Cześć Wam.Na samym wstępie chciałam zaznaczyć, że mimo wszystkiego co się dzieje postanowiłam dodać ten rozdział. Po części dlatego, że był on już przygotowany od pewnego czasu. Głównie jednak po to, by posłużył zarówno Wam, jak i mi samej jako odskocznia. Może przyniesie na Wasze twarze uśmiech, a może po prostu pozwoli się zrelaksować. Mam przynajmniej nadzieję, że choć na chwilę pozwoli na odgonienie smutków i złych myśli.
Idąc dalej, w nawiązaniu do powyższej informacji. Jest mi obecnie niezwykle ciężko, jak zapewne wielu z Was.
ASTRO jest zespołem, którego słucham od początku swojej wcale niedługiej kpopowej drogi. To oni wprowadzili mnie w ten świat, a Moon Bin był moją pierwszą małą miłostką w nim. Dlatego informacja, jaka dotarła do mnie wczoraj wstrząsnęła mną bardzo mocno. Zapewne po moich policzkach poleci jeszcze wiele łez, podobnie jak po twarzach wielu fanów. To nic. Dajmy sobie czas.
Moon Bin był niesamowitym człowiekiem, który z ogromnym sercem podchodził do wszystkiego co robił. Dobrze pamiętam, że od samego początku byłam pod wrażeniem jego cudownej i wielkiej miłości do fanów. Z pewnością jego promienny uśmiech uratował niejedną duszyczkę na tym świecie. Dziękuję mu za to jakim był człowiekiem, za miłość, zaangażowanie i trud jaki wsadzał w swoją pracę. Dziękuję za muzykę i za każdy moment jakim się z nami dzielił. Przepraszam za wszystko, czym świat mógł go rozczarować. Nie zasłużył na to absolutnie.
Mam nadzieję, że teraz patrzy na nas z góry i wie jak wiele dla nas znaczył, znaczy i znaczyć będzie. Bo może i odszedł od nas ciałem, ale jego dusza będzie tu z nami na zawsze, w naszych sercach.
The Moon became a star.
Świeć nam najjaśniej na bezchmurnym niebie, tak jak świeciłeś tu, na Ziemi.
Weekend był dla nich obu dość uporczywy. Taehyung większość czasu spędził w mieszkaniu Jimina, oglądając głupkowate reality show, myślami będąc jednak daleko od scen rozgrywających się w telewizji. Te dwa dni był jego wolnymi od pracy po raz pierwszy od dłuższego okresu. Już od dobrego tygodnia planował spożytkować dany mu czas w bardziej ambitny sposób, ale natłok myśli skutecznie mu to uniemożliwił. Dlatego przesiadywał w salonie blondyna, tłumacząc się, że w ten sposób pilnował jego domu, podczas gdy on sam ciężko zarabiał na życie i posiłki jakie przez te dwa dni musiał dzielić z rówieśnikiem. Park nie miał mu jednak za złe. Wręcz przeciwnie. Brunet wcale mu nie przeszkadzał, dbał o czystość jego mieszkania i o jego zaopatrzenie w przekąski, które sam wciąż zajadał. Jimin cieszył się, że mógł go mieć na oku i wybijać z jego głowy każdą coraz to gorszą nachodzącą go myśl o tym, jak Jeon spożytkował piątkowy wieczór.
Jeongguk w przeciwieństwie do starszego we własnym domu spędził bardzo mało czasu. Do południa przesiadywał w pracy, a wieczory poświęcał na spotkania z uczelnianymi kolegami lub odwiedzanie ulubionego baru. To wcale nie tak, że upijał się do nieprzytomności. Zazwyczaj jego wizyty kończyły się na dwóch piwach i długich rozmowach ze znajomym barmanem.
Myśli dopadały go od razu, gdy tylko przestąpił próg mieszkania, więc miał dla nich całą noc. Zupełnie jakby wychodząc, Taehyung zapomniał zabrać ze sobą swojej aury, która wciąż była bardzo wyczuwalna w każdym pomieszczeniu. Stojący w kącie pokoju obraz wcale nie pomagał. Mimo, że płótno stało przodem do ściany, dobrze wiedział co na nim widniało. Kto na nim widniał.
CZYTASZ
The epitome of beauty | taekook
FanfictionJeongguk nie był gejem. Był jednak estetą. Osobą, która potrafi dostrzec i docenić piękno zawarte w naturze, przedmiotach, zwierzętach czy ludziach. Kobietach oraz mężczyznach. A jego najlepszy przyjaciel - Kim Taehyung był najpiękniejszą istotą, ja...