część IX

223 12 3
                                    

     Park Jimin starał się, och naprawdę starał się ignorować wciąż wibrujący na jego ławce telefon. Wbijał wzrok w prezentację wyświetlaną przez rzutnik z takim natężeniem, jakby miał zaraz zrobić dziurę po środku interaktywnej tablicy. Kim Taehyung dzwonił jednak bez przerwy pomimo tego, że poprosił go, by w zamian napisał mu o co chodzi. Zdenerwowany chwycił wreszcie urządzenie i wyszedł wraz z nim z sali. Przeciągnął na ekranie zieloną słuchawkę i przyłożył go do ucha.

- Ty jesteś kurwa normalny? - warknął - Nie umiesz czytać?!

- W tym momencie nie - znał Taehyunga zbyt długo, by po tym jednym zdaniu nie rozpoznać roztrzęsienia w jego głosie. To go zaalarmowało. Czyżby sytuacja jeszcze bardziej się pogorszyła? Ta myśl była niedorzeczna, nie dało się jej pogorszyć... Westchnął i przeczesał włosy palcami. W końcu Taehyung i Jeongguk razem są zdolni do wszystkiego. Och, przecież mówił mu, by nie działał pochopnie.

- Co się znowu stało? Czy wy nie możecie w końcu pogodzić się i...

- Powiedział, że jest we mnie zakochany - wtrącił. Park zamilkł, zastanawiając się czy aby na pewno dobrze usłyszał.

- Powtórz - bardziej nakazał niż poprosił.

- Jeon powiedział mi, że jest we mnie zakochany - powtórzył. Po drugiej stronie słuchawki nastała długa cisza. Przez chwilę nawet zastanowił się, czy Jimin może nie zakończył ich połączenia.

- Gdzie teraz jesteś? - zapytał wreszcie.

- Przed salą, w której mam mieć kolejny wykład - faktycznie, był przed wejściem do auli. Oparty o ścianę. W pozycji kucającej. Z twarzą ukrytą w dłoni.

- Jak możesz w tym momencie spokojnie siedzieć pod salą?! - niemal wrzasnął. Nim również w tym momencie targały emocje, dlatego nie mógł zrozumieć opanowania rówieśnika. Był tak bardzo zaangażowany w zauroczenie Taehyunga oraz sytuację tej dwójki, że czuł jakby to i jemu Jeonguuk wyznał miłość.

- Nie jestem ani trochę spokojny, Jimin - jego głos może i na to nie wskazywał, jednak jego wnętrze było wręcz rozrywane przez przeróżne odczucia. Od szczęścia, po niepewność i strach.

- Zaraz tam przyjdę.

- Nie - przerwał mu szybko - Chcę się tym zająć sam - po chęci była to prawda. 

Z drugiej jednak strony chciał by Jimin znalazł się obok, powiedział mu dokładnie co powinien zrobić i jeszcze wziąć odpowiedzialność za późniejsze ewentualne szkody. Ale on był dorosły i tak też powinien się zachowywać. To był jego problem i jego zauroczenie, więc sam powinien wiedzieć co robić. Chociaż doskonale wiedział, że często pomoc Parka się przydawała. Bo Taehyung bardzo często wyłączał logiczne myślenie, gdy sprawa dotyczyła Jeona Jeongguka.

- Boję się, że zrobisz coś głupiego. Przyjdę w przerwie - brunet mruknął w odpowiedzi - Taehyung.

- No? - chciał już zakończyć połączenie, jednak ponownie przystawił telefon do ucha.

- Tak się cieszę - przyznał szczerze.

- Przestań, bo ja się zaraz porzygam - wcale nie było to tak dalekie od prawdy. Od momentu, gdy to jedno, konkretne zdanie uleciało z ust młodszego, jego wnętrzności dosłownie żyły własnym życiem.

- Postaraj się nie. Do zobaczenia później - poinformował, a zaraz później połączenie zostało zerwane.

Kim odetchnął wtedy głębiej, zsuwając się powoli po ścianie, by w końcu usiąść na podłodze. Schował twarz tym razem w obu dłoniach, przecierając ją.

The epitome of beauty | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz