Rozdział 1

580 40 13
                                    

Zebranie zostało zakończone kiedy szef kazał się rozejść samemu nie ruszając się ze swojego miejsca. Wszyscy zgodnie ukłonili się w geście szacunku przed mężczyzną uprzednio wstając. Skierowali się potem w stronę dużych, masywnych drzwi, które otworzyli im strażnicy i wyszli pozostawiając alfę samego sobie w towarzystwie jego zdolności o blodn czuprynie i niebieskich oczach. Zawsze ona działa na wszystkich nerwowo ze względu na brak jakiegokolwiek zapachu, który by wydzielała. Pachniała niczym, kompletnie niczym i chociaż nikt nie umiał tego wytłumaczyć nie miało się przy niej wrażenia jakby jej brak zapachu wziął się z tego, że przed chwilą wzięła blokery co automatycznie wprawiało wszystkich w nerwowość. Chuuya miał jednak szczęście już się do tego przyzwyczaić tak jak inni wyżej postawieni ludzie w bliskim otoczeniu bossa. Niektórzy jednak nie mieli tego farta.

Wsadził swoje odziane w czarne rękawiczki dłonie w kieszenie czarnych spodni gdzie ścisnął w niemej frustracji wewnętrzną stronę materiału. Mały srebrny łańcuszek przypięty do jego kapelusza, który przykrywał rudą czuprynę chybotał się gwałtownie w przód i tył kiedy stawiał twarde kroki do przodu, a stukanie jego ciemnych butów z płaskim obcasem obijało się rytmicznie po w szerokiej odległości rozstawionych od siebie ścianach. Czarny płaszcz narzucony na jego ramiona powiewał za nim ukazując swoją czerwoną poszewkę, a jego czerwone klapki marszczyły się cały czas w tych samych miejscach coraz bardziej przez nieświadome ruchy rąk w przód i w tył. Różowowłosa alfa towarzysząca mu spoglądała na niego z zainteresowaniem spod lekko umalowanych i przymrużonych powiek. Całkowicie rozumiała powód frustracji młodszego jednak równocześnie wiedziała, że to nic nie da. A zwłaszcza jeśli będzie się tak denerwować to subtelne zmiany w jego zapachu napewno zostaną wychwycone przez jego współpracowników.

Odchrząknęła w dłoń cicho zwracając mu uwagę na co ten tylko westchnął głęboko rozluźniając uścisk pięści. Dotąd - i zapewne też nie w najbliższym czasie - niezadane pytanie uderzało mu do głowy, a on desperacko ją przeszukiwał w poszukiwaniu odpowiedzi. Bo nie miał zamiaru pozwolić losu toczyć się samemu. Nie pozwoli żeby ktokolwiek za niego zadecydował, a już napewno nie jeden upierdliwy alfa z uśmieszkiem tak przesłodzonym i sztucznym, że to był jeszcze cud, że Nakahara na jego ostatnie widok się nie porzygał.

Co zamierzasz teraz zrobić?

Właśnie odbyło się spotkanie dotyczące walki z Fiodorem Dostojewskim i jego organizacji pod nazwą Szczury z Domu Umarłych. Ostatnio doświadczyli z jego powodu dość dużo nieprzyjemności i kłopotów takich jak kradzież z banku ich pieniędzy z pomniejszych firm, zabicie około dwudziestu ludzi, a jeszcze wcześniej doszło do ataku na samego szefa co oczywiście już samo w sobie zamieściło w nich choć minimalną żądze krwi. Dodając do siebie jeszcze ostatnie wydarzenia był pewny, że jeśli ktokolwiek z ludzi podlegających ich organizacji zobaczy danego Rosjanina to nie będzie wahać się przed atakiem. Nie było to jednak jednoznaczne z pokonaniem go. Bardzo widoczna wściekłość mafiozów ani trochę mu nie przeszkadzała ponieważ dzisiaj z samego rana włamał się do jednego z ich magazynów broni i zostawił notatkę w której napisał, że polecałby ulepszyć system zabezpieczeń. Młody egzekutor nie trawił takiej bezczelności i nigdy trawić nie będzie. Właśnie w związku z tym pojawił się pomysł by sprzymierzyć się ze Zbrojną Agencją Detektywistyczną, który musiał zostać przedyskutowany. Miał nadzieję, że szybko to zakończą jednak na jego nieszczęście omówienie wszystkich możliwych aspektów potencjalnego tymczasowego porozumienia niezwykle długo zajęło.

Na tyle się ciągnęło, że nawet Kouyou powoli zaczynała się nużyć jednak wszyscy zebrani wiedzieli, że było to konieczne, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt kto pracuje dla Fukuzawy. Po pierwsze był to tygrys, uzdolniony o niezwykle dużym potencjale, a jeśli połączyło się go w duecie z Akutagawą mogli być naprawdę cennym atutem w tej walce. Pod odpowiednim zapewnieniem nie musieliby też martwić się o zdradę wyłącznie z jego inicjatywy dzięki znajomości jego priorytetów. No i tu właśnie przechodzili do pewnej niedogodności. Mentorem chłopaka był nie kto inny jak Dazai Osamu, były mafiozo, który został najmłodszym dyrektorem w historii. Miał on niezwykłe umiejętności w kontroli nad ludźmi i manipulowania faktami. Mógł przekabacić młodą betę na swoją stronę i tym samym mieć aż za duży wpływ na to wszystko. I faktycznie może i mężczyzna nie grał w swoją własną grę i posłuchałby się swojego pracodawcy gdyby ten powiedział by nie działał na własną rękę jednak nie zmieniało to faktu, że ludzie się nie zmieniali, nie tak diametralnie. Gdyby dostrzegł szansę wygranej bez poniesienia z jego strony większych kosztów, ale za to Portówka zdecydowanie by na tym straciła na pewno ustawiłby bieg wydarzeń tak by doszło do takiej sytuacji.

Reszta członków nie była jakimś większym zmartwieniem. Ewentualnie musieliby się pilnować przy najstarszym z rodzeństwa Tanizaki. Znali jego umiejętności w walce i zdolność dzięki raportowi Czarnych Jaszczurek z dnia w którym został on przez nich porwany. Mieli też trochę danych z samych początków z okresu kiedy polowali na tygrysołaka dla nagrody. Higuchi zmierzyła się wtedy z rudowłosym i to naprawdę mogło źle się skończyć. Zacisnął zęby, a jego wargi ścisnęły się razem tworząc jedną wąska linie co nie umknęło uwadze jego starszej koleżanki.

— Spokojnie Chuuya — odezwała się w końcu nadal patrząc przed siebie. — Jestem pewna, że wszystko będzie dobrze. Jeszcze żadna decyzja nie zapadła, równie dobrze możemy się w ogóle z nimi nie sprzymierzać.

— Żeby to było takie proste — westchnął masując skronie. — Decyzja praktycznie zapadła, napewno wymyślą coś by zawrzeć kompromis, a nasza chęć lub niechęć nie ma już na to wpływu. Znając życie przydzielą mnie też do tego dupka — jęknął z zrezygnowaniem, a wydawało się, że również przez twarz Kouyou przemknął cień.

— Nie musisz się obawiać, nawet jeśli, to nie potrwa długo. Razem jesteście w stanie pokonać każdego przeciwnika więc byłaby to kwestia dość krótkiego czasu zanim byście go wykończyli — pokręciła w końcu głową. — A gdyby coś się działo to pamiętaj, że możesz przyjść do mnie ze wszystkim, a ja postaram się spojrzeć na to jak najbardziej obiektywnie i ci coś doradzić.

— Dziękuję Ane-san — pochylił przed nią głowę żegnając się z nią po czym skręcił w inną odnogę korytarza niż wyższa od niego kobieta kierując się do biura.

Miał dziwne przeczucie co do tego wszystkiego, jakby coś ważnego miało się stać tylko nie wiedział jeszcze co. Ziewnął cicho jednak przeciągle pod nosem i szybko zamrugał oczami patrząc przez okno na skąpaną w ciemności ulicę oświetlaną tylko lampami lub pojedynczymi światłami samochodów oraz nie zgaszonych lamp w mieszkaniach ludzi, a następnie zerknął jeszcze na swój srebrny podręczny zegarek. Prychnął pod nosem idąc w stronę windy zbyt zmęczony by schodzić po schodach. Wszystko miało rozegrać się już jutro o piętnastej, a ta myśl ani trochę go nie uspokajała, wręcz wprowadzała w bardziej nerwowy nastrój. Mógł mieć tylko nadzieję, że naprawdę nie przedłuży się to do ponad tygodnia.

Zapach czekolady || Soukoku omegaverse au ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz