five

545 26 0
                                    

Siedziałam na kanapie spoglądając na mojego brata który aktualnie bawił się na podwórku:
-Liam wracaj już do środka!-krzyknełam przez taras a na zdziwienie chłopca szybko wyjaśniłam ,,Robi się ciemno a chcę zrobić kolacje więc musze mieć na ciebie oko",chłopiec przewrócił oczami i mozolnym krokiem wszedł do środka po czym odrazu rzucił się na kanapie włączając telewizje.Wyciągnełam wszystkie potrzebne mi rzeczy i gdy miałam upomnieć brata żeby zajął się nauką przez dom przeszedł dźwięk pukania ,,Otworze!" krzyknął w biegu Liam i sprawnie otworzył drzwi.
-Hej Liam!Chodź moja mama już czeka w aucie-odwróciłam się do chłopca i spojrzałam na niego pytająco.
-A no tak Cherry..wraz z Riley chcieliśmy jechać do parku trampolin,proszę zgódź się!-zaczął powtarzać słowa ,,proszę" rwiąc mi koszulkę więc po szybkim zastanowieniu machnełam ręką i odpowiedziałam ,,Jasne,wróć do domu szybko zanim mama wróci,przekaż pani Willson pozdrowienia" Liam szybko narzucił na siebie kurtkę i wraz z chłopcem u boku pobiegli prosto do auta.Obserwowałam jeszcze chwile odjeżdżające auto zanim sobie przypomniałam że miałam w piekarniku piekące się ciasto więc ocknełam się i sprawnie wyłączyłam piekarnik wymachując szmatką aby dym szybciej się ulotnił.Mijało kilka godzin a mojego brata dalej nie było,więc zadzwoniłam do Pani Willson z którą obecnie przebywał mój brat i dowiedziałam się że Liam zostanie na noc pod zgodą naszej mamy więc nie co się ucieszyłam bo cały dom miałam dla siebie,oglądanje telewizji już mi się znudziło więc wyłączyłam tv i gdy wchodziłam po schodach na góre usłyszałam dzwoniący telefon, sprawdziłam ekran i nie znałam wyświetlanego na nim numeru więc zignorowałam to i dalej podążałam na góre,telefon nie ustał natomiast cały czas dzwonił-wkońcu się poddałam i odebrałam.
-Słucham?-powiedziałam zmarnowana.
-Dzisiaj jest taka przerażająca noc nie prawda?Jeszcze to zabójstwo Casey.
-Przepraszam ale z kim rozmawiam?-zapytałam nieco zdenerwowana myśląc że znów dzieciaki z sąsiedztwa próbują mnie nastraszyć.
-Ciągle pytacie o to samo,następnie się rozłączacie wiedząc że i tak czeka was śmierć-powiedział drwiącym głosem.
-Jeżeli to kolejny żart obawiam się że będe musiała zadzwonić na policje-zagroziłam spokojnym głosem aby nie pokazać mojego zdenerwowania.
-Nie jest to potrzebne,policja nie zdąży Cherry..
Moje serce zaczeło zabiło szybciej a strach przejął nademną kontrole,rozłączyłam słuchawkę i następnie szybkim krokiem wyszłam na środek salony upewniając się czy wszystkie okna i drzwi zostały zamknięte.Podeszłam do kuchni i wziełam nóż do ręki następnie przemierzając schody do mojego pokoju,otworzyłam ostrożnie drzwi i zakluczyłam drzwi na zamek,następnie w szukaniu sposobu ucieczki spojrzałam na okno z którego wyskoczyła ubrana w czarną szafę i maską ducha postać.Z mojego gardła wydał się ogromny krzyk i odrazu podeszłam do drzwi próbując je otworzyć ale niestety moje ręce zbyt bardzo się trzęsły aż wkońcu poczułam że osoba za mną łapie mnie za ramie i zaciąga na dół.
-Proszę!Zostaw mnie!-wykrzyknełam kręcąc się na ziemi próbując wyrwać się z uścisku ,,ghostface" które obecnie się na mnie znajdował.
-Chciałem tylko to zobaczyć-powiedział przesuwając nożem po moim policzku co spowodowało że z moich oczu wylała się niezliczona ilość łez-Ten strach w twoich oczach Cherry.
———————————————————
-Skarbie,jak dobrze że nic ci się nie stało!-krzykneła mama podbiegając do karetki w której siedziałam owinięta w koc,nie odezwałam się spowrotem bo byłam tym wszystkim zabardzo roztrząśnięta-Teraz musisz pojechać do szpitala,stwierdzają że podczas upadku mogło coś ci się stać-po chwili przerwy dodała-obiecuje że mama odwiedzi cię tuż jutro!-zdążyła dopowiedzieć zanim karetka odjechała.

Leżałam wpatrzona prosto w szpitalne żarówki zadając sobie pytania na które tak bardzo chciałam znać odpowiedź ,,Dlaczego mnie nie zabił?", ,,Czemu chciał zobaczyć mój strach?" i ,,Skąd znał moje imię?".Z myśli wyrwał mnie lekarz który poinformował że zostaje zwolniona i mogę wracać do domu.Przed szpitalem czekali na mnie już Randy oraz Tatum którzy powitali mnie uściskiem i zasypali milionem pytań ,,Jak się czujesz?" , ,,Tak bardzo żałuje że nie mogłem ci pomóc" ale wkońcu pozwolili mi wsiąść do auta,w którym Tatum szepneła mi tylko-Już jesteś bezpieczna" i dała znać Randiemu aby ruszał.

Czy wam się podoba taki styl pisania czy może byście coś zmienili?

Accidentally falling in love with a ghostfaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz