Sara OPOWIADA:
Po ataku na wioskę na planecie Asid wiele się zmieniło. Na przykład ja. Teraz myśle innaczej. Całe życie zmarnowałam na głupie uczenia starszych "kolegów " i "koleżanek" myślałam że wojna skończy się szybko. A teraz ? Wszyscy moi przyjaciele zgineli! Nie wiem czy przeżył Anakin. A Ashoka? Obi-Wan pewnie też nie żyje. A ja? Czy wszystko u mnie dobrze? Nie nawet nie chce myśleć o sobie ! Ognisko które rozpoliłam troche przygasło ale... ktoś był koło pobliskiego drzewa. Podeszłam do postaci. Wyciągnełam miecz świetlny i:
- Ashoka! Co ty tu robisz?
- Zapomniałam ci powiedzieć. Obi-Wan prosił mnie żebym cię znalazła.
- Jak to? On żyje!
- No tak. Naprawdę sorry że nic ci nie powiedziałam ale wydałabyś. Proszę chodzmy już.
Tu złorzyła ręce w błagalny gest.
- Okej ale gdzie?
- Dojdziemy to zobaczysz. Szybciej.
Szłeśmy długo przez nie udeptaną dróżką. Doszłyśmy do dużego dębu. Ashoka zapukała 3 razy w korę i z korony zleciała liana. Pomimo że miałam poranione ręce i ostatki siły wspiełam się po niej jak najszybciej. Na górze koło mnie pojawił się mój przyjaciel.
- Bardzo ci dziękuje za poinformowanie mnie o planie.
- Och już się tak nie obrarzaj. Musiałem.
Nie mogłam powiedzieć ani słowa ale w końcu:
- Gdzie Anakin?
Obi-Wan spuścił głowe.
- Chodzmy do środka.
Weszliśmy do środka gdzie rozpolone ognisko dawało cieło i jasność.
- No?
- Dokładnie nie wiem ale... Anakin nie żyje.