część V

206 11 6
                                    


Usiedli przy jednym ze stolików znajdujących się na tyle kampusu. Było to miejsce rzadziej odwiedzane przez studentów, a Jeongguk chciał jak najbardziej zadbać o komfort, zarówno własny, jak i Taehyunga. Przede wszystkim Taehyunga. Dobre dziesięć minut minęło odkąd zasiedli na miejscu. Żaden z nich nie nawiązywał dłuższej rozmowy, oboje zajęli się jedzeniem, posyłając jedynie sobie nawzajem ukradkowe spojrzenia. Po posiłku cisza trwała dalej, jednak ku zdziwieniu, nie była ona uciążliwa. Nie przeszkadzała żadnemu z nich.

Pogoda tego dnia była niesamowita. Taehyung z zamkniętymi powiekami rozkoszował się słonecznymi promieniami, które przyjemnie ogrzewały jego twarz, natomiast Jeongguk napawał się oglądaniem swojego przyjaciela w takim wydaniu. Specjalnie zamienił się z nim miejscami, by to starszy mógł siedzieć na przeciw słońca. Doskonale wiedział, jak Kim lubił wystawiać w jego kierunku twarz. Było to całkiem urocze z perspektywy młodszego. Wyglądał wtedy niczym prawdziwy model.

Jeon oderwał od niego wzrok na chwilę, by przyuważyć zmierzającego w ich kierunku Jung Hoseoka, a zaraz obok niego Park Jimina. Machnął ręką, dając im w ten sposób dyskretny znak, aby nie podchodzili do ich stolika. Starszy jednak odebrał to jako gest powitania i również pomachał Jeonowi, promieniście się przy tym uśmiechając. Całe szczęście był jeszcze Jimin, który szarpnął przyjaciela mocno w bok i skręcił razem z nim w jedną z uliczek. Głośny jęk Hoseoka dotarł do uszu dwójki, przez co Kim uchylił powieki i odwrócił się w tamtym kierunku. Jeongguk szybko złapał jego dłoń, dzięki czemu uwaga starszego skupiła się na nim samym.
Teraz już musiał wziąć się w garść i zacząć mówić.

- Chciałem cię przeprosić. Za to jak potraktowałem cię w piątek - zaczął - Nie podziękowałem ci nawet i wyrzuciłem cię ze swojego mieszkania. Przepraszam cię za to - Kim uniósł kącik ust i spojrzał w jego oczy. Mógłby w nich utonąć. Jeongguk w Taehyunga, a Taehyung w Jeongguka.

- W porządku. Nic wielkiego się nie stało - skłamał. Tak było mu łatwiej niż tłumaczyć młodszemu prawdziwy powód swojej złości. Przynajmniej tak myślał w tym momencie. Jeon jednak zmarszczył brwi.

- Nie kłam. Wiem, że płakałeś, więc musiało cię to dotknąć - zauważył. Kim uniósł swoje brwi, a kącik jego ust opadł.

- Skąd...

- Jimin mi powiedział - odpowiedział na jeszcze niezadane przez starszego pytanie.

- Co za zdradliwa małpa - warknął pod nosem. Nagle jego celem na ten wieczór stało się odwiedzenie rówieśnika i palnięcie mu w głowę czymś ciężkim.

- Nie złość się na niego. Dobrze wiesz, że jestem typem osoby, której trzeba wytknąć to, co zrobiła źle. Głupio mi to mówić, ale Jimin ma rację. Pewnie nawet nie domyśliłbym się gdyby sam mi nie powiedział - odparł - Kolejny raz cię zawiodłem Tae, przepraszam. Nie chcę byś jeszcze kiedykolwiek przeze mnie płakał - Kim mocniej ścisnął jego dłoń. Nie chciał, by Jeon tak bardzo to przeżywał, mimo że faktycznie trochę nacierpiał się z jego powodu przez te dwa dni.

- Dobra, było mi przykro, to fakt. Poczułem się jak obcy dla ciebie. Odwaliłem swoją robotę i zostałem wywalony za drzwi bo ty... Ja rozumiem, że mogłeś mieć inne plany, być z kimś umówionym, ale po tylu latach przyjaźni chyba nie zasłużyłem na coś takiego. Kilka słów wytłumaczenia by cię nie zbawiło - postanowił być z nim szczery. Nie miał już nic do stracenia, a za to jego obawy mogły zostać rozwiane.

- Nigdy nie powiedziałem, że jestem z kimś umówiony - przynajmniej nie przypominał sobie takiej sytuacji.

- Powiedziałeś, że masz inne plany, a dzień wcześniej słyszałem jak rozmawiasz z Camille o piątku - zauważył. Jeon uniósł brwi w niemałym zaskoczeniu, a jego usta wykrzywiły się w coś na kształt uśmiechu. Nie były nim jednak.

- Bawisz się w jakiegoś detektywa? - prychnął, jednak widząc jak Kim wywraca własnymi oczami i czując jak próbuje on zabrać swoją dłoń z jego uścisku, szybko kontynuował - Camille pytała mnie...

- Nie musisz mi się tłumaczyć - wtrącił.

- Ale chcę, bo widzę że zaszło tu poważne nieporozumienie - zauważył - Camille zapytała mnie czy nie miałbym ochoty spotkać się z nią w piątek, ponieważ chciała wybrać się ze mną na wystawę w tej nowo otwartej galerii. Powiedziałem jej, że mam inne plany, ponieważ nie wiedziałem ile czasu zajmie nam malowanie. Poza tym nawet gdybym miał czas, nie zgodziłbym się. To że ona co chwilę się do mnie przyczepia nie oznacza, że tego pragnę - wyjaśnił.

- Dlaczego? Miałbyś ją kolejną na swojej liście - wytknął starszy, a Jeon spojrzał na niego z oburzeniem.

- Dobrze wiesz, że nie. Ona nie jest tym typem. Poza tym Kim Taehyung! Co się z tobą dzieje? - owszem, jego przyjaciel słynął w towarzystwie z ciętego języka i wiecznego sarkazmu, ale nigdy w stosunku do niego samego. Nigdy głośno nie krytykował Jeona za nic, a już tym bardziej w taki sposób. Tak samo jak nigdy nie komentował sposobu jego życia, dlatego nie rozumiał jego nagłego rozdrażnienia - Jesteś zazdrosny? - dopytał.

- Nic się nie dzieje - westchnął uświadamiając sobie, że niepotrzebnie przytknął Jeonowi. Zignorował jednak jego drugie pytanie. Odpowiedź była oczywista - Wybacz, po prostu ostatnio jest dużo rzeczy, które wymagają ode mnie zbyt wiele i kosztują mnie dużo stresu, dlatego jestem lekko podenerwowany - wytłumaczył się. Po części była to prawda. Jeongguk jednak nie musiał wiedzieć, że każda z tych rzeczy dotyczyła jego własnej osoby.

- Możesz mi powiedzieć przecież o wszystkim. O co chodzi? - dopytał. Naprawdę zmartwił się słowami starszego. Czyżby kolejny raz był tak bardzo zajęty samym sobą, że nie zauważył, że w życiu przyjaciela dzieje się coś złego. Nie chciał nawet o tym myśleć.

- Są rzeczy, które wolę zachować dla siebie - odparł twardo, wyrywając w końcu swoją dłoń. Sam nie potrafił określić, skąd wzięła się tak nagła i ogromna irytacja w jego ciele.

- Traktujesz mnie ostatnio inaczej. Tak...

- Tak jak resztę? - dokończył - Nie powinno być w tym nic dziwnego. Jesteś moim przyjacielem tak samo jak oni - ton jego głosu był bardzo stanowczy. Jeon wiedział o tym, jednak wciąż gdzieś w sercu czuł delikatne ukłucie. Nagle dziwnie nie chciał być dla niego taki jak reszta przyjaciół.

- Wiem to. Nie liczę na żadne ulgowe traktowanie, po prostu... Nie przywykłem chyba do tego. Nie mam ci tego za złe oczywiście - uniósł dłonie w geście obronnym - Boję się po prostu, że to przez te wszystkie ostatnie sytuacje, że zaczynamy się od siebie oddalać, że wszystko niszczę - skrucha w jego głosie i spojrzeniu kolejny raz rozmiękczyła serce starszego. Szło mu już tak dobrze, był stanowczy i pewny swego. To jedno zdanie wystarczyło jednak, by ukoić wszystkie nerwy starszego i zburzyć wszelkie mury jakie postawił.

Pokręcił głową na jego słowa. Nie chciał by Jeongguk myślał w ten sposób. To nie on wszystko niszczył. To chore uczucia Taehyunga w jego mniemaniu były prawdziwym sprawcą ich powolnego rozpadu. Obiecał sobie trzymać je zamknięte głęboko w sercu pod kluczem. Przyrzekł sobie, że nie ważne jak bardzo sam będzie z tego powodu cierpieć, zachowa je dla siebie. Jednak jakimś cudem wciąż udawało im się przedostawać na powierzchnię, pomału rujnując to, co przez wiele lat wspólnie wybudowali.

- Nie jest tak...

- Jesteś dla mnie ważny Tae, chcę żebyś o tym zawsze pamiętał. Przez całe swoje życie nie miałem takiego przyjaciela jak ty - wyznał. Były to jedne z najszczerszych słów, jakie wypowiedział w ostatnim czasie.

- Więc powiesz mi jaki był prawdziwy powód wyrzucenia mnie za drzwi? - Jeon wciągnął szybko powietrze spoglądając na przyjaciela z szeroko otwartymi oczami.

- To... to jest coś z czego nie jestem dumny i wolałbym zostawić to dla siebie - odparł.

- Ktokolwiek poza tobą wie o tym? - Jeon pokręcił głową - W takim razie w porządku - odparł, a Jeongguk odetchnął z widoczną ulgą - Następnym razem jednak może wyproś mnie w bardziej cywilizowany sposób, a nie jakbyśmy nie przyjaźnili się wcale od niemal dziesięciu lat.

- Następnym razem na pewno cię nie wyproszę. Będę cię przetrzymywał tak długo, że sam będziesz ode mnie uciekał - Kim z uśmiechem pokręcił głową.

Jeongguk napawał się tym widokiem. Lubił patrzeć na uśmiechniętą twarz przyjaciela, a ostatnio miał ku temu tak mało okazji.

- Chcesz otrzymać całkowite przebaczenie? - Taehyung pochylił się nad stołem, a Jeon pokiwał głową energicznie, robiąc to samo - To biegnij kupić mi zieloną herbatę.

- Tak jest - zasalutował niczym wojskowy i faktycznie pobiegł w stronę automatów z napojami.
Kim śmiał się szczerze, kręcą swoją głową, będąc całkowicie rozczulonym. Jeon Jeongguk był człowiekiem tak łatwym do kochania.

The epitome of beauty | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz