!Uwaga!
W rozdziale występują treści przeznaczone dla osób +18. Czytasz na własną odpowiedzialność.
Uśmiech nie schodził mu tego wieczoru z ust nawet na chwilę. Spędził niesamowity dzień w towarzystwie osoby, która jeszcze do poniedziałku wydawała mu się być całkowicie nieosiągalna. Teraz spoglądał na Jeona i wciąż w jego głowie odzywał się ten wstrętny głosik, który kazał mu się obudzić. Ale on miał już wiele okazji, by przekonać się, że to absolutnie nie był sen. Jeongguk tu był i starał się, by zdobyć jego serce. A on bardzo starał się nie oddać mu go w całości za jeden jedyny uśmiech.
Jeon zjawił się w jego mieszkaniu koło godziny 13:00. Cały dzień miał być dla nich jedną wielką randką, jak to określił młodszy, ponieważ jego zdaniem ta pierwsza powinna być najbardziej wyjątkowa. Wciąż jednak nie potrafił podjąć decyzji w sprawie tego, dokąd zabrać przyjaciela, dlatego rozplanował wszystko tak, by dnia starczyło im na spełnienie każdego z pomysłów.
Początkowo zabrał starszego na przejażdżkę rowerową wzdłuż jednej z najdłuższych okolicznych alei, gdzie od wielu lat wzrastały rzędy drzew wiśni. Był kwiecień, a więc ich kwitnienie rozpoczęło się w pełni. Jeon doskonale pamiętał, że Kim uwielbiał w tym okresie spacerować wśród różowo-białych kwiatów. Co roku otrzymywał od niego wiele zdjęć i samemu czasem dołączał się do przechadzek. Sam jako esteta potrafił dostrzec urok w rozkwitających roślinach. Teraz jednak były one jedynie dodatkiem do prawdziwego, żywego piękna, jakie widział przed sobą. Zachęcił nawet Taehyunga do uwiecznienia jego osoby na tle różowych płatków. Pomysł ten miał drugie dno, gdyż wykonane zdjęcie w przyszłości miało posłużyć Jeonowi do stworzenia kolejnego obrazu.
Później zatrzymali się w nieco bardziej ustronnym miejscu, gdzie urządzili skromny, lekki posiłek przygotowany przez Jeona w formie pikniku. Młodszy dziękował w duchu, że pogoda z poprzednich dni utrzymywała się do teraz, przez co nie musiał zmieniać swoich planów. Taehyung siedział z wyprostowanymi nogami, przymkniętymi oczami i twarzą zwróconą w kierunku słońca, a do jego nozdrzy co jakiś czas wraz z wiatrem docierał słodki zapach kwiatów. Jeongguk natomiast leżał z głową na jego udach i podziwiał widok jaki miał przed sobą. Czyli samego Kima, który od czasu do czasu przeczesywał jego czarne kosmyki. Chwila była tak spokojna i przyjemna, że żaden z nich nie chciał jej przerywać. Ostatecznie jednak Jeongguk był jednak tym, który musiał to zrobić, jeżeli chciał spełnić każdy ze swoich punktów. Dlatego Kim niechętnie poszedł w jego ślady.
Kim Taehyung nienawidził wysokości. A Jeon Jeongguk wiedział o tym doskonale. Pamiętał jednak jak często powtarzał, że jednym z jego największych marzeń jest przejażdżka ogromnym kołem widokowym, z którego mógłby ujrzeć co najmniej połowę Seulu. Jeongguk zestresował się nieco w momencie, gdy jego wzrok spotkał się z przerażonym spojrzeniem Kima. Wszystko szło póki co tak idealnie, a on nie chciał tym jednym pomysłem zepsuć im dnia. Dlatego też odciągnął go kawałek od pokaźnych rozmiarów atrakcji.
- Chciałem spełnić jedno z twoich marzeń, ale jeżeli czujesz, że nie dasz rady to spokojnie. Zrobimy to kiedy będziesz gotowy - wyjaśnił spokojnie, gładząc kciukami wierzch dłoni, które chwilę wcześniej chwycił.
Taehyung widział jak ten się starał. Widział, że chciał zrobić to dla niego. Widział tą niesamowitą troskę w jego oczach i może to właśnie było tym, co popchnęło go do pociągnięcia młodszego ponownie w stronę niewielkiej kolejki. On również chciał to zrobić, zarówno dla siebie, jak i dla niego. Nie puścił jednak jego dłoni nawet, gdy zajęli miejsce w specjalnym wagoniku, nie mogąc nic poradzić na jej niewyobrażalne drżenie. Zacisnął mocniej powieki, gdy koło z niewielkim szarpnięciem ruszyło, przesuwając się o kolejny wagonik w przód. Nie otworzył ich dopóki kilka szarpnięć dalej nie znaleźli się już w połowie wysokości młyna.
- Słońce, jeśli nie otworzysz oczu, przegapisz najlepszy widok - szepnął do niego Jeon.
Ciepło rozlało się po jego sercu na słowo, jakim został określony. Cały strach i stres odszedł w zapomnienie, a on uchylił powieki i utkwił swój wzrok w siedzącym na przeciw Jeongguku. Młodszy uśmiechnął się do niego, wskazując na panoramę rozciągającą się za oknem. Dopiero wtedy Taehyung przeniósł na nią swoje spojrzenie, a powietrzne utknęło mu w płucach. Widok był naprawdę niesamowity, a wysokość przestała mu już przeszkadzać w podziwianiu go. Jeongguk natomiast przez większość jazdy wpatrywał się w chłopaka przed sobą, wiedząc że żadna panorama nie jest w stanie przebić jego piękna.
Uroczych widoków tego dnia nie było dla niego końca. Zachowanie Taehyunga na kole widokowym było niczym w porównaniu do jego podekscytowania, gdy tylko wkroczyli do jednej z kawiarenek, usytuowanej gdzieś na obrzeżach Seulu. Nie byłoby w tym nic fascynującego, gdyby nie biegające na około szczeniaki. Tae niemal momentalnie po wejściu upadł na kolana, przygarniając w swoje ramiona tak wiele stworzeń, ile tylko zdołał pomieścić. A Jeongguk dziękował sobie samemu za tak cudowny pomysł, bo przez kolejne dwie godziny mógł siedzieć i napawać oczy tą niesamowitą, przepełnioną słodyczą chwilą. Cóż to był za paradoks. Oni dwoje z rozczuleniem oglądali biegające psiaki, natomiast kelnerki z takim samym rozczuleniem spoglądały na ich dwójkę razem. Gorzej było, gdy musiał wyciągnąć chłopaka z kawiarenki. Kim zgodził się opuścić miejsce dopiero, gdy młodszy obiecał mu, że jeszcze nie raz je odwiedzą.
Po dniu pełnym atrakcji, jaki zaplanował dla nich Jeongguk udali się do restauracji, gdzie spożyli pożywny posiłek, a teraz spacerowali oświetlonymi alejkami, nie mówiąc za dużo. Szli po prostu obok siebie i to im wystarczało. Świadomość, że obok znajdowała się ta jedna, ukochana osoba. To wcale nie tak, że nie mieli tematów do rozmów. Wręcz przeciwnie, wiele kwestii mogło zostać poruszonych. Lecz kojąca cisza zdecydowanie była odpowiednia dla nich obu.
Taehyung był szczęśliwy, tak bardzo szczęśliwy. Bo wcale nie wymagał od Jeongguka niczego więcej niż zaproszenie do kina lub na jedzenie. Ten natomiast rozplanował dla nich cały dzień, biorąc pod uwagę wszystko, co tylko dotyczyło Kima. Kwitnące wiśnie, które uwielbiał oglądać, piknik w promieniach słonecznych, z których tak często korzystał, przejażdżka kołem widokowym, która była jednym z jego marzeń oraz zielona herbata w połączeniu z jego ulubionymi zwierzakami.
A Jeongguk był szczęśliwy, ponieważ wszystko poszło dokładnie po jego myśli, a Kim Taehyung niemal przez cały dzień nie puszczał jego dłoni, uraczał go niespodziewanymi uściskami i swoją cudowną, piękną osobą.
Jedynym, co obecnie nie współgrało z całą atmosferą, było chłodne powietrze. Dzień był naprawdę przyjemny, jednak wieczór przyniósł ze sobą dość spore obniżenie temperatury, tak więc Kim od czasu do czasu pocierał dłonie. Jeon zauważył to, dlatego chwycił je w swoje własne, przystając przed przyjacielem.
- Co robisz? - zagadnął starszy.
- Staram się dać ci trochę ciepła - był pewien, że w tym momencie z jego serca zrobiła się zwykła mokra papka. Z rozczuleniem patrzył na pocierającego jego własne dłonie Jeongguka - Może przejdziemy się do mnie? Chciałbym spędzić z tobą jeszcze czas, a na dworze jest zimno. Poza tym mamy dość blisko - zaproponował.
CZYTASZ
The epitome of beauty | taekook
FanfictionJeongguk nie był gejem. Był jednak estetą. Osobą, która potrafi dostrzec i docenić piękno zawarte w naturze, przedmiotach, zwierzętach czy ludziach. Kobietach oraz mężczyznach. A jego najlepszy przyjaciel - Kim Taehyung był najpiękniejszą istotą, ja...