Rozdział 2

252 11 13
                                    


- Jesteśmy - powiedział Victor wjeżdżając przed dom. Ba dom to mało powiedziane. To była jakaś jebana willa.

- Nie wsiądę więcej do tej kupy złomu - stwierdziłam wysiadając z auta.

- Mówisz tak bo? To wspaniałe auto - oburzył się Victor.

- Masz racje, ujmę to inaczej. Nie wsiądę więcej z tobą do tej kupy złomu.


Stanęłam obok samochodu i zaczęłam przypatrywać się budynkowi. Wielki, biały, otoczony drzewami, krzewami i wielkim ogrodzeniem. 


- Zamierzasz się ruszyć? - zapytał ruszając w stronę wejścia, a ja chcą nie chcąc ruszyłam za nim. 

- No nareszcie - fuknęła matka pojawiając się z nikąd - Dłużej się nie dało?!

- Dało ale nie chciało mi się już patrzeć na tamtą klite - odpyskowałam patrząc na nią z pogardą. Ciekawe czy jej przyszły mężulek wiedział, z iloma mężczyznami się puszczała.

- Emilyy? Czy ty mnie wogóle słuchasz? 

- Niczego innego od jakiegoś czasu nie robię.

- Chodź. Zaprowadzę cię do pokoju. Widać, że musisz ochłonąć - powiedział i spojrzał na mnie wzrokiem którego tak bardzo nienawidzę. Wzrokiem który aż kipiał od współczucia. Współczucia, którego ja nie potrzebowałam.


Weszliśmy po schodach na piętro i skręciliśmy w prawo. Chłopak podszedł do drugich drzwi. Napomknął szybko, że za pierwszymi znajduje się ,,publiczna" łazienka i otworzył te prowadzące do mnie. Po wejściu tam, nie powiem, przeżyłam mały szok. To, co zobaczyłam całkowicie różniło się od tego co zostawiłam kilka kilometrów stąd. Cały pokój był niemalże tak duży jak całe, przeciętne mieszkanie dla studenta. Pomieszczenie było utrzymane w szaro - czarno - białych odcieniach. Panował tu jednak lekki rozgardiasz. Jedyne co stało w miarę okej to była wielka, dwudrzwiowa szafa oraz łóżko.


- Nie bardzo wiedzieliśmy jak się będziesz chciała urządzić, dlatego jest tu taki syf - powiedział chłopak, odkładając moją torbę i przysiadając na łóżku.

- Aha - wydusiłam tylko.

- Więc ty se tu ogarniaj, a ja idę.

- Gdzie?

- Do dupy.

- Czyjej?

- Twojej kurwa - przewrócił oczami.

- Nie zamawiałam seksu analnego - odparłam na co usłyszałam ciche parsknięcie.

- Ogarniać auto.

- A wy nie macie od tego swoich ludzi, czy coś? Chyba, że jedyne co robią to liżą wam dupe żeby nie stracić pracy - prychnęłam

- No tak się składa, że mamy, ale Aiden by mnie zajebał, jeśli pozwoliłbym komukolwiek tknąć jego cudo do wyścigów.

- A więc mój drugi brat bierze udział w wyścigach. No poprostu genialnie - westchnęłam.

- Dzisiaj są kolejne. Jak się ogarniesz do 21.45 i dasz mi stąd wyjść to pomyślę nad tym żeby cię ze sobą zabrać.

- Wreszcie gadasz do rzeczy. No co tu tak stoisz? Zmiataj płucować tą kupe złomu.


Kiedy chłopak wyszedł, faktycznie zaczęłam przestawiać meble tak, abym czuła się komfortowo. Po prawej stronie w kącie, między dwoma stolikami nocnymi stało łóżko. Obok, po lewej stronie znajdowała się toaletka, a naprzeciwko ustawiłam biurko wraz z szafkami na książki. Po lewej stronie, na tej samej ścianie co toaletka, znajdowały się drzwi do łazienki i wielka pufa. Naprzeciwko stała wielka szafa z komodą. Pomiędzy łóżkiem a biurkiem, było również okno z wyjściem na balkon, do którego po kracie piął się bluszcz. Już po chwili, wycieńczona sprzątaniem które chcąc nie chcąc wymagało odemnie nieco wysiłku, opadłam na łóżku i przysnęłam.

Zaufaj na nowoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz