Rozdział 11

117 11 0
                                    

Podczas gier założyli. Ten kto przegra więcej gier będzie musiał spełnić jedno życzenie drugiego. Według ryżego było to nieco idiotyczne jednak zgodził się oczywiście nie chcąc wyjść na tchórza. Zamierzał również wygrać, a następnie wykorzystać to w najmniej odpowiednim dla dla szatyna momencie. Coś mu się jednak nie udało bo jak można sądzić z tego co zostało już powiedziane, przegrał. Miał jeszcze małą szansę nadgonić młodszego jednak w tej chwili zadzwoniły niemalże w tej samej chwili ich telefony, a głos po drugiej stronie kazał im jak najszybciej stawić się w sali przesłuchań Zbrojnej Agencji Detektywistycznej. Znaleziono świadka w sprawie ostatniego morderstwa. Chuuya choć by się do tego nie przyznał nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Nie miałby nic przeciwko gdyby stało się to jutro jednak nie miał na to wpływu, a nawet nie umiał dobrze wytłumaczyć dlaczego odczuwa takie pragnienie. Znalezienie się w aucie, a następnie droga na miejsce nie zajęła im tak długo jak zakładał ryży, ale też nie tak krótko jak obstawiał szatyn. Utknęli w korku. Niższy oczywiście siedział za kierownicą nie mając nawet w planach pozwolić szatynowi usiąść za kółkiem znając jego wątpliwe zdolności w tej dziedzinie. Miało to jednak też swoje minusy ponieważ ryży cały czas naciskał w zdenerwowaniu klakson chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że to, że stali w miejscu nie było winą kierowcy przed nimi.

Zrezygnowany uderzył czołem w przód z niezadowoleniem przyjmując ból głowy który nastąpił w konsekwencji tego czynu. Mężczyzna koło niego jednak wyraźnie się nie przejmował tym, że mogą się spóźnić i po prostu grzebał w schowkach szukając czegoś czym mógł zająć sobie czas. Chuuya obserwował go kątem oka marszcząc nieco brwi. Mięśnie młodszego były rozluźnione, a sama jego postawa nieuważna. Zupełnie tak jakby czuł się tutaj zupełnie swobodnie i wcale nie obawiał się tego, że jego tymczasowy partner zaraz wbije mu nóż w plecy próbując go zamordować. Skrzywił się na takie porównanie od razu widząc przed oczami rozmytą i unoszącą się sylwetkę Dazaia zaraz po tym jak korupcja została "wyłączona". Od incydentu z Shibusawą minęło już trochę czasu i zdawało się, że nikt już o tym nie pamiętał. On pewnie też jak najszybciej wymazałby to z pamięci jednak wolał najpierw przypomnieć sobie wszystko ze szczegółami. W końcu nie pamiętał praktycznie nic od momentu gdy wyskoczył z samolotu, zdawał sobie tylko sprawę z tego, że to on musiał pokonać tamtego gada. No cóż, stał on mu na drodze ku celu.

Teraz przechodzili przez korytarz, a niebieskooki był nieco zdziwiony tym, że nikogo nie było na ich drodze. Wydawało się to być dość niezwykłe biorąc pod uwagę to, że przecież był normalnie dzień roboczy, a na dodatek mieli na głowie taką, a nie inną sprawę oraz panowała taka, a nie inna sytuacja. Brązowowłosy mówił coś do niego, a ryży był zaskoczony tym, że naprawdę go słuchał. Było to dość dużym osiągnięciem dla jego nerwów biorąc pod uwagę, że Dazai powtarzał w kółko to samo praktycznie kilka razy pod rząd, następnie mówił coś innego, a później i tak wracał do wcześniejszego tematu. Stęsknił się trochę za tą chaotyczną gadaniną jednak nigdy by się nie podejrzewał o to, że będzie w stanie przyznać się do tego nie będąc jednocześnie na granicy śmierci gdy nikogo nie byłoby w pobliżu. W końcu trafili na kogoś, a mianowicie nowego ucznia byłego mafiozo, Atsushiego. Wyraźnie zabawiał w tym momencie jakiejś dziecko przemieniając swoje dłonie w tygrysie łapy oraz chowając pazury dawał chłopczykowi się nimi pobawić, ale gdy ich zobaczył zakończył to biorąc mniejszego na ręce i ruszając w stronę starszych. Kolor skóry chłopca był zbyt ciemny na to żeby pochodził z Japonii. Miał też czarne włosy oraz zielone oczy, które kogoś niższemu mężczyźnie przypominały. Był dość chudy, wręcz za chudy co zaalarmowało rudego, ale i najwyższego.

— Pani Miller czeka w pokoju przesłuchań. Kunikida-san powiedział jednak żebyście najpierw poszli do niego, a on powie wam co i jak — powiedział bez ogródek, brzmiał jednak pogodnie jeśli nie liczyć zmartwienia z jakim wpatrywał się w najmłodszego z ich czwórki. 

Zapach czekolady || Soukoku omegaverse au ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz