Rozdział 12 - Różnice nie do pogodzenia

590 50 25
                                    

Severus Snape chwycił się za swój świeżo złamany, krwawiący nos, powoli opadając na ziemię. Przebiegała przez niego furia, przytłaczając wszelkie poczucie bólu. Snape wściekle próbował wyciągnąć różdżkę wolną ręką, jednak zatrzymał się, gdy spojrzał w górę i zobaczył różdżkę oraz sai już wycelowane w jego głowę. Spoglądając poprzez broń, Snape zauważył przepełnione nienawiścią spojrzenie szmaragdowych oczy Harry'ego Pottera. W oczach Harry'ego pojawił się ogień, którego Snape nigdy wcześniej nie widział, a to jasno wskazywało, że jakikolwiek ruch to zły pomysł.

Harry zrobił krok do przodu, ale pozostał na tyle daleko, by zareagować, gdyby Snape zrobił coś głupiego.

- Daj mi powód, Snape – warknął. – Zaryzykuj. – Oczy Snape'a zwęziły się, ale był to jego jedyny ruch. – Postawmy sprawę jasno, jestem tu tylko w ostateczności. Gdybym miał własny sposób, byłbyś martwy, gnijący jak szumowina, którą jesteś. Profesor Dumbledore mógł ci ufać, ale ja nie ufam. Jesteś tylko przebiegłym, zgorzkniałym dupkiem, który nie potrafi zapomnieć przeszłości.

Snape prychnął, podnosząc się na nogi i potykając lekko. Szok i gniew wylewały się z niego niemal widocznymi falami.

- Widzę, że nadal jesteś bezczelnym bachorem, który wierzy, że zna wszystkie odpowiedzi – odwarknął.

Harry mocniej zacisnął dłoń na różdżce, a jego oczy zwęziły się.

- Nie kuś mnie, Snape – powiedział powoli. – Mógłbym zrobić wszystko, co zechcę i nikogo by to nie obchodziło. Nikt by za tobą nie tęsknił. Jeśli chodzi o Ministerstwo, musieliby się martwić o jednego śmierciożercę mniej.

Snape mądrze milczał i Harry wiedział, dlaczego. Bez względu na to, co wierzył Dumbledore o motywach Snape'a, jego działania podczas bitwy o Hogsmeade sprawiły, że wielu w czarodziejskim świecie wierzyło, że rzeczywiście był wierny Voldemortowi. Nikt w Ministerstwie nie dbał o jego rzekomy status szpiega Dumbledore'a. Dla nich, Snape nie był ich szpiegiem, więc wcale nim nie był.

- Wyjaśnijmy jedną rzecz – kontynuował Harry, kładąc sai z powrotem za pasem, pozwalając mu automatycznie się skurczyć. – Jedynym powodem, dlaczego jeszcze żyjesz jest to, że Syriusz jeszcze nie wie o twoim „błędzie", ale ja o nim nie zapomniałem. W momencie, gdy ta wojna się skończy, masz wiele rzeczy do odpokutowania. – Nie czekając na odpowiedź Snape'a, Harry włożył z słuchawkę powrotem do ucha i skrzywił się na głośny głos Syriusza, rozbrzmiewający w jego głowie.

- Harry! Co się dzieje?!

- Nic – odpowiedział Harry, nie spuszczając wzroku ze Snape'a. – Czy dalej czysto?

- Jak na razie – odpowiedział Kingsley, – ale im dłużej tu jesteśmy, tym większe ryzyko podejmujemy. Zbierz informacje szybko, Harry.

- Zrozumiano – potwierdził Harry. – Zacznij mówić, Snape, i lepiej, żeby to było coś dobrego.

Snape prychnął gorzko, a uraza zdawała się wokół niego wirować.

- Nie słucham twoich rozkazów, Potter – wypluł. – Ty potrzebujesz mojej pomocy, a nie na odwrót. Jeśli się nie mylę, potrzebujesz lokalizacji Czarnego Pana, by kontynuować swoją wojnę. Mogę ci ją zapewnić, ale chcę czegoś w zamian.

Harry przewrócił oczami, nie będąc w najmniejszym stopniu zaskoczony. Snape był Ślizgonem, troszczył się o swój własny interes, przede wszystkim dlatego, że osoby, która go chroniła, nie było już w pobliżu. Tak jak Malfoy, nie miał nikogo, kto by się nim zaopiekował.

- Oślizgły dupek! – szczeknął Syriusz w słuchawkę. – Wystarczy! Wchodzę, Harry! Nie obchodzi mnie, co ustaliliśmy. Po tym wszystkim, co zrobił, myśli, że jest w stanie czegokolwiek żądać!

Powstanie Obrońcy | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz