***
Ellie- Myślisz, że ta będzie idealna? - zapytałam dziewczyn. Właśnie szykowaliśmy się na imprezę u jednego gościa ze szkoły. Właściwie zaprosiła nas jedna bardzo przyjazna dziewczyna.
- Tak! - krzyknęły. Ubrałam brokatową sukienkę na ramiączka i szpilki takie same. Do tego srebrna torebka i byłyśmy w stu procentach gotowe. Wyszłyśmy wspólnie z mojego domu i wsiadłyśmy do taksówki. Jechaliśmy przez całe miasto, aż w końcu dojechaliśmy przed wielki dom. Ba to była wielgaśna posiadłość. Gdy dziękując za podwózkę taksówkarzowi wyszliśmy z pojazdu od razu usłyszałyśmy muzykę. Weszłyśmy do środka i od razu zawiało gorącem.
Kolorowe światła się przebijały, a na parkiecie i na kanapach było mnóstwo ludzi. Był również duży bar, do którego się wybraliśmy. Z tego co wiemy to jest tu dziewięćdziesiąt procent całej szkoły, więc trzeba pilnować co się robi.
Zamówiłyśmy po kilka szotów, a po chwili ciecz, która była w kieliszkach zniknęła, a my poszłyśmy się bawić na parkiecie. Tak naprawdę to chyba tańczyłam z każdym. Sama nie wiedziałam, byłam za mocno wstawiona tak naprawdę. Po chwili oparłam się o jedną ze ścian i razem z drinkiem w ręce patrzyłam z uśmiechem na ludzi.
***
AustinByłem na imprezie wraz z Mary. Tak naprawdę z niechęcią tu przyjechałem, ale przez namowę Mary dla niej tu przyszedłem do tego całego James'a.
- Kochanie idę do toalety, zaraz wracam. - cmoknęła mnie w usta. Uśmiechnąłem się i przedłużyłem pocałunek. Po chwili zostałem sam, szukając wzrokiem James'a, którego nigdzie nie dostrzegłem, ale mogłem zauważyć jego kumpli, którzy gdzieś zdała od hałasu rozmawiają.
Spojrzałem na prawo i zobaczyłem Ellie. Zmierzyłem ją wzrokiem i przyznam, że umie się wystroić. Myślałem, że to raczej taka kujonka. W ogóle to co ona tu robi? Dobre pytanie.
Mary nie wracała kilka minut. Zacząłem się martwić co się z nią dzieje, więc sam wszedłem na górę kierując się do łazienki. Stanąłem obok drzwi do toalety i usłyszałem szybkie oddechy.
Nie.
Wparowałem do łazienki i zobaczyłem w samej bieliźnie Mary i...
James'a.
Odskoczyli od siebie, a ja wściekły i z łzami w oczach patrzyłem na Mary.
- Kochanie, to nie tak! - krzyknęła.
- A jak?! To ja robiłem wszystko, żebyś była szczęśliwa, nawet zerwałem kontakty z moimi przyjaciółkami, bo uważałaś to za zdradę! A ty?! Bzykasz się z tym gościem?! - krzyczałem i dam się założyć, że inni, którzy byli na pierwszym piętrze mnie słyszeli. Szklanka z drinkiem wyleciała z mojej ręki, nawet nie wiem kiedy.
- Kochanie, błagam ja cię kocham! - krzyknęła.
- Spierdalaj. - fuknąłem i wyszedłem z łazienki trzaskając drzwiami. Byłem wściekły, ale nie chciałem sobie psuć imprezy zwłaszcza, że jest tu sporo panienek, które z chęcią ze mną spędzą czas. Jadnak pierw wyszedłem na dwór i odpaliłem papierosa.
Rzadko palę, ale jak już coś się dzieje, to potrafię spalić pół paczki. Zaciągnąłem się dymem, który po chwili wydmuchałem z mojej buzi. Nagle poczułem jak ktoś siada obok mnie. Odwróciłem głowę i ujrzałem Ellie.
Jak dobrze, że to nie Mary.
- Co chcesz? - zapytałem najmilej. Choć cieszyło mnie to, że ktokolwiek wyszedł za mną. To słodkie?
- Jak się czujesz? - zapytała na co prychnąłem. - Przepraszam. Wiem, że pierwsze nasze spotkanie nie było najlepsze, ale chciałam się po prostu upewnić, że wszystko w porządku. - dodała na co skinąłem głową.
- Jest lepiej, dzięki, że pytasz. - odwróciłem głowę w jej kierunku. Nagle zapadła niezręczna cisza.
- Dobrze, to zwijam. - przerwała ciszę, która była dla mnie przyjemna. Chciała już iść, ale złapałem ją za nadgarstek.
- Zostań. Nie chce siedzieć sam. - powiedziałem cicho. Dziewczyna się uśmiechnęła i usiadła na wcześniejszym miejscu. Zgasiłem papierosa i wstałem. - Przejdziesz się ze mną? - zapytałem. Dziewczyna skinęła głową i razem szliśmy parkiem nie odzywając się do siebie. Słyszeliśmy tylko pojedyncze odgłosy jeżdżących samochodów. - Znam takie fajne miejsce, masz ochotę tam iść? - zapytałem.
- Jasne, czemu nie. - zaśmiała się lekko. Jej śmiech był taki prawdziwy i przyjemny. Szliśmy stromą górką, a po chwili zatrzymaliśmy się na czubku góry, z której było widać całe miasto. - O matko. - otworzyła szerzej oczy i buzię na co się lekko zaśmiałem.
- Ładnie tu prawda? - zapytałem.
- Ładnie? Tu jest przepięknie. - odpowiedziała. Usiedliśmy na trawie i patrzyliśmy przed siebie w ciszy.
- Może opowiesz coś o sobie? Lepiej się poznamy, bo rzeczywiście pierwsze spotkanie nie było najlepsze. - zaśmiałem się lekko, a dziewczyna razem ze mną.
- Nie ma co opowiadać, nie mam tak fajnego życia. - odpowiedziała. - No ale co mam ci powiedzieć. Nazywam się Ellie Davies, jestem straszną gadułą. - zaśmiała się. - No dużo się o mnie nie dowiesz, bo nie mam co mówić. - dodała.
- Co najbardziej lubisz? Wymień wszystkie rzeczy. - zapytałem.
- Hmm, chyba najbardziej lubię jak jest burza, zachody słońca, patrzeć w gwiazdy, kocham białe róże, uwielbiam zwierzęta, kocham się przytulać. - zaśmiała się na ostatnie. - A ty? - zapytała.
- No sam nie wiem co lubię. - podrapałem się po karku. - Wiem, że może wydaję ci się, ze jestem taki zły, ale w środku jestem miękki i przede wszystkim sobą. Kocham zwierzęta, bardzo lubię patrzeć w niebo i uwielbiam dzieci. - zaśmiałem się na ostanie. - A twój ulubiony kolor? - zadałem kolejne pytanie.
- Myślę, że. - popatrzyła w moje oczy. - Brązowy.- dodała. - A twój? - zapytała. Popatrzyłem w jej oczy i od razu wiedziałem jaki jest mój ulubione kolor.
- Zielony. - odpowiedziałem. Zaśmialiśmy się. - Wiesz najgorsze jest to, że jutro nie będziemy pamiętać co dziś się stało i dalej będziemy truć sobie dupę. - dodałem z rozbawieniem.
Nie sądziłem, że jej ulubionym kolorem jest kolor moich oczu.
- Tak. - odpowiedziała niepewnie. - Jesteś spoko, naprawdę. - dodała kiwając głową.
- Ty też. - odpowiedziałem. Po chwili wybuchnęliśmy śmiechem i położyliśmy się na trawie patrząc na gwiazdy.
To najlepszy wieczór jaki mogłem sobie wymarzyć.
CZYTASZ
maybe it will be us
RomanceEllie zgadza się na zakład, w którym chodzi o to, żeby udawała dziewczynę przystojnego i popularnego bruneta, który chce wzbudzić zazdrość w swojej byłem dziewczynie, która nieustannie próbuje go odzyskać. Czy wszystko potoczy się zgodnie z planem...