nine

541 26 11
                                    

Siedziałam z Randym na kanapie,czułam że tylko mu moge ufać.Musiałam udawać że wszystko jest okej gdy tak naprawde w środku krzyczałam,chciałam powiedzieć mu o tamtym wieczorze gdy mój świat się zapadł,lecz milczałam-nie wiedziałam czemu ale czułam że nie moge powiedzieć o Billim-czy to z miłości którą go niegdyś obdarowałam?
-Jak tak z Billim?-zapytał odbijając małą piłeczką o ściane.
-Wporządku-uśmiechnełam się leniwo i chcąc zmienić temat zaczełam-Może obejrzymy jakiś film?
-Dobry pomysł Cherr,pozwól ze skocze tylko do wypożyczalni po jakiś film dobra?
-Jasne-odpowiedziałam mimo że nie chciałam zostawać sama.
Chłopak na te słowa sprawnie wstał i w pośpiechu wybiegł z domu potykając się o mały stopień,na co się zaśmiałam.Chciałam wrócić do oglądania nudnych wiadomości Gale które były codziennością ale wyrwał mnie głośny huk dochodzący z mojego pokoju.Stanełam na równe nogi i biorąc nóż kuchenny do ręki pobiegłam do drzwi,zanim chwyciłam za klamke wzmocniłam uchwyt i popchnełam drzwi tak że widziałam cały pokój.
-Billy?!-krzyknełam wypuszczając nóż z ręki.
-Cherry,słuchaj wiem jak to wszystko wygląda ale-przestał mówić a po chwili ciszy dokończył-Skarbie,nie skrzywdziłbym cię,nigdy-powiedział z naciskiem na słowo ,,nigdy".
-Dlaczego to robicie?-postawiłam krok do tyłu.
-Chcesz motywu skarbie?
-Jesteście psychopatami-powiedziałam niższym tonem a kilka łez poleciało mi po policzku.
-I jednego z nich kochasz prawda?-jego ton zniżył się do mojego i jednym ruchem otarł moje łzy.
-Zabiłambym dla niego.
-Przekonajmy się-uśmiechnął się arogancko-widzimy się wieczorem Cherr-musnął ustami mój policzek i zostawił mnie w pokoju pełną łez i zmieszań.
———————————————————
Wieczór z Randym minął miło,mimo że nadal z tyłu głowy myślałam o tym co się stało w moim pokoju czułam ekscytacje a zarazem strach przed tym co w planach miał Billy.Zegar wybijał równo 22 a po pokojach rozległ sie dźwięk dzwonka do drzwi-ide!-krzyknełam do drzwi leniwie wstając z kanapy.Otworzyłam lekko drzwi wychylając tylko głowę a na moje zaskoczenie zobaczyłam Stu.
-Cherr idziemy-powiedział stanowczo i jak na niego nie przystało to dość poważnie.
-Słucham?Może jakieś ,,Hej przepraszam za napastowanie twoich przyjaciół"-odpowiedziałam oburzona.
-Przestań tyle gadać tylko wchodź do auta-szarpnął mnie za ramie i poprowadził do auta w którym czekał Billy.
-Puść mnie!-krzyknełam wyrywając się z jego uścisku.
-Słuchaj,przysięgam że jeżeli zaraz nie wejdziesz do tego pieprzonego auta to zaraz dołączysz do mojej kolekcji-na jego słowa wzdrygnełam się i bez słowa weszłam na tylne siedzenie trzaskając drzwiami jak rozgniewany dzieciak.
-Cherry proszę..-pogładził mnie po policzku.
-Billy,zostaw mnie i jedź tam gdzie miałeś jechać-powiedziałam surowo i wbiłam wzrok na widok za szyby.
Zamknełam oczy i wbiłam się w rytm kropli deszczu które obijały się o szybe-,,Gdzie jedziemy?" ,,Dlaczego Stu jest taki zdenerwowany?" ,,Co mam z tym wspólnego?" te pytania krążyły po mojej głowie ale nie miałam na tyle odwagi aby które kolwiek zadać więc zostałam sama wraz z moimi myślami aż do końca drogi.Ku mojemu zdziwieniu zatrzymaliśmy się pod domem Harrego Connora-spotykałam się z nim w wakacje i nie powiem,łączyło nas coś więcej dopóki mnie nie ,,zdradził" będąc z moją już byłą przyjaciółką.
-Dlaczego my...-zanim zadałam pytanie Billy przerwał wręczając mi do ręki ten sam telefon z którego odebrałam tamtej nocy połączenie od Stu.
-Poprostu zadzwoń i go zagadaj.
-Ja-ja nie chce w tym być,ja nie jestem taka-oddałam mu telefon i nerwowo zaczełam podgryzać wargę.
-Cherr,znam cię wiem że tego właśnie chcesz-przejechał po moim podbródku zmuszając mnie abym na niego popatrzyła-dasz rade,poprostu spróbój.
W moim rękach ponownie pojawiła się komórka z wbitym numerem Harrego,a zanim się obejrzałam Billy i Stu wyszli z auta i nakładali na siebie czarną szate z maską ghostface w dłoni.Mój strach podszedł mi do gardła a ręce trzęsły się jak szalone dopiero wtedy zrozumiałam że stałam się motywem dla zabicia Harrego.
Na znak chłopaków nacisnełam zieloną słuchawke czekając aż Harry odbierze:
-Halo?Kto mówi.
-Hej!Tu Cherry pamiętasz mnie jeszcze?
-Um..a tak! Jak tam słychać?
-Wszystko wporządku,zadzwoniłam bo trochę się stęskniłam-w każdej chwili mogłam powiedzieć prawdę i go uratować,ale czy zło przesiąkło przezemnie na tyle aby chcieć jego śmierci?
-Oh naprawdę,to miłe..Znalazłaś już swoją miłość życia?-powiedział roześmianym głosem.
-Tak,nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa.
-Kto jest tym szczęściarzem?
-Billy a dokładnie to Billy Loomis-wyrzuciłam z siebie.
-Ten dupek?Cherr prosze cię..nie bądź śmieszna.
-Nie zmieniłeś się-rzuciłam surowo.
-Tak ci się tylko wydaje,przyjdź kiedyś na noc to-jego głos sie urwał a zza słuchawki usłyszałam dzwonek do drzwi-Czekaj,ktoś chyba postanowił mnie odwiedzić.
Ekscytowałam się jak małe dziecko ,,Czy właśnie ciesze się z nadchodzącej śmierci bezbronnej ofiary?" Nie musiałam długo czekać zanim usłyszę przeraźliwe krzyki i stękanie z bólu-Czy jeden taki wybryk spowoduje że przejde na strone zła? Lub czy stane się złem..







Dzisiaj inny rozdział :-)
Z chęcią usłysze czy wam sie spodobał!

Accidentally falling in love with a ghostfaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz