Rozdział 3

193 18 4
                                    

Zaplecze było ciemnym i wilgotnym pomieszczeniem. Zdezorientowana zaczęłam się rozglądać i szukać ewentualnej drogi ucieczki. Dlaczego nimfy, które miały mi pomóc skierowały mnie do miejsca, w którym odbywają się niekontrolowane bójki i inne świństwa?

-Psst. Nie denerwuj się. To tylko ja.

-Czyli kto?

W świetle zapalanej świecy zobaczyłam fauna-barmana.

-Jestem Carles. Przywódczyni leśnych uzdrowicielek jest moją przyjaciółką. Kilka dni temu poinformowała mnie, że przyjdziesz. Kazała Ci to przekazać. - Faun podał mi jakiś przedmiot zawinięty w granatową tkaninę z dołączoną karteczką:

" Witaj moja droga,
Jeśli to czytasz, pewnie poznałaś już Carlesa. Podziękuj mu."

-Dziękuję Ci Carles - zaśmiałam się.

"Bardzo chciał Ci pomóc, ale ja wiem jaka będzie twoja przyszłość i nie możesz tu zostać. Podążaj za głosem swojego serca.
Co do prezentu dla Ciebie... Nie powinnam Ci go dwać. Ty i ten prezent jesteście sprzeczni z moją naturą. Ja leczę, a twoja przyszłość to całkiem inna historia.

Nie musisz go używać. Pamiętaj, że jesteś kowalem swojego losu."

Rozerwałam granatowy materiał i moim oczom ukazały się dwa krótkie miecze. Przejechałam palcem po ostrzu. Było na tyle ostre, że została na nim moja krew. Na rączce były wyryte różne dziwne symbole.

Złapałam obydwa sztylety do rąk i poczułam wielką siłę, jaką dysponowałam. Obiecałam sobie poćwiczyć walkę tymi cackami.

-Ym... -  Carles próbował mi przerwać - Halo?

- Tak, słucham Cię Carl?

- Powinnaś już iść. Trolle może nie grzeszą zbyt wielką inteligencją, ale w końcu się zorientują się, że nas nie ma. I nie mów do mnie Carl.

- Dobrze, Carl - Zaczęłam się śmiać. Carles śmiesznie wyglądał kiedy był zirytowany.

-Proszę Cię.

-Dobrze, przepraszam.

Nagle ktoś zaczął walić w drzwi.

-Wyłaź stamtąd ty mała... - głos trolla, który widocznie się na mnie uwziął.

-Będę lecieć. Dziękuję Ci Carl... Carles. - Przytuliłam fauna i wyszłam tylnym wyjściem.

***

Przespałam się pod starą wierzbą. Wieczorem rozpaliłam ognisko i usmażyłam złowioną rybę. Zrobiłam sobie również pas, do którego przyczepiłam moje sztylety.

Mimo tego, że nie potrafiłam ich jeszcze używać bardzo mi się podobały. Mogłam na nie patrzeć w nieskończoność.

Rano wyruszyłam w stronę mojego miasta. Wzięłam sobie do serca rady leśnej uzdrowicielki i uważałam, aby nikt mnie nie zobaczył.

Postanowiłam zobaczyć co tam u mnie w domu. Weszłam na drzewo w naszym ogródku i obserwowałam wszystko. Na podjeździe stał samochód policyjny.

Pewnie mnie szukają.

Zrobiło mi się żal moich rodziców. Ich córka tnie się, potem popełnia samobójstwo i jeszcze nie znajdą jej ciała... A raczej mojego ciała. O ile wciąż byłam ich córką.

Nie pamiętam żadnych wspomnień z mojego rodzinnego domu. Nie wiem jakie miałam problemy. Nie wiem nawet jak mam na imię!

Złapałam ręką za gałąź nade mną, żeby wspiąć się wyżej, ale zapomniałam o kawałkach szkła wbitych w skórę. Skrzywiłam się z bólu i spadłam z drzewa.

No pięknie. Czy ja nie potrafię niczego zrobić dobrze?

Zerwałam się z ziemi i przeskoczyłam płot, a dosłownie sekundę później mój ojciec wyszedł sprawdzić co narobiło tyle hałasu.

Kiedy go zobaczyłam znowu poczułam ból, ale tym razem w sercu. Był baldy i miał podkrążone oczy. Martwił się o mnie... Tak właściwie to ile mnie już nie ma? Myślę, że maksymalnie pięć dni.

A więc w pięć dni tak bardzo się zmienił. Miałam ochotę do niego podejść i go przytulić mówiąc:
"Nie martw się tato, tu jestem. Cała i zdrowa. Widzisz?"

Łza spłynęła po moim policzku. Odeszłam do lasu za nim ktokolwiek usłyszy mój szloch.

Zaczęłam poprostu biec przed siebie. W głąb lasu. Podknęłam się o coś i wpadłam w sieć, która zawisła razem ze mną na drzewie. Mężczyzna ubrany na czarno podszedł do sieci.

-Proszę, proszę. Kogo my tu mamy? - Uśmiechnął się złowrogo.

---------

Musiałam, poprostu musiałam dodać ten rozdział, ponieważ mam do Was kilka spraw.
Najpierw serdeczne podziękowania dla mojego kolegi (czytaj: osobistego słownika), który pokazał mi gdzie robię błędy i wyjaśnił jak je poprawić. Wiem, że to czytasz, więc dziękuję ;*
A następne podziękowania są dla wszystkich innych! :D Dostałam kilka bardzo miłych komentarzy oraz wiadomości i z tego powodu moje serduszko niezmiernie się raduje
Bardzo się cieszę, że kogoś tym zainteresowałam. Poznacie trochę mój nie do końca normlany mózg. ;)
Co do błędów, w przypadku pojawiania się ich bardzo przepraszam, ale niestety nie jestm mistrzem ortografii i nawet po wielokrotnym sprawdzeniu rozdziału jakieś zawsze zostaną. Haha. W końcu mam ten mój słownik xd

Smak krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz