Obudziłam się z myślom że musze lecieć na Kursant. Było jeszcze wcześnie i moi towarzysze jeszcze spali. Na Sert ( Obi-Wan mówił że tam się zatrzymali) nie opłaca mi się lecieć. Na Kursant to co innego! Zkradłam się do bazy klonów i przeszłam koło zabezpieczeń. Nie było dużo żołnierzy z powodu wczesnej pory ale też z powodu tego że sądzili że wszyscy Jedi zgineli. Mylili się co dla mnie oznaczało duże ułatwienie. Wsiadłam na statek ukryłam się pomiędzy skrzyniami z żywnością. Nikt mnie nie widział ale ja dobrze widziałam i słyszałam klony. Jednak nie których rozmów nie powinnam słyszeć:
- I co z tym Jedi który był tu kiedyś?
- Podobno Imperator wzioł go na rozmowe.
- I? Co dalej?
- Spytał czy chce się dołończyć. On powiedział że nie i wtedy Imperator.
Pokazał wymówny gest po szyji. Zaczeli się śmiać. Wyszyli. Zostawili mnie samą płaczącą i nadal nie mogącą uwierzyć.W tym samym czasie na Asid Obi-Wan właśnie się budził. Rozejrzał się w poszukiwanu Sary ale nigdzie nie mógł jej znaleść...
Sorry ze tak kródko:((((((