Alina miała wrażenie, że przeszli wiele kilometrów. Nie mogła sprawdzić jak długo szli, bo nie miała zegarka. Zresztą jakby go miała, pewnie i tak by go sprzedała, żeby zdobyć jakiekolwiek pieniądze. Ręce skostniały jej z zimna. A policzki paliły ze złości.
Robert postanowił najwyraźniej dawkować sobie przyjemność. Odkąd wspomniał o jej ojcu milczał. Nie wyjaśnił jej czemu prowadzi ją przez pół Warszawy i jakie ma wobec niej plany. A przecież jakieś musiał mieć.
- Przez ostatnie trzy tygodnie załatwiałem pewną sprawę. A teraz ty będziesz musiała zrobić resztę – powiedział.
Doszli do centrum. Tuż przed nimi widać było zarys pałacu kultury. Alina domyśliła się, że są w okolicy Marszałkowskiej. Pewnie na którejś z prostopadłych do niej uliczek.
- Co mam zrobić? – zapytała. Chciała jak najszybciej zerwać ten plaster.
- Ależ ty niecierpliwa. Gdybym wiedział, że będziesz taka chętna zagrałbym z tobą w otwarte karty...
- Nie jestem chętna – powiedziała. – Ale spłacam swoje długi.
Robert uśmiechnął się.
- No widzisz, ruda. Zaimponowałaś mi. Jednak krew to krew.
Alina poczuła, że się czerwieni.
- Powiesz mi w końcu co mam zrobić? – zapytała.
Robert przystanął. Alina zrobiła to samo. Zobaczyła, że wskazuje na coś głową. Wytężając w ciemności wzrok, odczytała napis na szyldzie, jednak dalej nic z tego nie rozumiała.
CZYTASZ
Przeklęta
Short Story„Alina nie miała ochoty wychodzić z Robertem, jednak nie widziała innej możliwości. Obawiała się tej chwili od trzech tygodni. Czyżby to był moment, kiedy mężczyzna zażąda odwdzięczenia się za okazaną pomoc? Alina wolała nie myśleć czego może chcieć...