Kiedy jasne światło znikło, Hunter przez chwilę myślał, że oślepł. Dopiero po chwili jego wzrok zaczął przyzwyczajać się do panującej wokół ciemności, chociaż to, co zobaczył, nie poprawiło mu humoru. Znajdował się w ciemnym i dosyć wielkim pomieszczeniu. Sufit tonął w mroku, a korytarze wychodzące z każdej z czterech ścian także były pogrążone w ciemności.
Złoty Strażnik rozejrzał się wokół siebie i dostrzegł leżący tuż obok niego kostur. Odetchnął z ulgą, chwytając go, bo mimo wszystko wolał nie znaleźć się w takim miejscu bez żadnej broni. Po upewnieniu się, że w zasięgu jego wzroku nie leży jego maska, chłopak skierował wzrok na sprawczynię całego zamieszania. Lea Carter znajdowała się w pewnej odległości od niego i próbowała pozbierać się z ziemi. Wyglądała na dosyć pokiereszowaną, a we włosy zaplątały jej się liście i pojedyncze gałązki.
Hunter jeszcze raz rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym, dochodząc do wniosku, że są rzeczy ważne i ważniejsze, i że pretensje do wiedźmy może zostawić na później, podniósł się z ziemi.
— Gdzie jesteśmy? — rzucił pytanie, rozmasowując łokieć, który właśnie zaczął go strasznie boleć.
— Chyba powinieneś wiedzieć, skoro to ty nas tu ściągnąłeś — stwierdziła dziewczyna, wyjmując z włosów liście.
Złoty Strażnik prychnął, mimo że wiedział, że Lea po części miała rację.
— Po pierwsze, skąd od razu przekonanie, że to ja nas tu ściągnąłem? Po drugie, wiedziałbym, gdzie jesteśmy, ale ktoś mi przeszkodził i nie trafiłem tam, gdzie zamierzałem. — chłopak rzucił towarzyszce oskarżycielskie spojrzenie.
Tym razem to szesnastolatka prychnęła.
— Nic takiego by się nie wydarzyło, gdybyś trzymał się z dala od Kościogrodu. Chyba wyraźnie powiedziałam, że nie życzę sobie tego.
— I myślisz, że mnie to obchodzi? W życiu. Będę robił, co chcę, i nie możesz mi tego zabronić. Poza tym, skoro nie pasuje ci moja obecność w Kościogrodzie, to dlaczego nie wyrzuciłaś mnie z domu, kiedy parę tygodniu temu do ciebie przyszedłem? — Hunter z trudem powstrzymał pełen satysfakcji uśmiech na widok zmieszania towarzyszki.
— Moi rodzice nie byliby zbytnio zachwyceni, gdyby dowiedzieli się, że...
— Że wdałaś się w dość poważny konflikt z prawą ręką Cesarza? — dokończył za nią Złoty Strażnik. — No ja myślę. Chociaż dziwne, że jeszcze się sami nie zorientowali. Muszą być albo ślepi albo głupi. Albo i to i to.
W oczach Lei błysnął gniew.
— Jak śmiesz! — wrzasnęła, wyciągając równocześnie w stronę nastolatka swój kij z palizmanem. — Mnie możesz sobie obrażać do woli, ale moich rodziców zostaw w spokoju, ty...
Niestety Hunter nie dowiedział się, kim jest, bo wypowiedź wiedźmy przerwał głośny ryk dobiegający z jednego z korytarzy. Towarzysze posłali sobie lekko przerażone spojrzenia, po czym Złoty Strażnik za pomocą swojego kostura wyczarował kulę światła, która pomknęła w stronę korytarza, z którego dobiegł odgłos. Nie była w stanie oświetlić całości, jednak udało im się dostrzec przemykający tamtędy wielki cień.
— Tędy! — krzyknęła Lea, łapiąc Huntera za rękę i ciągnąc go w stronę jednego z korytarzy.
— Niby dlaczego mam za tobą biec? — chłopak wyszarpnął rękę z uścisku towarzyszki, ale nadal biegł obok niej. — Poza tym, może to był jakiś opiekun tego miejsca? Mógłby nam powiedzieć, gdzie się znaleźliśmy. — Hunter sam nie wierzył w to, co mówił, ale czuł wewnętrzną potrzebę nie zgadzania się z Leą.
CZYTASZ
Tylko spróbuj |The owl house|
FanficJedna decyzja. Jedna spontaniczna decyzja podjęta, żeby pomóc rodzinie, a która przyniosła wiedźmie jeszcze więcej problemów. Początek: 25.09.2022 27.09.2022 - #2 w Anita 29.09.2022 - #1 w konsekwencje i #3 w Belos 30.09.2022 - #2 w Ida 1.10.2022...