Donny mieszkał w średniej wielkości drewnianym domku, z ciemno zielomymi wykończeniami. Domek był dwupiętrowy ze strychem i piwnicą. Nie posiadał jakiegoś niemożliwego wnętrza. Był zwyczajny. Na parterze były: stół, trzy krzesła dookoła, kominek, zielona sofa na przeciwko, mała ciepła kuchnia. Na piętrze zaś były trzy pokoje i łazienka (oczywiście wszystko w ciemno zielonej kolorystyce). Tymczasowo zająłem pokój z oknem wychodzącym na wschód. Pokój Donn'a był naprzeciwko, a do trzeciego pokoju zabronił mi wchodzić. Nie chciałam narobić sobie kłopotów, dlatego postanowiłam trzymać się od drzwi "Trzeciego pojoku" z daleka.
Potem zwiedziałam piwnicę. Była większa niż parter. Wilgotna i ciemna. Nie było tam światła, więc trzeba było chodzić po niej ze świecą. Znajdowały się w niej tylko stare połamane cegły i bardzo dużo świec zapachowych. Nie spytałam do jakich celów są potrzebne.
Na strych nie wchodziliśmy. Donn powiedział, że są tam stare gazety i obrazy przedstawiające martwych ludzi posadzonych na drzewach.
-To trochę straszne... Nie sądzisz?
Straszne to mało powiedziane!
-Może i tak, ale obrazy mają już wiele lat. Szkoda by było je spalić lub wrzucić. Nie musisz wchodzić na strych. Pamiętaj, że masz mnie jeśli się boisz. - Puścił do mnie oczko.
Uśmiechnęłam się głupio.
-A mogę wiedzieć kto je namalował?
-Nie.
Jego odpowiedź była zdecydowana. Postanowiłam więcej nie rozmawiać z Donny'm o strasznych obrazach.
Wydawał się bardzo przyjazny i skory do pomocy, jednak czułam, że coś przede mną ukrywał.
Skup się na jego lepszej stronie. Ty też masz tajemnice Soph. To normalne.
-Chodźmy lepiej zająć się twoją szyją. - I w tym momencie poczułam jak bardzo rana mnie boli.
Donn przemył ranę wodą utlenioną.
-Ała! Szczypie! - Zrobiłam smutną minkę, a Donn się zaśmiał.
-To dla Twojego dobra Sophia. Hm... To imię zdecydowanie do Ciebie pasuje.
-Już się zorientowałam.
Chłopak wykonywał różne czynności przy mojej szyi, a ja miałam okazję zadać mu kilka pytań. Na początek coś łatwego.
-Lubisz zielony?
-Ładnie wygląda. Podoba mi się ten kolor.
-Ile masz lat?
-18. A ty?
-Chyba 16.
-Jak to "chyba"?
-To długa historia.
-To pytaj dalej. Widzę, że chcesz. - Znowu puścił mi oczko. Robił to zdecydowanie zbyt często.
-Czemu twoje rany goją się tak szybko? Tamten facet Cię zranił, a już nie ma po tym żadnego śladu!
-Takie mam umiejętności. - Wzruszył ramionami.
-Skoro już o umiejętnościach mowa to co ty z nim robiłeś...?
Zobaczyłam ponownie jak Dann siedzący na ziemi wpatruje się w gościa leżącego na ziemi i zwijającego się z bólu. To on sprawiał mu ten ból. Byłam tego pewna.
-Kiedy się postaram mogę zadać ból jakiejś osobie lub zwierzęciu. Takie tortury. Zobacz.
Mucha latająca w powietrzu nagle spadła na stół i bzyczała machając skrzydełkami.
-Przestań!
Odezwał od niej wzrok. Mucha odleciała.
-Ta mucha nic Ci nie zrobiła! - Zaczęłam na niego krzyczeć. - Nie chciałam, żebyś mi pokazywał! Sprawiłeś ból całkiem niewinnej istocie!
-Przepraszam, ale myślałem, że chcesz...
-Zobaczyć!? - Dokończyłam. - NIE! Nie chciałam tego widzieć!
-Przepraszam...
Sophia, spokojnie. Nic wielkiego się nie stało, a ty robisz wielkie halo o nic. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech.
-To ja powinnam przeprosić. Jestem zbyt nachalna.
-Nic się nie stało. Rozumiem, że cierpienie niewinnej istoty może Cię poruszyć.
-Wybacz, ale chyba pójdę wziąć prysznic i się położyć.
-Nie ma sprawy. Przygotuj się, jutro zaczynamy trening i ja zadam Ci kilka pytań. - Puścił mi oczko. Znowu.
-Dobranoc...
***
Pod prysznicem myślałam o sobie. W jednym momencie mam potrzebę zabijania, a w drugim denerwuję się bo jest krzywdzona mała, głupia mucha.
Może kogoś zabijemy, Soph?
---------
Rozdział dzisiaj troszeczkę krótszy. Moja godzina pisania, a Wy to przeczytacie w dwie minuty.
Dobra. Z tą godziną to przesadziłam.
Miłego dnia! ;)
CZYTASZ
Smak krwi
FantasyJak potoczą się losy dziewczyny, która po nieudanej próbie samobójczej przejdzie przemianę w kogoś kto potrafi skutecznie... zabić? *** Zapraszam :)