Chapter 13

707 30 14
                                    

Pov. Gavi

Ostatnie dni, które spędziłem u boku Pedriego były najlepszymi w moim życiu, jeszcze nigdy nikt nie okazał mi aż tak wielkiej miłości jaką okazuje mi on. Odkąd z nim jestem każdy mój dzień staje się lepszy a uśmiech nie opuszcza mojej twarzy.

Chciałbym mu się jakoś odwdzięczyć za wszystko co dla mnie do tej pory zrobił i robi więc wymyśliłem wyjazd nad morze zaraz po niedzielnym meczu, mam nadzieję że taki sposób podziękowania mu się spodoba.

••••••••••••••••••••••••••••••••••

Siedziałem na trybunach w koszulce z ósemką na plecach, czułem ogromne flashbacki z ostatniego meczu i miałem ogromną nadzieję, że ten również chłopcy wygrają.

Teraz siedziałem nie tylko z rodziną Pedra ale różniej z moją co dodawało mi dużo szczęścia, widząc jak nasi rodzice złapali dobry kontakt mordka sama mi się cieszyła, miałem ochotę momentami po prostu skakać z radości.

   -- Mamo, tato ja idę jeszcze na chwilkę do Pedriego, zaraz wrócę -- Oznajmiłem, do meczu zostało jakieś trzydzieści minut więc postanowiłem, że pójdę się z nim przywitać, przez cały dzień byliśmy rozdzieleni więc to jest idealna okazja do tego by trochę zaczerpnąć jego obecności.

Wchodząc w część przeznaczonej tylko dla piłkarzy nie spodziewałem się, że natknę się na jakiegoś fana piłkarza, który dosłownie swoim telefon wymachiwał mi przed twarzą krzycząc " To chłopak Pedriego" bardzo dziwna i niekomfortowa sytuacja, którą postanowiłem zignorować.

Gdy dotarłem do szatni wszedłem tam jak do siebie i przywitałem się ze wszystkimi, moją uwagę oczywiście przykuł mój chłop siedzący w samych spodenkach od stroju i stukający coś w telefonie.
Po cichu podszedłem do niego zabierając mu urządzenie z przed nosa i usiadłem na jego kolanach, raczej się tego nie spodziewał bo biedny wyglądał na lekko przestraszonego. 

   -- Witam jak humorek przed meczem? -- Mówiłem radośnie obejmując go za szyje delikatnie chwytając końcówek jego włosów.

   -- Cześć skarbie właśnie do ciebie pisałem, no trochę się stresuje ale będzie dobrze, musi być -- Mówiąc to zbliżył się do mnie i namiętnie pocałował, kochałem gdy robił to przy nich tak bezwstydnie.

    -- No już bo się robię zazdrosny -- Ferran z dupy pojawił się obok nas odciągając mnie od MOJEGO chłopaka i sam usiadł mu na kolana, stałem tam z szokiem wymalowanym na twarzy a ten uśmiechał się jak głupi do sera dotykając nagiej klatki piersiowej Pedriego.

   -- Ej ty ale on jest moim chłopakiem nie pozwalają sobie -- Chciałem go odciągnąć, no albo te jego łapska, jedno z dwóch.

   -- Mama nie nauczyła, że trzeba się dzielić? Jak chcesz możesz usiąść u mnie na kolanka też są wygodne -- Zaśmiał się na co za wtórował mu Pedri a ja bez zastanowienia usiadłem na Ferrana i teraz byliśmy małą piramidą. Przytuliłem ich obydwóch i cieszyłem się chwilą.
Ferran stał się moim przyjacielem i od czasu do czasu właśnie w taki sposób sobie żartowaliśmy, uwielbiałem jego towarzystwo.

Nasze wygłupy trwały by dłużej gdyby nie trener Barcy informujący o powolnym ruszeniu do wyjścia.
Pożegnałem się ze wszystkimi życząc im powodzenia i ruszyłem do miejsca gdzie byli moi i Pedra rodzice.

my eyes only look at you // Gavi x Pedri \\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz