Pov: Gavi
Od pewnego x wydarzenia z Vinicius'm Juniorem, minęło trochę czasu. W moim życiu zmieniło się sporo. Byłem z Lewandowskim. Lecz miałem wrażenie, że on mnie zdradza. W telefonie miałem numer do Vinicius'a. Codziennie zastanawiam się, czy do niego zadzwonić. Ja nadal, coś do niego czuję. Nie wiem, co dokładnie, ale czuję. Jakbym bardzo chciał, z nim chociaż porozmawiać. Ale on... Chyba nie chce. Dla niego to było, tylko przelecenie. A dla mnie? Na początku gwałt, a potem? Przyjemność.
Wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni. Czułem taki... dziwny? Nie pokój... Roberta nie było w sypialni...
Wszedłem do kuchni. Nie wierzę. Nie... Robert siedział z Pedri'm na blacie. Całowali się. Dwie osoby, którym najbardziej ufałem...
- Pablo! To nie tak! - krzyknął Lewy.
- Pierdolcie się Skurwysyny! - odpowiedziałem.
Wybiegłem z kuchni, a potem z domu. Dlaczego oni mi to robią?
Nienawidzę ich. Siebie i całego pieprzonego świata! Zacząłem płakać, do tego stopnia, że nie mogłem oddychać.
Usiadłem na ławce w pobliskim parku, już się nie zastanawiałem. Jak tylko się trochę uspokoiłem, wybrałem numer do Vinicius'a.
- Pablo?
- T-Tak?
- Dawno, nie dzwoniłeś.
- W-Wiem...
- Coś się stało? Ty płaczesz?
- Tak...
- Co się dzieje?
- Przyłapałem partnera na zdradzie...
- Ah... Miałeś kogoś innego... Oh... Przecież nas, nic nie łączyło...
- Wiem, że jest zły... Marzę o tym, by znaleźć się u twojego boku.
- Też tego chcę Gavira. Zarezerwuję ci lot.
- A-Ale ja, nawet nie mam, swoich rzeczy, poza telefonem...
- Tym się nie przejmuj.
Przesłał mi na wiadomości dokładnej, dane lotu. Hm? Mam godzinę, na dostanie się na lotnisko. Na szczęście pod etui, telefonu miałem trochę pieniędzy. Powinno starczyć na taksówkę.
***
Siedziałem już, w samolocie, dokładnie w pierwszej klasie. Mimo iż lot, nie był długi, strasznie mi się dłużył. Myślałem co powiem Vini'emu. Jednak nic, nie wymyśliłem. Wylądowałem. Wysłałem mu kilkanaście wiadomości, że jestem już w Madrycie. Nie odpisał. Stałem z telefonem w ręku oglądając się po okolicy. I co dalej?
Nagle z luksusowego auta, wyszedł nie kto inny niż Vini. Rzuciłem mu się w ramiona. On odwzajemnił uścisk. Wsiadłem z nim do samochodu i po niedługiej chwili byliśmy, przed jego domem. Otworzył mi drzwi, a ja usiadłem, na dużej kanapie w salonie.
- Oh... A więc... Opowiadaj jak było przez ten czas, jak się nie widzieliśmy.
- Tak, sobie... Raz lepiej, raz gorzej.
- Dokładniej?
- Lewandowski był na mnie zły, za to z ta stacją... Długo się do mnie nie odzywał. A mi go brakowało, był on jednym z moim przyjaciół, ale potem nawiązaliśmy intymny związek. Było okej, aż do momentu poprzedniego tygodnia. On chciał się ruchać, a ja nie. Był zły. Wyzywał mnie, bo on spełniał moje seksualne zachcianki, a ja ma umówiłem. Wydarzyło się tak tylko raz... Pokłóciliśmy się, a potem? On z Pedri'm na blacie w kuchni...
- Rozumiem...
- Z tobą to było coś innego. Sprawiło mi to przyjemność... A z nim? Agh.. Jestem ciekaw ile trwał, jego romans.
- Hey, nie płacz... Pablo to już twoja przeszłość. A teraz, zostaniesz, tutaj w Madrycie ze mną. Nie pozwolę by ci się coś stało.
- Dzięki...
- A Ch-Chciałbyś powtórzyć tamto? W końcu obiecałem ci to w innych warunkach.
- Pewnie.
Zdjął z siebie koszulkę, podobnie jak i ja. Zaczął mnie całować po szyi zostawiając, gdzie nie gdzie malinki. Potem zszedł niżej, do dekoltu, a po nim klatki piersiowej, ja natomiast wbiłem m paznokcie w skórę, czekając na dalszy, jego krok, zdjął mi spodnie i rzucił je na podłogę. Wziął się za dotykanie mojego kutasa. Było mi przyjemnie. Zacząłem jęczeć i sapać. Pozbawił mnie bielizny i wrócił do masarzu przyrodzenia. Nadeszła moja kolej, by go rozebrać. Oboje byliśmy już nago. Spojrzałem się mu w oczy, potem na krocze. Stanął mu... Mi też
- Prezerwatywy?
Spojrzał jedynie lekceważąco, po czym rzucił mnie na łózko.. Wszedł we mnie, powolnym ruchem. Zacząłem głośno jęczeć...
- Ugh.
- Podoba ci się?
- Mhm.
Przyśpieszył swoje ruchu. Byłem coraz bliżej do tego, by dojść. Do pokoju wszedł Rodrygo. A ja akurat doszedłem...
- S-Sorry-y nie wiedziałem, że wy... - nie dokończył zdania.
- Co t-ty tutaj robisz? - spytał Vini.
Spojrzałem się w drugą stronę. Ale niezręcznie...
- Przecież, mam u siebie remont i miałem zostać tu na kilka dni, ale jak widzę to wam przeszkadzam... - powiedział po czym wyszedł z pokoju i domu.
Spojrzałem na Vini'ego.
On bez słowa wrócił do poruszania się we mnie, a po chwili, on również doszedł. Wyszedł ze mnie, po czym podniósł swoje ubrania z podłogi, ubrał się w nie i wyszedł z domu, za pewne w wytłumaczeniu Rodrygo całej sytuacji...
CZYTASZ
One shoty ~ Piłkarze by _Histori_ove_
Teen FictionOne shoty piłka nożna, nie wszystkie zawierają 18 +