POV. trzecia osoba
Gdy wszystko było na stole, a obsługa opuściła salę Wilbur w końcu przerwał ciszę, nie wiedząc czy tylko dla niego jakoś dziwnie nie komfortową.
-Smacznego wszystkim.- Powiedział tylko tyle, ale przynajmniej to, dzięki temu miał wrażenie że atmosfera rozluźniła się trochę bardziej i wszyscy kolejno zaczęli sobie życzyć smacznego posiłku, następnie na szczęście płynnie przechodząc w dalszą konwersację, nie kontynuując siedzenia w ciszy.
-William, powiedz mi, masz jakieś specjalne zainteresowania, hobby? Zbyt mało wiem o tobie.- Zapytał go brodaty mężczyzna siedzący u końcu stołu.
-W wolnej chwili trenuje czasem szermierkę, lubię jednak też uczyć się o naturze, zwierzętach i kwiatach, nudne rzeczy, oh i wystarczy Wilbur.
-O jeny, nigdy nie spotkałam jeszcze kogoś poza Alex'em, w jego wieku kto fascynowałby się przyrodą, on on dzieciństwa biegał za tymi owadami i łapał je do słoików, tym bardziej świetliki, pamiętam jak bardzo się nimi fascynował.- Powiedziała z uśmiechem kobieta, a Alex lekko zarumienił się, njkaby wstydził się rozmawiać o jego "błahych zainteresowaniach" jak to zwał nazywać to co go ciekawiło, ze względu na to j akie to "niemęskie".
-Pamiętam, że chyba kiedyś chciałeś próbować szermierki, dobrze kojarzę?- Do Alex'a zwrócił się jego ojciec.
-Mhm, ta samo jak gry na gitarze, rzeźbienia w drewnie, rękodzieła z gliny, czego ja się nie chciałem nauczyć.- Zaśmiał się Alex.- Tym bardziej jak byłem dzieckiem.
-Tak, pamiętam nasze rozmowy o tym co chciałbyś robić w przyszłości.- Dodała jego matka.- Często mówiłeś o zwiedzaniu calusieńkiego świata, ale też o spokojnym życie z kimś bliskim. To było takie urocze słuchać małego dziecka jak mówi o swoich przyszłych miłostkach.- Powiedziała, chichocząc trochę, znowu sprawiając, że policzki Alex'a przybrały bardziej rumiany odcień.
-Byłem dzieckiem.- zaznaczył, jakby chciał się bronić, na co jego rodzicielka t się zaśmiała.
-To w takim razie, na chwilę obecną, jak chciałbyś aby wyglądała twoja przyszłość?- Zapytał Wilbur, wtrącając się do rozmowy.
-Dobre pytanie...- zaczął Alex.- Myślę, że na pewno chciałbym aby byli w niej oczywiście moi bliscy, to najważniejszy pierwszy punkt.- Gdy powiedział to Wilbur poczuł lekkie ukłucie w klatce piersiowej, bał się jak Alex zniesie nowinę o jego ojcu, teraz żałował trochę zadanego wcześniej pytania. Jego ojciec też spuścił głowę w dół, patrząc się jakby pusto w talerz.- Myślę, że to dość oczywiste, że zostanę w zamku, stety bądź niestety jestem jednak jedynym dzieckiem, myślę że chciałbym spędzać dalej dużo czasu w mojej części ogrodu jak tylko mogę i też pozwiedzać trochę królestwo poza murami, trochę dziwnie się czuję, że nie przekroczyłem ich odkąd byłem małym dzieckiem.- Tutaj może i częściowo skłamał, ale zawsze jak wymykał się przesiadywał niedaleko muru, w lesie niewielkich rozmiarów, obok zamku, nigdy nie odważył się aby samemu iść do miasta.
W tym momencie i jego ojciec pomyślał k tym, skoro to były jego ostatnie chwile z synem, Chicago je wykorzystać na uszczęśliwianie go, więc spojrzał z nad talerza i po chwili zastanowienia odezwał się.
- Mam propozycje, jeśli chciałbyś zwiedzić miasto to możesz zrobić to dzisiaj, pod warunkiem że będziesz w domu przed dwudziestą i pójdziesz tam z Wilburem, co jak co ale samego nie mogę cię puścić, ale mam nadzieję że wiesz że to dla twojego dobra.- Alex zrobił wielkie oczy i uśmiechnął się szeroko.
-Naprawde? Dziękuje, dziękuję, dziękuję!- Pisnął zadowolony.- Skoro muszę być przed dwudziestą w domu to lepiej jak najwcześniej wyjść by mieć więcej czasu, idę się przebrać!- Wstał od stołu i cały w skowronkach potruchtał do swojej komnaty.
-Bylo mi naprawdę miło i jestem zaszczycony że mogłem zostać z państwem na śniadanie, nie chce być nie miły, ale raczej powinienem za nim pójść, jednak moim obowiązkiem jest dopilnować by nic mu się nie stało, a nigdy nie wiadomo co uda mu się zrobić jak zostanie sam na minutę.
-Pewnie, nie ma problemu, to nam było miło, a teraz biegnij do niego.- Powiedziała śmiejąc się kobietą, a brunet również wybiegł z sali, tylko szybciej, by dogonić uciekającego mu sprzed nosa księcia.
---------
654 słów
CZYTASZ
"Tylko by korona z głowy nie spadła" |quackbur| |royal AU|
FanfictionRoyal Au Alex Quackity, jedyne dziecko królewskiej pary, czekające na przejęcie tronu i władzy nad królestwem, co jednak ma stać się szybciej niż się tego spodziewał. Ojciec chłopaka ciężko choruje, ale ukrywa ten fakt przed rodziną do czasu aż jeg...