Scena czwarta

92 9 3
                                    

Klara, Wacław.
Klara, w sukni ślubnej i welonie, radosna jak nigdy dotąd; Wacław, w odświętnym kontuszu, zamyślony; przychodzą z lewej.

Wacław
Moja Klaro...

Klara
                         Tak, mój miły?

Wacław
Wybaczże ten ton zawiły,
Lecz mnie strasznie rzecz frapuje:
Gdzież jest ojciec i twój wujek?

Klara
Rozdrażniona
Stryj, nie wujek!

Wacław
Macha rękami
                               Dajże spokój!
Przeszukałem każdy pokój.
Nigdzie śladu, ni jednego!
Czy się stało im co złego?
Czy też może gorsza sprawa
Do swad wrócić im kazała?
Zaniepokojony
Weseliska głośna wrzawa
Starych capów uciszała,
A tu głośne mieli kłótnie
I na szable poszły trutnie
Swoje życia decydować?

Klara
Od twych bredni boli głowa!
Czy nie widzisz jak ma kibić
Pragnie w biodra twe się wścibić?
Czas się ziścić pożądaniu!
Czyś zapomniał o staraniu,
Jakieś czynił do tej pory?
Gdzie twe chęci na amory?
Gdzie ten Wacław, co mnie żądał?
Który co dzień mnie doglądał?
Który na ślub nagabywał?
Który Hannę skrzętnie zbywał?
Gdzież Adonis mój się podział?

Wacław
Czule
W szaty ślubne się przyodział,
Lecz się martwi odrobinę!
Smętnie
Nie chcę na się powziąć winę
Za ich głupie zachowania!
Dość mam z nerwów serca drgania.

Klara
Mój Wacławie, chodź, pocałuj,
Na mnie siły dziś nie żałuj!
Noc poślubna jest przed nami,
Wszak jesteśmy małżonkami!

Wacław
Studząc emocje Klary
Moja Klaro, gdzież ogłada!
O tym mówić nie wypada!
Czy twój stryj jest dla cię niczym?
Czy los jego się nie liczy?
Mego ojca, to rozumiem,
Teścia lubić - rzeczą rzadką.
Ale pojąć cię nie umiem,
Iż dla ciebie sprawą gładką
Twego stryja zaginienie!

Klara
Pewnie poszli swe pragnienie
Gdzieś ugasić pośród ciszy,
By im nawet piski myszy
Nie wadziły w świętowaniu.
Mój stryj Maciej z tego znany,
Że dość często jest pijany
I nie oprze się nalaniu
Wszelkich trunków w gardło swoje.
Więc zgaduję, że we dwoje
Poszli upić się dla zgody
I gorzałką złączą rody,
By braterstwo tu nastało,
Jako w Piśmie przykazano!

Wacław
Słyszę słuszność w twej wymowie...
Jednak czuję, że gdzieś w rowie
Durni truchła gnić już mogą...

Klara
Nawet jeśli tak się stało
Twoje trwogi nie pomogą.
Więc mnie wreszcie pochwyć całą
I podążmy szczęścia drogą
Wprost w pościeli żądzy głody,
Aby uczcić nasze gody!

Wacław
Rozgniewany
Ciszej, żono, pleciesz bzdury!
Słowa niby wiejskiej ciury,
A do tego rozpasana,
Jako z portu kurtyzana!
Przepraszająco
Wybacz, Klaro, tak cię proszę...
Ja to wszystko ledwo znoszę.
Tu wesele i radości,
Wino, jadło, tłumy gości...
Chciałbym cieszyć się tą chwilą
Z mego serca lubą, miłą,
Ale w sercu jest zagadką
Gdzież się podział z stryjem tatko
Klara piorunuje go wzrokiem
Lecz już koniec, daję słowo!
Moja piękna białogłowo!
Jak potulny piesek będę
I w pierzynie z tobą siędę.

Klara
Choćby Prusa działa grzmiały,
Choćby Szweda słychać strzały,
Choćby kindżał otomański
Pociął w drzazgi i krzyż pański,
A i Kozak z Tatarzynem
Nad majątkiem spuszczał ślinę
Albo nawet tynk popękał
Dość na dzisiaj takich stękań!
Na stronie
Za to zamek wnet usłyszy
Inne jęki brzmiące w ciszy...
Zaraz pęknę...
Do Wacława
                              Do sypialni!
Mój Wacławie, czas już nagli,
Ja cię pragnę!

Wacław
Pożądliwie
                            Drogę wskażesz?

Klara
Władczo
Chodźże za mną!

Wacław
Posłusznie
                                    Jak rozkażesz.

Klara wybiega prawymi drzwiami, rozochocony Wacław biegnie za nią.

O tym mówić nie wypada! - czyli "Zemsty" Aleksandra Fredry ciąg dalszy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz