eight

550 26 3
                                    

Wraz z Billym wróciliśmy do jego domu a tuż po przekroczeniu progu drzwi jego pokoju rzuciliśmy się na łóżko.
-Dobranoc Cherry-wymamrotał Billy na co odpowiedziałam mu całusem w czoło.
Koło 4 nad ranem obudził mnie dzwonek telefonu Billego,zignorowałam to ale osoba dzwoniąca nie odpuszczała więc zrezygnowana złapałam za komórke.
-Billy policja ci uwierzyła jesteś niewinny,następnym razem nie wywiń takiej wpadki jak wtedy.
Miałam ochote coś powiedzieć ale zanim zdołałam wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk Stu zaczął ponownie mówić:
-Stary,nawet nie wiesz jak się wystraszyłem jak cie złapali już myślałem że nas odkryją-powiedział roześmiany.
Zakryłam ręką usta powstrzymując krzyk a następnie rzucając telefon wybiegłam z domu.Po przekroczeniu progu drzwi uderzył we mnie zimny powiew wiatru i krople deszczu które zmyły się z moimi gorzkimi łzami,właśnie nie mogłam uwierzyć że tak bliskie mi osoby terroryzowały jeszcze kiedyś spokojne miasteczko.Nie oglądając się za siebie biegłam,a spadający deszcz rozmywał mi widok przez co,co jakiś czas potykałam się o wystającą kostke brukową lub większe kamyki.Po kilkunastu minutach biegnięcia znalazłam się pod domem i resztkami sił dobiegłam do pokoju w którym miałam już zostać cały tydzień..gdyby nie szkoła do której miałam iść na następny dzień.
———————————————————
Tamtej nocy przespałam jakaś godzine co skutkowało nie najlepszym wyglądem o 6 rano,nałożyłam na siebie korektor w znacznej większej ilości niż zazwyczaj,i ubrałam czarny dresowy zestaw.Do szkoły udałam się pieszo przez co spóźniłam się o jakieś 20 minut na lekcje.
-Cherry Miller proszona do gabinetu dyrektora-po salach rozniósł się głos dyrektora,zazwyczaj bym to zignorowała-ale nie teraz.
Nie pukając,szarpnełam klamką a za biurka spotkałam się z wzrokiem Dewey'a oraz dyrektora.
-Cherry,co robiłaś wczoraj około 4 rano,gdy na Sidney dokonano kolejnego ataku?-zaczął Dewey ,,To musiał być Stu" pomyślałam w przekonaniu.
-Byłam na spacerze,ciężka noc-powiedziałam starając utrzymać się wiarygodności.
-Wiesz czy ktoś może odwiedzał Sidney?-zapytał spoglądając na mnie od góry do dołu.Chciałam wykrzyknąć że był to Stu a Billy mu pomaga,lecz rzuciłam krótkie ,,Nie szeryfie" i wbiłam wzrok w ziemie.
-Dobrze,zatem jesteś wolna,gdybyś się czegoś dowiedziała daj znać-dodał wręczając mi karteczke z jego numerem.
Mineło jeszcze kilka chwil a po salach rozniósł się dźwięk dzwonka który sygnałował lunch.Wyszłam więc z gabinetu a tuż po wyjściu osaczyły mnie spojrzenia uczniów,skierowałam się ku mojej szafce i przejrzałam się w lusterku które było przymocowane w jej tylnej cześci,spojrzałam w nie ostatni raz gdy za sobą ujrzałam Stu.Zamknełam szafke i nerwowo się obróciłam.
-Musimy porozmawiać-powiedział z powagą co na niego nie przystało.
-Nie mam teraz czasu-rzuciłam a moje oczy krążyły po szkolnym korytarzu.
-Wiem o tym że coś wiesz-przybił mnie do szafki i wskazując na mnie palcem dodał-i ustalmy że będzie to nasz mały sekret.
Wyrwałam się z uścisku Stu i wybiegłam z szkoły napotykając się na kolejną przeszkode-Billy-widząc że chciał coś powiedzieć wyminełam go i pełna łez biegłam prosto do domu w którym mogłam poczuć się bezpieczna,ale czy napewno?

Przepraszam że dzisiejszy rodział jest krótszy ale szkoła nie pozwala mi na tyle czasu wolnego :(((
Następny bedzie owiele dłuższy obiecuje!

Accidentally falling in love with a ghostfaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz