18 kwietnia
ElisabethZ samego rana delikatnie wyślizgnęłam się z ramion bruneta i ruszyłam do łazienki. Szybko się wykąpałam i zdałam sobie sprawę że nie wzięłam żadnych rzeczy więc założyłam na siebie krótki, filetowy szlafrok i z mokrymi włosami skierowałam się do szafy.
-mmm podoba mi się ten kolor - usłyszałam zachrypnięty głos Lando
-mi też - zaśmiałam się wyciągając koszulkę z szafy a po chwili poczułam na talii gorące dłonie bruneta, uśmiechnęłam się łapiąc za jego dłonie
-czemu wstajesz tak szybko? - szepnął całując moją szyję
-nie wiem - szepnęłam odchylając lekko głowę
-wróćmy jeszcze do łóżka - oparł głowę na moim ramieniu
-ktoś musi zrobić śniadanie - odrzekłam obracając się w jego stronę - co chciałbyś dzisiaj zjeść?
-wszystko co zrobisz będzie dobre - uśmiechnął się i delikatnie mnie pocałował przyciągając jeszcze bliżej
-zaraz wszyscy wstaną - oderwałam się na chwilę od jego ust
-wątpię - uśmiechnął się znowu mnie całując - możemy się założyć - szepnął
-okej
-jeśli wstaną w ciągu 10 minut dzisiaj wieczorem zjemy kolację tu w domu natomiast jeśli nie wstaną to zjemy w jakiejś restauracji i pozwolisz mi za siebie zapłacić - spojrzał na mnie z góry z uwodzicielskim uśmiechem
-okej ale jeśli zjemy w domu to ja będę gotować - dodałam po czym szybko cmoknęłam go w usta i weszłam do łazienki z zamiarem ubrania się. Założyłam na siebie materiałowe czarne spodenki i zwykłą czarną koszulkę a włosy wysuszyłam i zostawiłam naturalne proste i rozpuszczone. Wychodząc z pokoju spojrzałam ukradkiem na bruneta który leżał w bokserkach na łóżku przeglądając coś na telefonie. Dzisiaj postawiłam na tosty. Cały czas odmierzając czas 10 minut robiłam tosty które po chwili odkładałam na duży talerz.
-minęło 10 minut - do kuchni wszedł uśmiechnięty Lando - wygrałem - dodał zabierając jednego tosta z talerza
-uhh niech Ci będzie - mruknęłam wyciągając kolejne tosty.
Po kolejnych 5 minutach z góry zeszła cała ekipa a chwilę po nich przyszedł Leon
-jak się trzymasz? - zapytałam spoglądając na blondyna
-dobrze - powiedział tylko
-Leon - szepnęłam łapiąc go za dłoń a chłopak spojrzał na mnie smutno i się popłakał. Mocno przytuliłam go do siebie głaszcząc jego plecy
-co zrobiłem nie tak? - szepnął
-nic Leon, to nie ty zawiniłeś - szepnęłam - byłeś wspaniałym chłopakiem, jesteś tak samo wspaniałym przyjacielem i nie zasłużyłeś na to co cię spotkało - dodałam
-mogę jechać do rodziny? - zapytał po chwili
-oczywiście że tak - uśmiechnęłam się lekko - nawet musisz, twoja mama ukręciłaby mi kark gdyby się dowiedziała że byłeś w Madrycie i do nich nie przyjechałeś
-masz rację, pójdę się spakować - otarł twarz i wyszedł do pokoju. Spojrzałam na wszystkich widząc zdziwione miny
-co? - zapytałam
-nic po prostu poza torem jesteś zupełnie inna osoba - uśmiechnął się Pierre - Charles jest głupi że tak cię potraktował nie znając - dodał zajadając się tostem
-cóż jeśli przeprosi to jeszcze zastanowię się nad dobrym traktowaniem go - zaśmiałam się - a teraz jeść nie po to wstawałam tak szybko i przegrałam zakład
-jaki zakład? - zapytał Fewtrell
-ze mną o was - rzucił Lando z uśmiechem
-gdybyście ruszyli tyłki na dół 6 minut wcześniej to bym wygrała - mruknęłam
-w wolne dni nie wstaje tak szybko - rzucił Pierre - prawdopodobnie dalej bym spał - dodał
-sprzątacie - rzuciłam tylko z uśmiechem wychodząc z kuchni.Siedziałam już jakiś czas w salonie słysząc jak cała grupka idzie z kuchni
-w niedziele kolejny wyścig - powiedział Daniel siadając koło mnie
-dokładnie, dzisiaj muszę zacząć poważne treningi - powiedziałam wstając
-lecę Lisa - z pokoju wybiegł Leon - tu masz rozpiskę na treningi, wierze ze zrobisz wszystko a nawet więcej - uśmiechnął się przytulając mnie mocno
-uważaj na siebie - uściskałam go - widzimy się w piątek - dodałam odprowadzając go do schodów
-bądź miła i zabaw się jeszcze trochę - szepnął przy drzwiach
-postaram się - uśmiechnęłam się u zamknęłam za nim drzwi wróciłam do salonu i zobaczyłam śpiących Alexa i Lando, przysypiającego Pierre i z zaciekawieniem oglądających Daniela, Carlosa i Maxa. Usiadłam między Lando i Alexem a ci zerwali się natychmiast do siadu
-idźcie się położyć do pokoi - zaśmiałam się rozsiadając wygodniej. Alex mruknął coś i poszedł do góry do pokoju za to Lando usiadł wygodniej opierając głowę o moje ramię i starał się nie zasnąć co mu się nie udało bp po chwili jego głowa całkiem opadła na moje ramię.
-Lando - szturchnęłam go - idź do pokoju się położyć - uśmiechnęłam się delikatnie a o tylko zaprzeczył głową - już - podniosłam go delikatnie ciągnąc do sypialni. Położyłam go na łóżku i przykryłam
-Beth - szepnął
-tak?
-zostań
-śpij Lando - uśmiechnęłam się ogarniając włosy z jego czoła. Wyszłam z pokoju i z powrotem rozłożyłam się na kanapie.
-Lisa mogę odpalić streama? - zapytał Fewtrell
-tak tylko ciszej bo dzieciak śpi - zaśmiałam się a on ruszył do pokoju.