Rozdział 5 - Coś starego, coś nowego

758 57 18
                                    

Jak zapewne zauważyliście, okładka opowiadania się zmieniła (autorka poprosiła o usunięcie jej). Jest tymczasowa, więc jeśli ktoś z was chce, by to jego praca trafiła na okładkę, możecie wysłać mi ją na e-mail (siriusly03111"małpa"gmail.com). Pierwsza okładka wygrywa i jeśli autor będzie chciał, może zapromować swój profil społecznościowy ponad następnym rozdziałem. 


Reszta sierpnia upłynęła, a godziny spędzone w bibliotece gwałtownie rosły. Głównym celem było ustalenie, który z możliwych artefaktów należących do Roweny Ravenclaw mógł być horkruksem i zlokalizowanie tego obiektu. Według ksiąg, które odzyskali z Komnaty Tajemnic, Godryk Gryffindor miał bardzo mało magicznych artefaktów. Jego miecz i Tiara Przydziału były najwyraźniej najbardziej znane, odkąd jego kłócący się potomkowie zniszczyli jego amulet. Z kolei Rowena Ravenclaw miała sporo magicznych pamiątek, które rozproszyły się po jej potomkach. Wierzono, że Ravenclaw rzuciła nawet zaklęcie na artefakty, pozwalając ich dotknąć tylko tym, którzy byli tego godni.

To kazało się zastanowić, jak Voldemort mógłby położyć na nich swoje łapy.

Scrimgeour nie skontaktował się jeszcze z nikim w sprawie ataku śmierciożerców na Ministerstwo, co nie było wielkim zaskoczeniem. Voldemort nieraz szukał rzeczy nieokreślonych, czego ludzie przez długi czas nie potrzebowali. Harry mógł mieć tylko nadzieję, że nie było to coś, co będzie miało drastyczny wpływ na wojnę. Nie sądził, by byli w stanie poradzić sobie z kolejnymi niepowodzeniami. Morale już i tak były na niskim poziomie po utracie przywódcy, mimo że wielu niedawno zwróciło się przeciwko Dumbledore'owi, ponieważ zdecydował się on nie podążać za Knotem.

Nadejście września przyniosło kilka zmian w Hogwarcie. Przybyła drużyna aurorów, by służyć jako ochrona, jak również nowy nauczyciel transmutacji. Scrimgeour wziął sobie do serca radę Harry'ego i znalazł aurora w średnim wieku o imieniu Augustus Williamson, który przez ostatnie kilka lat zajmował się sekcją transmutacji podczas szkolenia aurorów. Nie był tak wysoki jak Kingsley i miał długie włosy, związane w kucyk. Harry'emu wydawało się, że Williamson albo próbował przedstawić swoją buntowniczą stronę, albo desperacko starał się zachować młodość. Mężczyzna był jak surowy jak McGonagall, ale też miał tendencję do żartowania sobie z aurorami, nawet jeśli żaden z nich nie wydawał się podzielać poczucia humoru Williamsona.

Żeby pomóc Williamsonowi, profesor McGonagall miała mieć lekcje z szóstym i siódmym rokiem, co było dla Harry'ego dobrą rzeczą. McGonagall nie będzie kwestionowała jego nieobecności, jak zrobiłby to Williamson. Ona rozumiała, że w tym momencie Harry miał na głowie ważniejsze sprawy niż zadania domowe z transmutacji.

Podobnie jak rok wcześniej, Harry nie jechał Ekspresem Hogwart razem z innymi. Różnica polegała na tym, że tym razem nie było też Rona i Hermiony. Odmówili wzięcia świstoklika na peron dziewięć i trzy czwarte tylko po to, by spędzić kilka godzin na powrót do swojej pierwotnej lokalizacji. Harry musiał przyznać, że mieli rację, a dzięki nowym środkom bezpieczeństwa, które zostały wdrożone, nim uczniowie wejdą do pociągu, nie mógł winić Rona i Hermiony za to, że chcieli tego wszystkiego uniknąć.

Jak ostrzegła profesor McGonagall, wszyscy uczniowie przed wejściem do pociągu będą sprawdzeni pod kątem mrocznych artefaktów i znaku Voldemorta. Każdy uczeń, który miałby choć jedno z powyższych miał natychmiast zostać aresztowany i przesłuchany. Wszystkie kufry miały być dokładnie przeszukane, bez względu na to, jak będzie to dla uczniów kłopotliwe. Wszyscy rodzice byli tego świadomi. Niektórzy protestowali, że to naruszanie prywatności, ale profesor McGonagall, Rada Nadzorcza i Ministerstwo nalegało, że chodzi o bezpieczeństwo uczniów. Jeśli rodzicom się to nie podobało, ich dzieci mogły zostać w domu.

Powstanie Obrońcy | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz