~ Vini x Gavi ~

580 18 26
                                    

Pov: Gavi

Siedziałem w rodzinnym domu, w którym mieszkam. Dokładnie to w moim pokoju, jedząc obiad. Wszyscy siedzieli w salonie, poza mną. Odpoczywałem, po skręceniu sobie kostki. Dziś odbywa się mecz z Realem. Z moją nogą było wszystko okej. Miałem wracać do treningów, lecz trener mi na to nie pozwolił. Moja rodzina, przyjaźniła się z rodziną trenera. Miałem oglądać mecz z trybun. Ten fakt mnie nie pocieszał. Odniosłem miskę po zupie.

- Pablo!? Idziesz ze mną do Galerii? - spytała moja siostra.
- Nie, za niedługo idę oglądać mecz. - Odpowiedziałem.
- Ojeju, a ty tylko mecze, mecze i mecze! Masz coś innego w głowie? - Spytała obrażona.
- Aurora! Daj mu spokój! - Powiedziała mama.

Ubrałem się i wyszedłem. Mieszkałem dość daleko, dlatego Lewy miał po mnie podjechać. Wsiadłem do jego auta.

- Cześć Gavi! Co tam?
- No hej, nic.
- Co taki nie w honorze?
- A wiesz... Chciałem zagrać.
- Rozumiem, ale na następnym mecz już grasz.
- Wiem, ale to nie poprawia mojego nastroju.
- A jakbyś zrobił coś sobie?
- Daj spokój... Nic by się takiego nie stało.
- No nie wiem.

Zapadła cisza. Zdawało mi się, że trwała wieki. Została jednak przerwana, gdy wyprzedził na bardzo nie bezpiecznie, debil o madryckich tablicach.

- Co za chuj jebany! Ja bym mu nie dał prawa jazdy!
- Spokojnie... Lewy skąd w tobie taka agresja?
- Nie wiem, ale chujowi nie odpuszczę, moglibyśmy mieć wypadek.

Jechaliśmy za tym samochodem. Prosiłem, o korki, na ulicach, lub o skręcenia tego samochodu. Jednak tak się nie stało. Samochód podjechał pod nasz stadion. Zaparkowaliśmy i Lewy wyszedł z auta, podchodząc do kierowcy tamtego. Okazało się, że właścicielem pojazdu był Vini jr. Lewy zaczął awanturę.

- Jak jeździsz! - Wydarł się.
- No normalnie, a jak? - Spytał Vini
- No właśnie nie! Nie normalnie! - Dalej krzyczał Lewy.

W oczach Lewego, po prostu widać było wściekłość. A on takimi tekstami nie poprawiał swojej i tak chujowej sytuacji.

- Dobra, weź gościu spierdalaj, ja idę na mecz. - Odpowiedział Vini.

Jeszcze chwili, a by tam nie zagrał, bo Lewy z pewnością, by mu wyjebał.

- No co za chuj! Widzisz Gavi!
- No widzę i to jaki wielki.

Idąc na moje miejsce na którym spędzę ponad 90 minut, rozmyślając czy serio ma dużego. Potem czemu tak odpowiedział. Czy on taki jest w ogóle, czy tylko dla nas. Lewy mi potem pomachał, a ja mu też. Rozciągali się, a w tym samym czasie, podszedł do mnie trener.

- Jak tam Gavi?
- Co?
- Nie słyszałeś?
- Nie...
- Myślisz o czymś?
- No w pewnym sensie to tak.
- A o czym?
- O Vini'm
- Ym... Mów dalej.
- No, bo jak ja z Lewandowskim jechaliśmy, jego autem to Vini nas bardzo niebezpiecznie wyprzedził. Trochę się z nim pokłóciliśmy...
- Okej... Ciekawe...
- Mógłbym zagrać? Proszę!
- Zobaczymy.

Na Japierdole. Ja tylko chciałem zagrać. Już doliczone minuty, a wciąż 0 : 0. Vini po zagwizdaniu sędziego spojrzał się na mnie dziwnym wzrokiem... Po przerwie jednak trener kochany, pozwolił mi wejść. Dostałem dobre podanie, jak stałem w polu karnym. Będzie? 1 : 0! Jest! Widziałem jego wzrok... Nie był zadowolony. W pewnym momencie poczułem jak mnie złapał. W tym nie było by, nic dziwnego, ale położył rękę na moim kutasie. Ja mu kurwa dam! Chujowi nie wybaczę. Dostał żółtą kartkę. Ja również. Miałem ochotę, aby go zajebać.

<Szatnia>

Siedziałem czerwony ze złości. Nie dam mu kurwa. Po chwili przeprowadziłem interesującą rozmowę z  Lewym.

- No kurwa zajebie go.
- To chyba nie możliwe.
- Dostałem przez niego kartkę.
- No ale przecież nic z tym nie zrobisz.
- Jesteś pewnie?
- Yyy... Tak?
- Ubieraj się. Jedziemy za nim.
- Okej... Nie miałeś wracać do domu?
- To jest ważniejsze.

Pov chwili, znalazłem się w jego aucie. Jechaliśmy za nim. Jechał po bocznych uliczkach. Ciekawe. Zajechał na stację benzynową. Spojrzał się na nas. Po zatankowaniu poszedł zapłacić. Ja poszedłem na szybko do kibla. Podczas, gdy korzystałem z niego, ktoś próbował się do niego dobić. Szarpał za klamkę mimo, iż zamknąłem drzwi od środka. Gdy je otworzyłem ujrzałem tam Vini'ego. Czego on kurwa ode mnie chce?

- Co tu robisz mały?
- Ja?
- No tak ty Gavi'siu. Nikogo innego tutaj nie ma.
- No byłem że w kiblu, a co?
- Akurat tutaj?

Zbliżył się do mnie. Zrobiło mi się gorącą. Wepchnął mnie z powrotem do kibla i tym razem, to on zamknął drzwi.

- Co ty robisz?
- Ja? Bawię się z tobą.
- Ale ja nie chcę...
- Trudno Gavi'siu. Czekałem na tą zabawę z tobą od dawna...

Zdjął ze mnie krótkie spodenki, które miałem na sobie. Nie mogłem się ruszyć. Bałem się. Potem i on był w bieliźnie. Jednak to nie trwało długo... Zaraz byliśmy bez... Szybkim ruchem wsadził swoje przyrodzenie we mnie... Zaczął dość szybko się we mnie poruszać. Po chwili jednak mi się to spodobało. Pojękiwałem cicho, było mi coraz lepiej. O kurwa! On jest dobry...

Usłyszeliśmy, że za drzwiami ktoś stoi. No kurwa. Gdy doszliśmy, ubraliśmy się i wyszliśmy z kibla. Stał tam pracownik.

- Dzień dobry! Czy wszystko okej? - Spytał pracownik.
- Tak, tak... - Odpowiedział Vini.

Staliśmy przed stacją. Patrzyłem się mu w oczy, które z każdą chwilą, były jeszcze ładniejsze.

- Mam nadzieję, że to powtórzymy, ale w innych warunkach.
- Też...

Poszedłem do samochodu Roberta. Siedział zniecierpliwiony. Czekał chyba na moje wyjaśnienia.

- Gavi... Co ty kurwy robiłeś w tym kiblu.
- Kolejka była
- Chuju mały nie kłam! Tu żadnego auta nie było!
- Um... No tak...
- Co robiłeś?
- No, bo spotkałem tam Vini'ego...
- No dobra, ale to nie tłumaczy tego, że ciebie tak długo, nie było.
- Pamiętasz jak mówiłeś, że jest wielkim chujem?
- No powiedzmy, to rano było?
- Tak, wiesz co? On rzeczywiście dużego.
- Aha... ZARAZ? CO?
- Wiesz... To skomplikowane.
- Mów!
- No ruchaliśmy się w kiblu...
- Dziecko! Ty masz dopiero 18 lat!
- Wiem. Umówiłem się z nim na następny raz.
- Ja Gaviro nie skomentujecie tego...










One shoty ~ Piłkarze by _Histori_ove_Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz