!Uwaga!
W rozdziale pojawiają się treści, które mogę zaliczyć jako +16.
Czytasz na własną odpowiedzialność.
Resztki pewności siebie opuściły go w momencie, gdy pięść spotkała się z drewnianą powłoką drzwi mieszkania Jeongguka. Był piątek, 11:56, a on stał wycierając mokre od potu dłonie o własne spodnie. Gdyby kilka sekund później dom nie stanął przed nim otworem, a w progu nie zauważyłby zdyszanego czarnowłosego, pewnie odwróciłby się na pięcie i uciekł, chowając się w mieszkaniu Jimina.
- Biegłeś do tych drzwi? - krótkie prychnięcie z ust Kima miło brzmieć jak najbardziej naturalnie. Nieśmiały uśmiech Jeona zbił go jednak z tropu.
- Bałem się, że jeśli za długo nie otworzę to zdążysz mi uciec - odparł przesuwając się w wejściu tak, by jego przyjaciel mógł wkroczyć do środka.
- Faktycznie, naszedł mnie taki pomysł - mruknął pod nosem.
- Hm? - usłyszał zaraz obok siebie, więc pokręcił tylko przecząco głową, by czarnowłosy nie przejmował się niedosłyszanymi słowami.
Zatrzymał się w progu salonu i przełknął ciężko ślinę. Obecny wygląd pomieszczenia całkowicie różnił się od tego, jaki miał w pamięci. Kanapa i niewielki stolik zostały podsunięte pod boczną ścianę, natomiast na czarnym puchatym dywaniku stało kuchenne krzesło barowe. Jeongguk odchrząknął gdzieś niedaleko jego głowy, więc skupił swoją uwagę na jego niepewnej twarzy. Absolutnie nie podobał mu się ten widok i wiedział, że nie zwiastuje on niczego dobrego.
- Wiem, że może i nie będzie to zbyt wygodne, ale uwierz mi, że efekt końcowy wyjdzie wyśmienicie - podrapał się po karku.
Taehyung zdecydowanie nie lubił, gdy jego przyjaciel zachowywał się w ten sposób. Nie lubił, gdy ulatywała z niego pewność siebie, a tym bardziej nie lubił, gdy powodem tego był on sam. Byli przyjaciółmi, nie powinni czuć w swoim towarzystwie skrępowania. Szczęście Jeona było dla niego priorytetem. Dlatego mimo wszelkich wątpliwości posłał mu szczery uśmiech i ruszył w kierunku stołka.
- Ufam ci - przypomniał - Więc miałbym na nim po prostu usiąść w jakiejś konkretnej pozycji, czy jest ci to obojętne? - zapytał przysiadając na niekoniecznie wygodnym meblu. Czarnowłosy pokręcił głową.
- Wszystko ci pokażę. Najpierw musiałbyś się przebrać - wypchnął policzek językiem. Najbardziej bał się reakcji Kima na tę część ich wspólnej pracy, ponieważ nie wspominał mu o niej wcześniej. Prawdopodobnie dlatego, że byłoby to dodatkową przeszkodą do tego, by starszy w ogóle zgodził się w tym uczestniczyć. Był całkowicie świadomy, że chłopakowi nie spodoba się jego pomysł.
- Przebrać? - powtórzył unosząc lekko brwi.Specjalnie stał przed szafą dwadzieścia minut, by dobrać najbardziej pasujące do siebie ubrania. Nie traciłby czasu, gdyby wiedział, że Jeon ma już przygotowany dla niego strój. Młodszy skinął, podszedł do kanapy i podniósł z niej kawałek materiału, który podał przyjacielowi.
Odwinął go w ręce dowiadując się, że została mu wręczona biała koszula, nieco większa od tych, które zwykł nosić na co dzień. Nie wydawało mu się to wcale złym pomysłem, dlatego kąciki jego ust ponownie powędrowały ku górze. Przyjrzał się przyjacielowi ponownie, czekając na dalszą część garderoby.
- To wszystko? - zapytał, gdy młodszy nie ruszył się ani trochę. Czarnowłosy przytaknął.
- Możesz przebrać się tutaj, chyba że wolisz pójść do łazienki.
- Jesteś pewien, że te spodnie będą pasować do tej koszuli? - sam nie był co do tego przekonany. W kompozycji z golfem podarte jeansy wyglądały w porządku, ale nie widział ich w połączeniu z koszulą.
- Chodzi mi o to żebyś został jedynie w koszuli i bokserkach - wyjaśnił przygryzając wnętrze dolnej wargi.
Uśmiech spłynął z ust Kima. Tego młodszy bał się najbardziej. Nim się spostrzegł, materiał ponownie został wepchnięty w jego ręce, a starszy zaczął kierować się w stronę drzwi. Po chwili jednak zatrzymał się i z zaciętym wyrazem twarzy odwrócił w kierunku zmieszanego Jeona.
- Powiedz, że żartujesz sobie ze mnie, to może nie wyjdę.
- Taka jest moja koncepcja - wyjawił, patrząc na niego z niezwykłą wręcz łagodnością w oczach.
- Taka jest twoja... ah - warknął blondyn - Ja za to mam swoje zasady i szacunek do samego siebie.
- Ja również mam do ciebie szacunek, nawet nie wiesz jak ogromny - wtrącił szybko stanowczym głosem Jeon, czując się zaatakowany. Nikt nie mógł mu zarzucić, że nie szanuje swoich przyjaciół. Szczególnie Kim Taehyunga, który zrobił dla niego tak wiele w życiu - Po prostu uważam, że w ten sposób będę mógł lepiej przedstawić twoje piękno - gorzki śmiech opuścił usta starszego.
Nic dalej nie mówiąc ruszył w kierunku drzwi. Jeongguk również nie czekał ani chwili i złapał za dłoń starszego.
- TaeTae błagam. Został mi tydzień. Nie zdążę wymyślić już niczego innego, szczególnie kiedy moje myśli cały czas zaprząta wizja tego obrazu z tobą w roli głównej - ciarki przebiegły wzdłuż kręgosłupa Kima - Obiecuję, że stworzymy ten obraz tak, że nikt nie będzie mógł spojrzeć na niego bez okazania szacunku do twojej osoby. Proszę cię - głos młodszego był cichy i delikatny, a jego gładka dłoń, która sprawnie splątała razem ich palce była jedynie dodatkiem, który sprawił, że Kim odwrócił się w jego kierunku.
Czuł się źle. Poczuł falę obrzydzenia do samego siebie. Przyjrzał się dokładnie twarzy młodszego, a w jego oczach widział czystą szczerość. Powietrze głośno opuściło jego płuca. Wyrwał z dłoni Jeona materiał i nie odzywając się słowem ruszył w kierunku łazienki. Nie odwrócił się nawet na chwilę, tak więc nie dane mu było zobaczyć zdziwienia jakie malowało się na twarzy młodszego przyjaciela. Jeongguk natomiast nie mógł ujrzeć tej niewielkiej cząsteczki bólu, jaka krążyła w jego spojrzeniu. Bo Kim czuł się zawiedziony. Nawet nie tyle swoim przyjacielem, co samym sobą. Powoli wykańczało go to, jak wbrew sobie zgadzał się na coraz to bardziej niedorzeczne pomysły, tylko dlatego, że wychodziły one z ust Jeona. Niekiedy czuł, że to właśnie z jego powodu wracał do punktu wyjścia. Do dawnego Kima, którego myślał, że udało mu się pozbyć.
Zatrzasnął za sobą drzwi, wyraźnie ukazując własne niezadowolenie. Stanął jednak oparty po drugiej ich stronie. Ręce kurczowo zaciskające się na białej koszuli opadły wzdłuż ciała, rysy złagodniały, a wzrok utkwiony został w niebieskawych kafelkach. Jedyne co się nie zmieniło to wciąż towarzyszący mu ciężki oddech, zupełnie jakby na jego płucach leżał wór wypełniony po brzegi kamieniami.
Ilekroć Jeongguk zaskakiwał go coraz to bardziej idiotycznymi i niedorzecznymi pomysłami, tylekroć on ulegał mu i zgadzał się na wszystko, co szalony umysł młodszego podsuwał mu na język. Tylekroć również uświadamiał sobie jak bardzo miłość ogłupia. Wiele razy wyobrażał sobie co by było gdyby propozycja trzydniowego wyjazdu na Jeju za pomocą autostopu padła z ust Hoseoka lub Yoongiego. Tyle samo razy myślał o tym, co by zrobił gdyby namowa do wspólnego spróbowania kociej karmy, po której ciężko chorował przez trzy dni wyszła ze strony Jimina lub Seokjina. Czy zgodziłby się gdyby to Namjoon poprosił o pomoc w przyklejeniu świecących w ciemności gwiazdek do sufitu o czwartej nad ranem, podczas gdy następnego dnia o 8:00 miał jeden z ważniejszych egzaminów. W każdym z tych przypadków był pewien, że jego odpowiedzią byłoby stanowcze nie.
Ale te propozycje nie padły z ust Jimina, Hoseoka, Yoongiego, Seokjina czy Namjoona. Każde z tych pomysłów wyszło z ust Jeongguka i na każde z nich odpowiedź brzmiała "tak". Dlatego nie był niczego bardziej pewien jak tego, że miłość zaślepia. Nikt nie byłby w stanie wmówić mu, że jest inaczej. Gdyby było, nie stałby teraz w łazience, w mieszkaniu swojego przyjaciela, będącego jednocześnie obiektem jego westchnień od dobrych ośmiu lat. Nie trzymałby w dłoniach zdecydowanie za dużej na niego koszuli i nie sprawdzałby ukradkiem jakie bokserki postanowił na siebie ubrać tego dnia.
CZYTASZ
The epitome of beauty | taekook
Hayran KurguJeongguk nie był gejem. Był jednak estetą. Osobą, która potrafi dostrzec i docenić piękno zawarte w naturze, przedmiotach, zwierzętach czy ludziach. Kobietach oraz mężczyznach. A jego najlepszy przyjaciel - Kim Taehyung był najpiękniejszą istotą, ja...