Puste korytarze Czarum były pogrążone w ciszy, której nie przerywał nawet najmniejszy odgłos. Jedynie jakaś zagubiona wróżka wleciała przez okno, pokręciła się chwilę przy szafkach i wyleciała z powrotem na zewnątrz.
Ciszę tę przerwał w końcu głośny wrzask dzwonka. Korytarz zapełnił się uczniami, którzy głośno rozmawiali ze znajomymi, spiesząc w stronę stołówki.
Lea była jedną z ostatnich osób, które zostały w klasie dłużej niż dwie sekundy po dzwonku. Powoli pakowała swoje rzeczy do torby, lekko się do siebie uśmiechając. Była w dość dobrym humorze, głównie dlatego, że udało jej się najlepiej przygotować pracę domową z całej klasy.
W końcu zarzuciła swoją torbę na ramię i skierowała się w stronę wyjścia.
— Panno Carter, mogłaby pani chwilę zostać? — dziewczyna zatrzymała się na dźwięk głosu nauczycielki. Odwróciła się i podeszła do profesor Clearwater, zastanawiając się, o co może jej chodzić.
— Planujesz może dołączyć do Kowenu Uzdrawiania? — zagadnęła od razu nauczycielka, uśmiechając się przyjaźnie. — Magia uzdrawiania idzie ci świetnie i wydaje mi się, że odnalazłabyś się w nim. Myślę nawet, że masz szansę zostać kiedyś jego głową.
— Ja jeszcze do końca nie wiem — odparła po chwili Lea, starając się uśmiechać, mimo że w środku cała była podenerwowana. — Zastanawiam się, czy nie przejąć sklepu z eliksirami po rodzicach.
Wiedźma pokiwała głową.
— Rozumiem. W każdym razie do następnej lekcji. Mam nadzieję, że twoja kolejna praca domowa będzie tak samo dobra jak dzisiejsza, a może nawet i lepsza. — nauczycielka posłała jej szeroki uśmiech. Szesnastolatka odpowiedziała wymuszonym uśmiechem, po czym wyszła z klasy. Korytarz był pusty, bo większość uczniów spędzała tę przerwę na jadalni.
Lea oparła się o ścianę i przymknęła oczy. Poczuła, jak pod powiekami zbierają jej się łzy. Dobry humor wyparował jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki.
Naprawdę chciała dołączyć do Kowenu Uzdrawiania. Od jakiegoś czasu była tego bardziej niż pewna. Pragnęła pomagać innym wiedźmom.
A tymczasem przez własne błędy miała już zarezerwowane miejsce w Cesarskim Kowenie, za którym duża część Wrzących Wysp nie przepadała, bo bardzo często po prostu nadużywał swoich praw.
Nastolatka odetchnęła parę razy, po czym otarła łzy z policzków. Rozejrzała się po korytarzu, po czym ruszyła w stronę jadalni. Po wkroczeniu do pomieszczenia nałożyła sobie jedzenie na tacę i ruszyła w stronę stolika, gdzie siedzieli już Anita, Luz, Gus i Witka, wszyscy pogrążeni w wesołej rozmowie.
— Hej, Lea, może usiądziesz z nami? — dziewczyna wzdrygnęła się na głos Case'a. Z niewiadomych przyczyn chłopak nie dawał jej spokoju. Codziennie zapraszał ją do swojego stolika, gdzie siedział razem ze swoimi znajomymi.
— Przykro mi, obiecałam Luz, że z nią usiądę. Może innym razem. — posłała mu uśmiech, starając się, żeby był jak najbardziej szczery. Od paru dni mówiła mu to samo, zmieniając jedynie imię osoby, której obiecała, i jak na razie działało. Martwił ją jedynie fakt, że pewnego dnia może nie być w szkole nikogo znajomego i nie będzie miała wymówki, żeby z nim nie siadać.
— Spoko. Smacznego. — chłopak także się uśmiechnął i wrócił do posiłku. Lea skierowała się tymczasem do znajomych.
— Czyżby Case znowu zaprosił cię do stolika? — zagadnęła Anita, gdy szesnastolatka zajęła miejsce naprzeciwko niej, pomiędzy Witką a Luz. Od początku bawiła ją ta cała sytuacja.
CZYTASZ
Tylko spróbuj |The owl house|
FanfictionJedna decyzja. Jedna spontaniczna decyzja podjęta, żeby pomóc rodzinie, a która przyniosła wiedźmie jeszcze więcej problemów. Początek: 25.09.2022 27.09.2022 - #2 w Anita 29.09.2022 - #1 w konsekwencje i #3 w Belos 30.09.2022 - #2 w Ida 1.10.2022...