Alison...

262 11 6
                                    

*5 lat temu*
- Tato ! Gdzie jedziemy ? - krzyknęła jedenastoletnia mała dziewczynka
- Dowiesz się w swoim czasie skarbie - odpowiedział nie patrząc nawet na dziecko tylko pakując pospiesznie walizki

3 godziny później
Cała rodzina siedziała w aucie. Kobieta, mężczyzna, chłopiec i dwa lata młodsza od niego dziewczynka.
W pojeździe panowała grobowa cisza którą każdy bał się przerwać.
Niby nikt się nie pokłócił ani nie był zły, jednak gęstość powietrza zagęszczająca się przerażała wszystkich tu obecnych, szczególnie dwójkę dzieci siedzących z tyłu nie mających pojęcia  gdzie tak właściwie jadą...

*Trzy lata póżniej*
- TATO ! CZEMU IM NA TO POZWALASZ ?! - krzyknęłam zapłakana widząc stojącego ojca w szybie podczas gdy dziesiątki lekarzy w białych fartuchach wbijali mi igły i najróżniejsze rzeczy w skórę, nie dostałam odpowiedzi...

*Dwa lata temu*
- Gdzie moja mama ?! - krzyknęłam na tyrana stojącego przede mną
- Nie widziałam się z nią od dwóch dni ! Co jej zrobiłeś ?! - zarządziłam pytaniem, ten prychnął
- Już jej nie zobaczysz, jak widzisz... dawka nowej trucizny była troszkę za duża - wzruszył ramionami śmiejąc i odszedł
Ja padłam na kolana ze szlochem, zabił ją...

Pobiegłam pędem do pokoju brata, zaczęłam pakować bez słowa jego walizkę karząc mu to dokończyć a sama ruszyłam pakować swoją.

Gdy nastał wieczór, a ojciec spał, po cichu zaciągnęłam brata do wyjścia. Z trudem wyszliśmy z domu i biegiem ruszyliśmy przed siebie.
Ja, czternastolatka prowadząca szesnastolatka przed siebie. Szliśmy, szukaliśmy... czego ? Czegokolwiek co nie wiązało się z moim ojcem

Po kilkudniowych wyczerpujących przejściach przez lasy, pola, miasta i inne trudności. Doszliśmy do jakiejś uliczki, nie mieliśmy pojęcia gdzie jesteśmy, czy to nadal jesteśmy w północnej części Japonii, czy w ogóle jesteśmy w Japonii.

Gdy nastał wieczór, przed nami szedł jakiś mężczyzna. Zwrócił na nas uwagę. Pomimo mojego niskiego wzrostu i paniki, ustalam przed bratem, by w razie czego móc bronić go własnym ciałem.
- Hej dzieciaki, go wy tu robicie ? - spytał stojąc już przed nami
- Jestem Eraser Head, jeden z bohaterów w Japonii , mam tu patrol. Co robicie tu o tej porze ? - zadał znów pytanie a mnie olśniło. Eraser Head... Aizawa Shouta, to ten bohater...

Z nieznanych mi emocji przytuliłam się nagle do mężczyzny lecz ten nie odwzajemnił tego.
- Niech pan nam pomoże, boje się go - wyszeptałam jej do ucha drżącym głosem
- Kogo ?... - spytał z wyraźnym zaciekawieniem w oczach i tak to się zaczęło...

Następnie zabrał nas na komisariat gdzie opowiedzieliśmy historie z ostatnich 3 lat podczas których byłam torturowana i robiono na mnie eksperymenty, przedstawiliśmy imię ojca i lekarzy których znaliśmy. Policja, bohaterzy, znali ich... szukali ich od bardzo dawna.

Nas na pare dni przygarnął Aizawa dzięki czemu spaliśmy w jego niezbyt małym mieszkaniu.

Po dwóch miesiącach mieszkania w domu dziecka, okazało się że mnie i mojego brata ktoś zaadoptował.
Po paru dniach okazało się, że Aizawę nie mógł nas tak zostawić, chciał nas wychować... I tak skończyliśmy u czarnowłosego jako jego „dzieci" a on jako nasz „ojciec"...

*Teraz*
- Alis, wstawaj - usłyszałam dobrze mi znany głos Midnight, była jak moja starsza siostra
- Po co ? Która godzina - jęknęłam zakrywając twarz kołdrą
- Musisz, wstawaj i zejdź do kuchni. Musimy pogadać - powiedziała i wyszłam
Okej, to było dziwne. Lekko zestresowana uczesałam włosy w luźnego koka, ubrałam pierwsze lepsze dresy i ruszyłam na dół.
- Ja wiem, trochę się opuściłam w treningach, ale obiecuje nadrobię to - zaczęłam jako pierwsza będąc pewna ze chodzi o moje zaniżenie nauki na nauczaniu domowym na którym jestem, lekcje pobieram z internetu a treningi mam z samymi paroma bohaterami
- Co ? Coś ty ! Nie ! Jesteś świetna ! Mogłabyś już na spokojnie być początkującą bohaterką - zaśmiała się Midnight a Aizawa stał dalej ponuro
- Chcieliśmy ci powiedzieć, że idziesz do szkoły - powiedziała szybko, nie miałam pojęcia co odpowiedzieć na to
- Jak to do szkoły - nie rozumiałam
- Dyrektor szkoły U.A zaprasza się do klasy 1A na wydział bohaterski, masz rekomendacje, sprawisz szkole zaszczyt pojawiając się w niej - uśmiechnęła się kobieta kładąc rękę na moim ramieniu dla pocieszenia
- Muszę to przemyśleć - powiedziałam i ruszyłam do pokoju swojego brata, nasze decyzje były przeważnie wspólne

Zapukałam do białych, drewnianych drzwi które od razu otworzył mi sam brat.
- Musimy pogadać - zaczęłam na co ten przytaknął głową i usiadł na łóżku, ja zajęłam miejsce obok niego
- Dostałam się do U.A z rekomendacją, sam dyrektor mnie chce zobaczyć w szkole - zaczęłam na co ten od razu się uśmiechnął
- Zgódź się, od zawsze o tym marzyłaś. To była twoja szkoła marzeń, teraz masz szanse je spełnić - pocieszył mnie
- Ale jak ty to widzisz ? Alison Black ? Większość mnie rozpozna jak i nie każdy - wywróciłam oczami
- Nie zwracaj na to uwagi, prawdziwi przyjaciele to zrozumieją - uśmiechnął się - Ale zależy czy ty jesteś gotowa na kolejny krok, minął rok. Jesteś już pewna ? Po tamtym ?... - spytał niepewnie a ja odruchowo złapałam się za brzuch, na którym między innymi, miałam widoczne blizny po jednym z najgłębszych i najgorszych cięć i braku szwów czy dobrego zaopatrzenia lekarskiego

Więcej blizn oczywiście że miałam, na rękach i nogach. Byłam zakompleksiona przez moje własne, poharatane ciało...

- Chyba tak... potrzebuje zmiany - odparłam ciszej na co ten przytulił mnie do siebie

Wyszłam z pokoju i ruszyłam z powrotem do kuchni.
- I co ? - spytała podekscytowana bohaterka opierając się o blat stołu, Aizawa tam gdzie stał, tam stoi, dalej tak samo - ponuro
- Zgadzam się - odparłam natychmiast pewna siebie a ta podskoczyła radośnie i zaciągnęła mnie do mojego pokoju
- To co ? Pakujemy się ? Jutro odwiedzisz akademik po południu - wyszczerzyła swoje białe zęby
- J-jutro ? Już ? Tak szybko ? Przecież minęła już połowa roku szkolnego ! - zaczęłam patrząc na okno, był zimny styczeń, śnieg za oknem, każdy ubrany jak najcieplej się dało by nie zmarznąć
- Nie ma sprawy, dyrektor potrzebuje cie teraz. Chce abyś podniosła poziom klasy, moim zdaniem są najlepsi ale to cały dyrektor, chce jeszcze lepszych. Chociaż sama w sobie ta biała mysz jest miła - zamyśliła się jak zgaduje o dyrektorze na co się roześmiałam
- Dobra, niech będzie. Zacznijmy się pakować - wzruszyłam ramionami i klaszcząc raz w dłonie wyciągnęłam znajdujące się od dawna w szafie, trzy czarne walizki i jakieś torby

*Trzy godziny później*
- To wszystko, najpotrzebniejsze rzeczy - sapnęłam opadając na łóżko a kobieta zaraz obok mnie wycieńczona
- A łyżwy ? - zwróciła uwagę na stojące przy drzwiach łyżwy figurowe, rzeczywiście, zapomniałam o nich, to może znak...
- Nie, wyjdę dzisiaj trochę pojeździć - uśmiechnęłam się do niej na co ta przytaknęła i chwiejnym, ze zmęczenia krokiem, wyszła z pokoju

Ułożyłam zamknięte walizki i torby w kąt pokoju, sama założyłam czarne, przylegające sportowe leginsy i bluzę. Złapałam za jak zwykle związane ze sobą sznurówki i podniosłam przedmiot. Przełożyłam przez ramie i ruszyłam na korytarz.
- Wychodzę, wrócę za jakiś czas - powiedziałam do siedzącego mojego „opiekuna" w salonie i zaczęłam ubierać kurtkę oraz czarne, zimowe botki
Ten tylko powiedział coś na zgodę, wyszłam z domu.

Od razu poczułam zimny chłód na twarzy, moje nogi ubrane jedynie w leginsy, poczuły od razu jak mróz zatacza cienki materiał ubrania. Wzdrygnęłam lecz idąc już szybkim spacerkiem a stronę lodowiska w centrum, od razu zrobiło się trochę cieplej.

Bakugo Katsuki x Oc [Biały Duch] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz