Po pokoju rozbieg się dźwięk budzika. Otworzyłam pomału oczy i wpatrywałam się w wibrujący telefon znajdujący się na szufladce nocnej tuż obok łóżka. Nie miałam siły wyciągnąć ręki i wyłączyć natrętny alarm który za żadne skarby nie chciał się skończyć. Analizowałam fakt że jeżeli dzwoni mi budzik, to zostało mi jeszcze pół godziny do rozpoczęcia pracy.
Tyle czasu powinno mi starczyć na ogarnięcie się i wyjście z Hektorem na spacer. Po paru sekundach mojej analizy ,podniosłam się i wyłączyłam budzik. Rozglądnęłam się po pokoju po czym popatrzyłam na podłogę gdzie powinny znajdować się moje kapcie. Lecz ich tam nie było. Zdziwiło mnie to, ponieważ dokładnie pamiętam jak wczoraj je tu zostawiłam.
Uznałam że nie będę tracić czasu na szukanie ich, więc wstałam i na boso udałam się do łazienki.
Weszłam pod prysznic i opukałam się zimną wodą. Od razu poczułam ulgę. Uwielbiałam jak z samego rana po moim ciele spływały strumienie zimnej wody. To mnie rozluźniało i odstresowywało. Wyszłam z pod prysznica i zarzuciłam na siebie beżowy szlafrok, po czym zabrałam się za suszenie włosów. Sięgnęłam po kosmetyczkę leżącą na rogu umywalki gdzie miałam zazwyczaj suszarkę. Ale okazało się że tak samo jak moje kapcie, w magiczny sposób ona zniknęła. Odwróciłam się na pięcie by sięgnąć do klamki od drzwi, gdy nie postrzeżenie stanęłam na mokry kawałek posadzki i się poślizgnęłam. Po kilku sekund leżałam już na posadzce. Jedną nogę miałam wyprostowaną a drugą zgiętą. Syknełam z bólu. A to wszystko przez to że nie chciało mi się szukać zasranych kapci. Oraz przez to że podczas mojego prysznica wylałam po za kabinę trochę wody i nie raczyło mi się tego wytrzeć mopem. Z trudem podniosłam się z podłogi,po czym od razu opuściłam łazienkę. Gdy stanęłam w drzwiach od swojego pokoju zaczęłam gotować się z złości. Suszarka leżała sobie nie tknięta na łóżku a tuż obok łóżka siedział Hektor wpatrujący się we mnie. Trzymał w pysku mojego kapcia. Po chwili dostrzegłam drugiego kilka centymetrów dalej ode mnie. Nie mogłam w to uwierzyć. Czy zawsze kiedy się spieszę musi mi coś stanąć na przeszkodzie?! Wzięłam głęboki oddech i z pełnym spokojem podeszłam do psa. Odebrałam mu swojego kapcia i poklepałam go po głowie. Schyliłam się po drugiego kapcia, i od razu włożyłam je na bose stopy. Chwyciłam za suszarkę i popędziłam do łazienki. Tym razem ominęłam mokry kawałek posadzki, i stanęłam przed lustrem. Podłączyłam suszarkę do gniazdka i zaczęłam suszyć mokre włosy. Po kilku minutach wyszłam z łazienki i poszłam się ubierać. Popatrzyłam na ekran telefonu który się ładował. Była już 11:25. Moje spóźnienie w pracy było już gwarantowane. Nie wiem jakim cudem w pięć minut miałabym się wyszykować i dojść do kawiarni w której pracowałam. Chciałam zarobić coś przez wakacje, dla tego zdecydowałam się na prace w nie wielkiej kawiarni znajdującej się dwieście metrów dalej od mojego domu. Pracowałam tam jako kelnerka. W ekspresowym tempie ubrałam białą koszulkę oversize i do tego zwykłe czarne leginsy. Spięłam długie włosy w luźnego koka, po czym zabrałam się za robienie makijażu. Założyłam jeszcze swoje złote kolczyki, w formie dużych kółek a następnie odłączyłam telefon od ładowarki i wrzuciłam go do beżowej torby na ramię. Pobiegłam do przedpokoju i ubrałam swoje biało czarne Nike. Chwyciłam klucze od drzwi wejściowych i pośpiesznie wyszłam z mieszkania zamykając je na dolny zamek. Od razu skierowałam się do windy. Mieszkałam w jednym z wielu wieżowców znajdujących się w Californii. Na szczęście ten w którym mieszkałam znajdował się w spokojniejszej dzielnicy. Dookoła znajdowały się parki dla psów, stoiska z jedzeniem , kawiarnie lub sieciówki z ubraniami. Po paru sekundach drzwi od windy się rozsunęły, a ja weszłam do windy. Przejrzałam się w wielkim lustrze które znajdowało się w windzie, po czym stwierdziłam że mój stan wyglądu jest koszmarny. Lecz pocieszyłam się w myślach że i tak w tak krótkim czasie zrobiłam niezły makijaż. Rozpuściłam włosy i na spokojnie zrobiłam solidniejszego koka. Po paru minutach winda się zatrzymała a drzwi się rozsunęły. Wybiegłam z niej i otworzyłam drzwi wieżowca. Zaczęłam biec przed siebie. Chociaż to mi dobrze wychodziło. Bieganie. Uwielbiałam wieczorami z słuchawkami w uszach biec przez plaże. To relaksowało mnie jeszcze bardziej niż poranny prysznic. Po przebiegnięciu dwustu metrów znajdowałam się już przed kawiarnią o nazwie ,,Corner Bakery''. Bez dłuższego namysłu weszłam do środka. Popatrzyłam na wiszący zegar na ścianie. Spóźniłam się tylko o pięć minut, to był mój nowy rekord. Był to dobry czas w porównaniu do poprzednich gdzie czasami spóźniałam się o piętnaście lub dwadzieścia minut. Udałam się na zaplecze gdzie założyłam zielony fartuch z naszywką na której była nazwa kawiarni. Zawiązałam fartuch, i odblokowałam szafkę do której włożyłam torbę z telefonem, śniadaniem, kluczami i książką. Nagle na zaplecze weszła dwudziestotrzyletnia kobieta. Uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłam jej uśmiech.
- Widzę że osiągnęłaś nowy rekord w spóźnianiu się. -Tak, chociaż raz. Ale wątpię że uda mi się go pobić. Oby dwie się cicho zachichotałyśmy. Po czym kobieta podeszła do mnie i wręczyła mi zieloną czapeczkę z daszkiem, na której było logo kawiarni. -Dzisiaj Noah nie pojawi się w pracy. Dla tego go dzisiaj zastąpisz.
Jake był dwudziestoośmioletnim kasierem w ,,Corner Bakery'' dla tego myśl że będę dzisiaj stała na kasie sprawiła że od razu na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Cieszyłam się że nie będę dzisiaj lecieć to do kuchni a to do stolików po nowe zamówienia, lecz że będę tylko zbierać pieniądze i wydawać resztę, oraz namawiać ludzi na napiwki. Od razu założyłam czapkę i wyszłam z Lorettą z zaplecza. Tak nazywała się dwudziestotrzyletnia kobieta. Stanęłam za dość szeroką kasą . Obok mnie znajdowywało się drugie stanowisko kasiera. Które na chwilę obecną było puste. Zazwyczaj stał tam drugi z kasierów Harry, lecz tydzień temu go zwolniono. Sama dokładnie nie wiem dlaczego, ale nie wnikałam w tą sprawę za bardzo. Zastanawiałam się za to kto za miast niego tu się pojawi. Lecz te zastanowienie przerwał mi dźwięk dzwoneczka przymocowanego nad drzwiami wejściowymi do kawiarni w celu by słyszeć jak ktoś wchodzi i wychodzi. Nagle w drzwiach dostrzegłam mi dziwnie znajomą sylwetkę. Nie wiedziałam kto to jest do puki tajemnicza sylwetka obróciła się do mnie przodem. Zdałam sobie sprawę że to był ten przystojny nasyłacz psów na ludzi, którego miałam okazję spotkać kilka dni temu jak wyprowadzałam swojego Teriera. Właśnie! zapomniałam wyprowadzić Hektora. Teraz biedny będzie musiał czekać na mój powrót z pracy aby wyjść na spacer.
-O cześć!
Przemówił do mnie głos który już słyszałam. Był on płynny lecz miał w sobie nutkę pazura.
-Cześć. Co cię tu sprowadza?
Próbowałam rzucić coś na zaczepkę żeby nie nastąpiła niezręczna cisza.
-A może ty chętnie powiesz co tutaj robisz?
Z mojego spojrzenia przerzucił wzrok na mój fartuch na którym znajdowało się moje imię. I po chwili dodał .
-Angela.
Po czym z powrotem spojrzał na mnie i znowu się odezwał.
-Piękne imię.
Uśmiechnęłam się serdecznie i lekko zarumieniłam. Dawno nie słyszałam od kogoś że mam ładne imię. -Dzięki.
Po chwili chłopak również lekko i tajemniczo się uśmiechnął po czym ponownie zadał pytanie.-Pracuję tutaj przez wakacje. -To ciekawie, udanej pracy życzę. -Dzięki miłego dnia.
-Dzięki.Po tych słowach spojrzał jeszcze na mnie przez ułamek sekundy i udał się w kierunku stołów. Teraz zaczęłam żałować że nie jestem dzisiaj kelnerką bo może miałabym możliwość zamienić jeszcze kilka słów z tym przystojniakiem. Był jeszcze ładniejszy niż zapamiętałam go sobie z pierwszego spotkania. Jego piękne brązowe włosy były idealnie rozczochrane i zpsikane lakierem. Miał na sobie Dużą czerwoną koszulkę z krótkim rękawem na której była nazwa jakiegoś zespołu i czarne dżinsy z dziurami. Niestety dokładnie się nie przyjrzałam jego oczom, ale wydawały się być w kolorze zielonym. Za to wiedziałam że jest cholern*e piękny. Nagle odwróciwszy wzrok od przystojniaka zauważyłam że przede mną stoi starsza pani która chcę zapłacić za zamówieni. Przeprosiłam ją i wzięłam od niej pieniądze.
CZYTASZ
*True Love*
RomanceHistoria o nastoletniej miłości od pierwszego wejrzenia. Pewnego dnia 14-letnia Angela napotkała się na pierwszy rzut oka najzwyczajniejszego 16 latka. Lecz okazało się że ten "zwyczajny" chłopak zmieni jej życie o 180 stopni. Obydwoje nastolatkow...