Siedziałam w ogródku, obok mojego domu. Czytałam książkę i się opalałam. Moja mama zajmowała się czymś w ogródku, a tata pracował przy samochodzie.
-Pomożesz mi, kotku? - Spytała moja mama.
-Jasne. - Uśmiechnęłam się, odłożyłam książkę i wstałam.
-Przynieś mi nożyce ogrodowe i grabki.
Przytaknęłam i poszłam do szopki w rogu ogrodu. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam okropny bałagan. Westchnęłam i zaczęłam szukać potrzebnych przedmiotów.
-Muszę tu kiedyś posprzątać. - Mruknęłam pod nosem.
Powoli zagłębiałam się w odmęty szpoki, a po nożycach, czy grabkach nie było śladu. Na końcu szopki również ich nie było, więc wróciłam do wyjścia i zobaczyłam potrzebne rzeczy zaiweszone na ścianie. No pięknie!
Zdjęłam je z wieszaków i pobiegłem do mamy.
Nagle mnie zamurowało. Umieściłam grabki i nożyce. Donny stał na środku ogrodu i sadystycznie się uśmiechał. Moi rodzice leżeli na ziemi koło jego nóg. Zaczęłam biec, aby im pomóc, ale nie mogłam się zbliżyć. Biegałam i biegłam, a oni się oddalali. Donn użył więcej mocy. Zaczęli krzyczeć z bólu, a ja poczułam się bezsilna.
-Stop! Nie rób im tego!
Chyba nie usłyszał. Nawet na mnie nie spojrzał.
-Myślałam, że jesteś inny!
Z moimi rodzicami było coraz gorzej. Powoli tracili siły. Nie mogłam już dalej biec. Byłam zbyt zmęczona. Upadłam i już tylko patrzyłam jak cierpią. Nie mogłam nic zrobić. Nic.
-------
Obudziłam się z krzykiem, cała spocona i zapłakana.
To był sen. To był tylko sen.
-Soph! - Do pokoju wpadł Donn. Podszedł do mnie, a ja zaczęłam krzyczeć.
-Nie! Zostaw mnie! Nie podchodź! - Zatrzymał się w pół kroku.
-Sophia... Co jest?
Uświadomiłam sobie, że prawdziwy Donny nie jest taki jak to sobie wymyślił mój mózg. Prawdziwy Donn się o mnie martwił.
-Przepraszam. Miałam zły sen. - Spuściłam głowę. Znowu na niego naskoczyłam, bez większego powodu. - Przepraszam. - Zaczęłam znowu płakać.
Poczułam silne ramiona obejmujące mnie. Wtuliłam się w pierś chłopaka.
-Nic się nie stało. Nie płacz.
Czułam się bardzo bezpieczna kiedy mnie obejmował. Przez chwilę istniał dla mnie tylko on, po czym odsunął się i spojrzał mi w oczy.
O nic nie spytał. Może to i dobrze...
-Zaparzę Ci herbaty.
Zanim zdążyłam zaprotestować wyszedł. Westchnęłam. Niczego nie potrzebuję.
Poszłam do łazienki i przemyłam twarz w umywalce. Wracając do pokoju spojrzałam na drzwi "Trzeciego pokoju".
Chcesz tam wejść Soph. Dlaczego tego nie zrobisz?
Nie chciałam mieć więcej kłopotów, więc grzecznie wróciłam do pokoju. Usiadłam przed lustrem i zobaczyłam swoje odbicie. Fu. Dziwię się Donn'owi, że przytulił takie coś. Miałam podkrążone oczy i jakby ciemniejsze.
Nawet nie usłyszałam kiedy mój współlokator wszedł do pokoju i postawił przede mną kubek z herbatą. Pachniała ziołowo. Wydawało mi się, że skądś znam ten zapach.
-Pomoże Ci zasnąć.
Bez słowa zaczęłam powoli sączyć herbatę.
-I jak? - Zapytał z troską w głosie.
-Nie mam ochoty zasypiać, ale działa uspokajająco.
-Na każdego działa trochę inaczej. Połóż się i chociaż spróbuj zasnąć. Chcę, abyś była jutro wypoczęta.
Ułożyłam się w łóżku, a Donn nakrył mnie kocem.
-Miłych snów księżniczko. - Puścił oczko i ruszył w stronę wyjścia.
-Donn, czekaj...
-Co się stało?
-Bo ja... Ja się boję.
Sophia, co to ma być!?
W odpowiedzi chłopak uśmiechnął się i usiadł obok mnie na łóżku. Dopiero teraz zorientowałam się, że jest w samych bokserkach. Patrzył na mnie i gładził moje włosy jakbym była małą dziewczynką.
Gdy już prawie byłam w krainie snów usłyszałam w oddali jak przez mgłę:
-Dobranoc Sophia.
***
Rano wzięłam prysznic i ubrałam się w mój strój. W szafie do wyboru były za duże męskie ubrania.
Zeszłam na dół, a przy stole czekało moje śniadanie i Donny.
-Naleśniki z truskawkami? - Uśmiechnęłam się.
-Jeśli nie lubisz mogę zrobić jajecznicę.
-Nie, bardzo lubię truskawki.
Zaczęłam jeść i zostałam zasypana gradem pytań o moje życie, pochodzenie itp.
-------
Guten Tag.
Następny rozdział dodany! ;) Enjoy!
CZYTASZ
Smak krwi
FantasyJak potoczą się losy dziewczyny, która po nieudanej próbie samobójczej przejdzie przemianę w kogoś kto potrafi skutecznie... zabić? *** Zapraszam :)