9.

12 2 6
                                    


***
Ellie

- Ellie! Wstawaj! - krzyknęła moja rodzicielka rzucając we mnie poduszką.

- No Jezu chwila. - powiedziałam mając twarz przyłożoną do poduszki. 

- Mówisz tak od 10 minut! Naprawdę się spóźnisz! - krzyknęła już zdenerwowana. Westchnęłam, a po chwili przypomniałam sobie, że dziś będzie mój pierwszy dzień w związku z Austinem. Oczywiście tym udawanym. Wstałam jak z procy, rzucając kołdrę na podłogę, spojrzałam przez okno, gdzie stał zaparkowany czarny samochód, a na nim oparty brunet.

- Nie, nie, nie. - szepnęłam sama do siebie. Podbiegłam do szafy i wyciągnęłam z niej jeansowe spodenki oraz biała koszulkę przylegającą do ciała na długi rękaw. Wyciągnęłam również stanik oraz skarpetki. Ubrałam się najszybciej jak tylko potrafiłam. Gdy zakładałam skarpetki wywróciłam się.

- Kurwa. - szepnęłam. Podeszłam do lustra mając w ręku korektor, rozświetlacz oraz maskarę no i oczywiście szczotkę do włosów. Najpierw rozczesałam moje siano na głowie, a po chwili nałożyłam korektor pod oczy i wklepałem go gąbką. Dodałam rozświetlacz na nos, kąciki i na kości policzkowe. Podkręciła rzęsy i je pomalowałam.

Rzuciłam rzeczy na niepościelone łóżko i zabierając plecak i telefon - wybiegłam z pokoju. Zbiegłam ze schodów i szybko ubrałam buty.

- Boże zęby! - krzyknęłam, przez co usłyszałam głośny śmiech moich rodziców. Pobiegłam do łazienki i zabrałam szczotkę i pastę. Włożyłam szczoteczkę do jamy ustnej i zaczęłam szorować zęby. Wyplułem pastę z ust i wytarłam buzię. Rzuciłam szczotkę do zlewu nie mając czasu.

- Później posprzątam! - krzyknęłam do rodziców wychodząc z domu. Zamknęłam drzwi lekkim trzaskiem przez co Austin spojrzał a moim kierunku. Zmierzył mnie wzrokiem i powracając do mojej twarzy uśmiechnął się. Wywróciłam oczami i podeszłam do niego. Staliśmy przed sobą patrząc się na siebie.

- Może byś był takim dżentelmenem i otworzył mi drzwi? - zapytałam. Ten przewrócił oczami, ale wykonał to co zarządziłam. - Dziękuje. - powiedziałam cicho wchodząc do środka samochodu. Zapięłam pasy i usadziłam się wygodniej. Po chwili drzwi obok się otworzyły, a za kierownicą usiadł Austin.

- Pamiętasz o zasadach? - pokazał na mnie palcem.

- Jasne. - odpowiedziałam cicho.

- To dobrze. - powiedział. Po chwili z piskiem opon odjechaliśmy spod mojego domu. W aucie panowała głucha cisza. Nikt z nas nie chciał nic mówić. To było widać i nawet słychać.

Gdy tak jechaliśmy mogłam rozmyślić nad tym całym udawanym związkiem. Szczerze? Nie mam pojęcia dlaczego dałam się tak szybko na to namówić. On mnie nie lubi, chce mnie tylko wykorzystać by mieć dobrze, ale ja głupia się zgodziłam. Może powinnam mu powiedzieć, że nic nie będzie z tego układu? Chyba tak...

- Mam nadzieje, że nie jesteś tchórzem i że nie wymiękasz z zakładu. - spojrzałam na niego, a on to raz na mnie, to raz na drogę.

Prychnęłam. - Oczywiście, że nie. - powiedziałam stanowczo. Odwróciłam głowę w stronę szyby i otworzyłam szerzej oczy powtarzając sobie w kółko.

Czy ja powiedziałam to na głos, że wiedział o czym myślę?

Nie no chyba nie.

Po chwili zahamowaliśmy, a ja mogłam dostrzec szkole. Odpięłam pas i spojrzałam na Austin, który się na mnie patrzył. Uniosłam jedną brew nie rozumiejąc o co może mu chodzić.

- Nie nic. - odpowiedział na mój gest brwiowy. Kiwnęłam głową i wyszłam z samochodu. Wszystkie pary oczy były skierowane w naszą stronę, a dziewczyny patrzyły na mnie zabijającym wzrokiem. To przecież zwykły facet. Nie jest to najprzystojniejszy facet na całym świecie. Są przystojniejsi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 12 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

maybe it will be usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz