatego nie mam zamiaru się kurwa poddać.- uśmiechnęłaś się delikatnie.- Walcz.

- W takim, zapraszam.- uśmiechnął się i zaczął biec w twoją stronę.

Przygotowałaś się na bójkę.
Zrobiłaś standarowy unik, a następnie skoczyłaś na niego.
Niestety nie na długo.
Miles rzucił cię dalej na pokład, a tobie wypadł nóż z brzucha. Zaczęła się lać krew.

- O jej, czyżby...

- Mam to w dupie.- warknęłaś.- I tak umrę, nawet, jak zabije ciebie.

- Oh, w to nie wątpię.

Rzuciłaś się na niego, jednak szybko się obronił. Twoje nogi ciągle uderzały w jego ciało, jednak czułaś, że nic to nie daje.

Unik.

Kolejny unik.

Jeszcze raz unik.

Kopniak.

Drugi.

Trzeci.

I czwarty.

Unik.

Czułaś, jak tracisz coraz to więcej krwi. Kręciło ci się w głowie, aczkolwiek dałaś to na drugi plan.

- Zaraz umrzesz.- powiedział Miles zlizując krew z wargi, w którą przywaliłaś.

- Niedługo po tobie.

Uderzyłaś go znowu w twarz. Upadł na podłogę, a ty usiadłaś na nim, wymierzając w jego twarz sztylet.

- Zabiłeś moich rodziców, zniszczyłeś moje życie!.- zaczęłaś płakać.

- Miałem plan do wykonania.- uśmiechnął się złośliwie.

Byłaś słaba, więc pułkownik to wyczuł i wykorzystał.
Znowu cię rzucił, ale tym razem się nie mogłaś podnieść.

- Chyba to jednak ty zostaniesz zabita pierwsza.

- Cóż. Oby cię dręczyły demony wszelkich koszmarów.- powiedziałaś na jednym wdechu.

Usłyszałaś głos broni. Zamknęłaś oczy i czekałaś na śmierć.
Jednak nic nie nadeszło.

Spojrzałaś na bok. Stał tam Pająk, Neteyam oraz Lo'ak, którzy stali z bronią.
Zaczęli strzelać, właściwie to Neteyam.
Quaritch się ukrył, a Pająk i Lo'ak podeszli do ciebie i wzięli cię za ręcę.

Quaritch zaczął strzelać, jednak wszyscy skoczyliście do wody.

- Udało nam się ciebie uratować.- zaczął Lo'ak.- Udało nam się!

- Dokładnie!.- uśmiechnął się Pająk.- Neteyam?

Wszyscy spojrzeliśmy w jego stronę.

- Chyba zostałem postrzelony.- zamknął oczy.

Spokojnie, będzie jeszcze jeden rozdział i KONIEC

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spokojnie, będzie jeszcze jeden rozdział i KONIEC.
Kochani ja chyba płaczę:/

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał!
Miłego dnia/nocy!❤

Love and betrayal | Avatar 2: Istota wodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz