Scena piąta

91 9 5
                                    

Cześnik, Rejent.
Wychodzą zza zasłony po raz drugi, tym razem mają porozpinane żupany, spod których widać pogniecione koszuliny.

Cześnik
Mój Rejencie! Patrz jak młodzi
Nas szukają.

Rejent
                        Się nie godzi...

Cześnik
Niech szukają! Liczne lata
Wychowałeś sam psubrata,
A i ja też latek sporo
Nad niezgułą miał opieki.
Niech poczują, co za skórą
Ojciec z stryjem czuli wieki!

Rejent
Głaszcząc po policzku
Mój Raptusie! Cóż waść gada!
O tym mówić nie wypada!
Obowiązkiem naszym było
Być opoką dla tych dziatek...

Cześnik
A i owszem! Było miło
I dobroci wszech dostatek
Mieli aż pod same czoła!
Kto by zliczył?

Rejent
                           Nikt nie zdoła.

Cześnik
Zatem cicho, panie Milczku!

Rejent
Trzymając Cześnika za koszulę
Mój ty rysiu! Mój ty wilczku!

Cześnik
Gestem wskazuje lewe drzwi
W me komnaty cię zapraszam.

Rejent
Czyż na nocleg się nie wpraszam?
Wszak mam zamku też połowę...

Cześnik
Zamilcz! Zawrzyj swoją głowę!

Rejent
Pokornie
Jeśli mówisz, że tak trzeba,
Niech się dzieje wola nieba...

Wychodzą prawymi drzwiami, Rejent pod rękę Cześnika.


O tym mówić nie wypada! - czyli "Zemsty" Aleksandra Fredry ciąg dalszy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz