część II

226 10 6
                                    

     

     Zmieszanie i szeroko pojęte zdezorientowanie, jakie Kim Taehyung pozostawił po sobie wychodząc niespodziewanie z ich ulubionej knajpki opadło teraz ciężarem na barki Jeona. Czarnowłosy skrzywił się lekko po usłyszeniu komentarza, jaki padł z ust przyjaciela. Możliwe, że faktycznie posunął się za daleko, próbując wywrzeć na Kimie presję pod postacią ich wspólnych przyjaciół.

- Przepraszam, ale chyba nie rozumiem - drugi z najstarszych jako pierwszy zabrał głos. Słowa młodszego zszokowały Mina wyjątkowo mocno.

Owszem, normą było, że chłopcy dogryzali sobie i niekiedy określali się różnymi, niekoniecznie poprawnymi epitetami. Jednak wzrok, jaki jego młodszy kolega wbijał w czarnowłosego, gdy wypowiadał te słowa ani trochę nie przypominał wzroku tego właśnie docinającego kolegom Kim Taehyunga.

- Jeongguk? - wywołany przez najstarszego otrząsnął się z chwilowej zadumy. Zauważył wtedy, że oczy każdego ze starszych kolegów zwrócone były w jego stronę.

- Poprosiłem Tae o pomoc w pracy, ale się nie zgodził. Pomyślałem, że jeżeli wy się o tym dowiecie, pomożecie mi go przekonać - mówiąc to wydawał się niezwykle speszony.

- Mówiąc "przekonać" masz na myśli naciskanie na niego z każdej strony? - upewnił się drugi z najmłodszych obecny przy stole. Jeon przytaknął niepewnie. Czuł się niezwykle mały przy surowym spojrzeniu blondyna.

- Oh Kookie - jęknął najstarszy - Dobrze wiesz, że Tae nie lubi tego typu presji. Z pewnością gdybyś z nim porozmawiał na spokojnie i wszystko wyjaśnił, zgodziłby się ci pomóc - Kim Namjonn pokiwał głową, zgadzając się ze słowami Jina. 

Wszyscy wiedzieli, że Taehyung był typem osoby, która wycofywała się jak najszybciej, kiedy tylko poczuła nacisk. Nigdy nie robił nic pod przymusem, a przynajmniej starał się. Wiele lat w swoim nastoletnim i dziecięcym życiu spędził na uleganiu innym i podążaniu drogami wytyczonymi przez rodziców. Wszelkie dodatkowe lekcje chemii i biologii, nauka gry na flecie i skrzypcach było czymś, czego nigdy nie chciał robić, jednak pod przymusem matki i ojca nie miał wyboru. W okolicach pierwszej klasy liceum postanowił samodzielnie zacząć pracę nad samym sobą. Odmawiał coraz częściej, zgadzał się tylko wtedy, gdy sam był pewien, że czegoś chce. Dlatego każdy z jego przyjaciół wiedział, że jeżeli chciało się przekonać do czegoś Kim Taehyunga, to najlepszym sposobem była rozmowa. Szczera rozmowa.

- Właśnie próbowałem już.

- Czego ty od niego właściwie wymagasz, że nie chce się zgodzić? - w głosie Jimina odczuwalne było poirytowanie.

Nie podobało mu się to, jak zachował się Kim względem obiektu swoich westchnień, a z drugiej strony wierzył, że gdyby powód nie był poważny, nigdy by tak nie postąpił. Z jego ust nie padłyby tak ostre słowa. Park szczerze kochał swoich przyjaciół, wszystkich tak samo mocno. Każdy z nich był dla niego niesamowicie ważny. Ale to Taehyunga zna od dziecka i nie można ukryć, że na jego punkcie wyczulony jest szczególnie, na jego szczęściu zależy mu najbardziej i właśnie jego łzy bolą piekielnie mocno.

- Niczego wielkiego tak naprawdę - wzruszył ramionami. W blondynie aż się zagotowało.

- Jeon nie pierdol. Znam Tae nie od dziś i wiem...

- Nie ty jeden - wtrącił czarnowłosy wywracając oczami  - Poprosiłem go żeby posłużył mi jako model do mojej nowej pracy - wyjaśnił wreszcie. Min Yoongi zachłysnął się właśnie popijaną colą i zagłuszył ciszę własnym kaszlem.

- Chwila, tej o pięknie? - dopytał Hoseok, a najmłodszy skinął głową.

- Każdy z nas ma przedstawić w swoim dziele to, co sam uważa za piękne. Stwierdziłem, że przedstawienie urody człowieka będzie nawet lepsze niż rzecz materialna. Kogo nie spytacie powie wam, że Kim jest przystojny i ja się z tym zgadzam. Jeżeli miałbym określić kogoś uosobieniem piękna, to właśnie jego. Powiedziałem mu dokładnie to samo - westchnął.

The epitome of beauty | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz