Rozdział 17 - Nowy wspaniały świat

615 42 30
                                    

Do dużej sypialni wpadał tylko srebrny płomyk słońca, ale to wystarczyło, bo zobaczyć to, co potrzeba. Każda płaska powierzchnia była pokryta kwiatami, roślinami, kartkami i upominkami, będącymi wyrazami wdzięczności od tych, którzy faktycznie znali mieszkańca pokoju. Na szczęście wszystko, co zostało wysłane przez ogół społeczeństwa, zostało skierowane do Ministerstwa, gdzie zespół wyszkolonych czarownic i czarodziei mógł je uporządkować. W końcu chociaż tyle mogło zrobić Ministerstwo.

Jedyną otwartą przestrzenią w pokoju była ścieżka od drzwi do dużego łóżka z baldachimem, przy którym inni mieszkańcy domu sprawdzali, jak się ma śpiąca postać. Na pierwszy rzut oka łatwo było przeoczyć osobę śpiącą w łóżku. W końcu była ukryta za ciemnoniebieskimi zasłonami, które blokowały widok na prawie całe łóżko. Jednak z jednej strony było lekko odsłonięte, przez co widać było potargane, czarne włosy na kremowej poduszce. Niezależnie od tego, jak niewiele było widać, od razu było wiadomo, kto dokładnie zajmował łóżko.

Powietrze przenikały ślady magii, zwłaszcza wokół łóżka, gdzie było słychać powolny, głęboki oddech. Był spokojny, stały i dawał otuchę wszystkim, którzy weszli do pokoju. W końcu był to znak, że mieszkaniec pokoju jeszcze żyje. Nie widać było żadnego ruchu, chyba że zrobił go ktoś inny. Chłopak nadal był jak w stanie podobnym do śmierci, bez oznak poprawy. Z każdym mijającym dniem optymizm i nadzieja malały. Wielu zaczęło obawiać się najgorszego.

Spokojną ciszę przerwało najpierw powolne przekręcanie klamki, a potem dziwnie głośne skrzypnięcie otwieranych drzwi. Światło z korytarza szybko rozświetliło pokój, ujawniając, jak jasne były niektóre kwiaty i prezenty. W wazonie na stoliku nocnym stał bukiet błyszczących kwiatów, które zdawały się ożywać w świetle, praktycznie błagając o uwagę. Z pewnością były jednym z najbardziej irytujących „prezentów", ale skrzaty domowe nalegały, by z jakiegoś dziwnego powodu pozostały tam, gdzie były.

W drzwiach pojawiła się wysoka postać, a światło za jej plecami blokowało widok na jej twarz. Zawahała się tylko na moment, nim weszła, ruszając w kierunku łóżka w sposób, który sugerował, że dotrze zna położenie otaczających go przedmiotów, co najwyraźniej było dobrze przećwiczone. Dotarłszy do łóżka, postać odsunęła zasłony, po czym ostrożnie usiadła na brzegu łóżka, aby w najmniejszym stopniu nie zaskoczyć śpiącej postaci.

Na pierwszy rzut oka nie dało się nie zauważyć, jak blada i chuda był śpiąca postać. Jego rozczochrane, czarne włosy nie pomagały, nie ważne, jak krótkie były. Na jego czole była wyraźnie widoczna blizna w kształcie błyskawicy, chociaż nie wyglądała już tak boleśnie jak kiedyś. Z prawej strony jego ust wychodziła mała rurka, która biegła do najbliższego słupka łóżka. Narzuta była podciągnięta do klatki piersiowej młodego mężczyzny, a jego ręce spoczywały na kołdrze, by ułatwić dostęp.

Wysoka postać przeczesała dłonią krótkie, ciemne włosy, po czym sięgnęła po małą rurkę spoczywającą przy słupku łóżka.

- Niewiele się dzisiaj zdarzyło, Harry – powiedział cicho. – Ministerstwo wciąż robi, co w ich mocy, by utrzymać porządek, ale nie sądzę, że powinniśmy wstrzymywać oddech. – Otworzył prawą rękę, ukazując trzy zakorkowane fiolki. Ostrożnie położył je na łóżku, a następnie podniósł fiolkę z jasnoniebieską substancją w środku, odkorkował ją i wlał do rurki. Podniósł ją i patrzył, jak płyn spływa tubą do ust jego chrześniaka.

- Minvera kontaktowała się przez kominek – kontynuował cicho, podnosząc fiolkę z prawie przezroczystą cieczą, odkorkował ją i wlał do rurki. – Jest całkiem sporo osób, które chcą przyjść nas odwiedzić. Kończą mi się wymówki, dzieciaku. Wiem, że nie chciałbyś, żeby widzieli cię w takim stanie, ale naprawdę za tobą tęsknią... tak jak my. – Gdy substancja zniknęła w ustach pacjenta, powtórzył proces z trzecią i ostatnią fiolką. – Wiesz, nie zaprotestowałbym na jakiś znak, że naprawdę mnie słyszysz.

Powstanie Obrońcy | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz