Rozdział 5

151 13 15
                                    

Kiedy zaczynał odzyskiwać przytomność usłyszał głośne trzaśnięcie drzwiami. Zmrużył oczy kiedy światło zaczęło go palić w gałki po czym mruknął i przekręcił się na drugi bok. Usłyszał stłumiony chichot na co poderwał się gwałtownie przypominając sobie w jakiej sytuacji był. Rozglądał się do okoła z zaskoczeniem stwierdzając, że nie jest tam gdzie powienien być. Zamrugał kilkakrotnie kiedy zrozumiał, że był w swoim domu, a dokładniej korytarzu i poruszał się mimo iż nawet nie używał zdolności oraz nawet nie dotykał ziemi. Uniósł głowę do góry czując przy tym ból karku jednak zignorował to i wpatrywał się szeroko otwartymi oczami w spokojną twarz swojego partnera, który szedł przed siebie z przymkniętymi oczami. Choć nic w jego aparycji się nie zmieniło i nie zaszczycił go nawet przelotnym spojrzeniem to był pewny, że ten wie o jego pobudce.

Z każdym ruchem czuł się tak jakby jego  mięśnie były rozgrywane na strzępy, jego skóra paliła jakby w każdym momencie miała pęknąć, a kości zdawały się być połamane choć wcale tak nie było. Otworzył usta chcąc coś powiedzieć jednak nic się z nich nie wydobyło, jego gardło paliło żywym ogniem. Było mu zimno i gorąco jednocześnie, a jego ubranie kleiło się do niego przez dużą ilość potu, wydawało mu się jednak, że nigdzie nie krwawił. Od razu rozpoznał swój znienawidzony stan, który zawsze występował po użyciu przez niego korupcji. Był pewny, że nie miał żadnych ran zewnwtrznych, a tym bardziej wewnętrznych więc najpewniej Dazai musiał trochę go przetrzymać zanim użył na nim swojej zdolności by przywrócić go do normalności. Czasami naprawdę miał ochotę zabić za to tego drugiego jednak na szczęście wyższego zawsze był zbyt wyczerpany żeby zrobić mu cokolwiek w związku z tym. Mężczyzna niosący go skręcił w lewo oraz za pomocą łokcia otworzył drzwi do jakiegoś pomieszczenia. Chuuya szybko zorientował się, że była to łazienka z której jeszcze dzień wcześniej wychodząc i kierując się do sypialni natrafił na niespodziankę w postaci detektywa okupującego kanapę w jego salonie.

Mężczyzna posadził go na pralce opierając go o ścianę za nim po czym nucąc swoją ulubioną piosenkę o samobójstwie pod nosem podszedł do wanny koło prysznica. Kiedy ludzie zazwyczaj dowiadywali się o tym, że posiadał w łazience to i to pukali się tylko w głowę nie rozumiejąc po co mu obie opcje. Nie potrafili postawić się w jego sytuacji, kiedy zmęczony wracał z pracy po całym dniu papierkowej roboty albo pracowania w podziemiach z trudnymi do złamania ludźmi. Wtedy zazwyczaj znajdywał w sobie jeszcze siłę żeby stać pod słuchawką jednak po użyciu drugiego źródła było to praktycznie niemożliwe, a on nie zamierzał się torturować i leżeć brudnym, spoconym i najpewniej w krwi i posoce niewiadomo ile. Brązowooki chwycił za zakrętkę do odpływy wanny po czym zatkał nią go i odkręcił kran by letnia woda wypełniła biały, metalowy owal. Kiedy malało się wystarczająco dużo płynu mężczyzna sięgnął w bok by chwycić płyn kompieli i nalać go trochę do środka, następnie podszedł z powrotem do rudowłosego. Złapał z nim kontakt wzrokowy uśmiechając się niewinnie i sięgając w jego stronę by zacząć rozpinać jego brudną aktualnie koszulę. Ryży zmarszczył brwi zdając sobie sprawę z tego, że miał na sobie znacznie mniej ubrań niż na początku gdy wychodził na misję. Nie miał jednak teraz siły ani ochoty zajmować sobie tym głowy, miał tylko nadzieje, że jego kapelusz nie ucierpiał w tym wszystkim.

Kiedy biały materiał został ściągnięty z jego ramion ukazując wilgotną skórę ściągane zaczęły być spodnie, kiedy i one zostały rzucone gdzieś o podłogę zdjęto również jego bieliznę. Młodszy zupełnie tak jakby egzekutor wcale nie był nagi z powrotem wziął go sobie w ramiona na co zarobił uderzenie w klatkę piersiową na co się skrzywił. Niebieskooki został włożony do wanny, a on sam mruknął niekontrolowanie kiedy jego ciało zaniżyło się aż po obojczyki. Szybko jednak został pociągnięty ku jego wyraźnemu niezadowoleniu. Mężczyzna nie zamierzał jednak z tego powodu wywoływać żadnych kłótni, nie widział w tym żadnego sensu zwłaszcza, że (choć z trudem to przyznawał) aktualnie nie byłby w stanie poradzić sobie z tym sam. Detektyw powoli zaczął namydlać jego ciało sunąc długimi palcami po skórze.

Zapach czekolady || Soukoku omegaverse au ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz