Rozdział 5

239 16 39
                                    

Kotki doszły do niewielkiego tunelu pod Drogą Grzmotu. Płowa Łapa ogonem nakazała Szyszkowej Łapie cofnąć się o krok, ta posłusznie wykonała polecenie. Żółtawa kotka weszła do tunelu, by bo chwili wyjść z niego z kocurem u boku. Nieznajomy był ciemnorudy, jego zielone oczy błyszczały nieśmiało, kocur był chudy, a jego długi ogon owijał wokół łap. Mimo tego, że chował się w tunelu, po którego drugiej stronie był klan cienia nie pachniał żadnym z klanów. Widocznie był samotnikiem.

-Kto to jest Płowa Łapo? - Zapytał. - Myślałem, że nikt nie ma wiedzieć.

-Spokojnie, to Szyszkowa Łapa, można jej ufać. - Wyjaśniła kotka, jednocześnie posyłając pstrokatej kotce spojrzenie. - Szyszkowa Łapo, to jest Wicher. Kocham go. Proszę nie mów nikomu, ja wiem, że nie urodził się w klanie, ale on jest świetny i naprawdę można mu ufać.

-Spokojnie, jeśli ktoś miałby cię osądzać, to tym kimś na pewno nie jestem ja. - Pstrokata uczennica uśmiechnęła się do samotnika, jednocześnie myśląc, czy Płowa Łapa naprawdę zapomniała o jej korzeniach. - Po co mi to mówicie?

-Musiałam komuś powiedzieć, wiesz jeszcze nad tym myślę, ale możliwe, że opuszczę klan.

-Nie łatwiej byłoby gdyby Wicher dołączył do nas w klanie?

-Nie chciałbym żyć w klanie. - Wyznał samotnik. - To nie dla mnie.

-Rozumiem. - Miauknęła spokojnie Szyszkowa Łapa. - Nikomu o was nie powiem.

-Dziękuję Szyszkowa Łapo, a teraz lepiej wracajmy do obozu, ściemnia się.

Na koniec tego krótkiego spotkania Płowa Łapa otarła się czule o Wichra, obie kotki podążyły do obozu. 

Jak się okazało Różana Gwiazda wiedziała już o ataku ze strony Ostrego Zęba. Rany po walce nie doskwierały kotce szczególnie mocno, więc od razu udała się do swojego starego legowiska porozmawiać z Miodową Łapą, kocur już na nią czekał.

-Hej Szyszkowa Łapo. - Zaczął gdy tylko kotka się zbliżyła. - Wiesz, że nigdy bym cię nie oszukał prawda?

-Wiem Miodowa Łapo. - Kotka mówiła spokojnie. - Ale uwierzyłam Lisiej Łapie i tak wyszło.

-Rozumiem. - Miauknął uczeń. - Wydrapię my za to oczy.

-Spokojnie, nie chciał źle. - Uspokajała go Szyszkowa Łapa. - Z resztą nie wiedział, że między nami jest coś poważniejszego.

-Masz rację, ale i tak wydrapię mu oczy. - Tym razem w głosie kocura nie było gniewu na młodszego ucznia, wręcz przeciwnie, śmiał się przyjaźnie. - Może chodźmy do naszego legowiska.

-Dobry pomysł. - Przyznała kotka. - Właściwie jeszcze dzisiaj nie jadłam.

-Idź do legowiska, coś ci wybiorę

Pstrokata uczennica skierowała się do legowiska, położyła się, a już po chwili przyszedł i Miodowa Łapa z żmiją w pysku, położył ją przed kotką.

-Twoja ulubiona. - Uśmiechnął się ciepło. - Polowałem dzisiaj przy Wężowych Skałach, a ty co robiłaś?

-Uczyłam się polować na myszy, nawet coś złapała. - Opowiedziała kotka między kęsami. - Jutro Niebieski Błysk nauczy mnie polować na króliki.

-Fajnie, jak tylko nauczysz się polować ma węże zapolujemy razem na Wężową Łapę! - Zażartował miodoworudy uczeń, widocznie nie zauważając szarej uczennicy wchodzącej do legowiska.

-Bądź cicho mysi móżdżku! - Warknęła najstarsza uczennica. - Może trochę kultury.

-Oj nie przesadzaj Wężowa Łapo. - Kocur nadal się śmiał. - Uczyłem się od ciebie, jesteś mistrzynią w braku kultury.

-I w przegrywaniu walk z niedoświadczonymi samotnikami. - Dodała Szyszkowa Łapa, patrząc jak widocznie pozbawiona argumentów szarooka kotka kładzie się w ciszy na posłanie. - Podobnie z nowymi uczniami!

-Odnośnie młodych uczniów. - Wtrąciła Płowa Łapa. - Gdzie Borsucza Łapa i Lisia Łapa?

-Sójcze Skrzydło i Lodowa Róża zabrali ich na patrol. - Wyjaśnił Miodowa Łapa, kładąc się obok Szyszkowej Łapy.

Słońce zaszło, koty zasnęły w swoim legowisku.

Tom II Wojownicy  ManipulatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz