Rozdział 12

139 13 2
                                    

Chuuya opierał się o ścianę budynku unosząc głowę do góry i śledząc przy okazji niebo oraz wąski, szary pasek który wydostawał się z używki. Przymknął oczy ponownie się zaciągając, przytrzymał chwilę powietrze i dopiero po kilku sekundach pozwolił wydostać się dymowi. Powtarzał ten proces jeszcze kilkukrotnie aż papieros się nie skończył, a on jego pozostałości upuścił, a potem zdeptał niewielkim obcasem upewniając się, że przypadkiem niczego nie podpali chociaż i tak nie miał czego. Trawa już dawno została zastąpiona twardym niczym skała betonem, a jej resztki którym może mogłoby się udać przecisnąć na światło dzienne zostały niemile widziane i przegnane przez ludzi którzy parki przed siebie nie patrząc nawet na to gdzie stają. Wziął głębszy oddech po czym odkaszlnął chcąc się pozbyć dziwnego uczucia w gardle. Palił naprawdę rzadko, tak właściwie to mu się to nawet nie zdarzało nigdy. Jedynym wyjątkiem były sytuację gdy się stresował do takiego stopnia, że po prostu potrzebował chwili odpoczynku od całego tego zgiełku.

Przed chwilą dowiedział się, że bez jego wiedzy dziesięciu jego ludzi zostało wysłane na misję przez jakiegoś zdrajcę z wyższym od nim stopniem. Powiedział im, że kazał im przekazać, że to on wydał to całkowicie irracjonalne polecenie. Dzięki świadkowi przechodzącemu wtedy tamtędy ustalono, że próbowali dyskutować, kłócić się, że tego nie zrobią dopóki on sam osobiście im tego nie przekaże. Ten jednak używał na tyle dobrych wytłumaczeń i argumentów, że w końcu postanowili pójść z postanowieniem, że później jak wrócą to się go zapytają. Wrócił tylko jeden, a konkretniej to wróciła. Yōko Tawada była niższą od niego jednak młodszą o rok kobietą o długich czarnych włosach oraz niebieskich oczach. Była również omegą chociaż była jedną z tych nielicznych, które zdecydowały się na wyrzeknięcie drugorzędnej płci. Jej moc nazywała się za to "Wspomnienia Niedźwiadka Polarnego" dzięki której mogła nabywać większość cech tego zwierzęcia. Głównie właśnie dzięki niej udało jej się uciec z pułapki, która została na nich zastawiona. W końcu byli oddziałem znajdującym się najbliżej jego więc oczywistym było, że dzięki temu mogli zdobyć przydatne informacje takie jak gdzie mieszkał albo gdzie był najczęściej wysyłany. W końcu gdyby zaczęli wypytywać tak o to ktoś mógł zacząć coś podejrzewać i mieć ich na oku.

Doskonale pamiętał jak roztrzęsiona wtedy była, szczerze mówiąc jeszcze nigdy nie widział jej w takim stanie, a to go zwyczajnie bolało. Bo nie chciał widzieć swoich podwładnych całych wymazanych we krwi oraz latającymi dookoła oczami wypatrując zagrożenia przed którym musieli się bronić. Opowiedziała im wszystko, a jemu nie zajęło nawet więcej niż dziesięć minut by znaleźć tego idiotę, który nawet nie uciekł z Mafii najwyraźniej sądząc, że wszystko poszło po jego myśli. Opuścił nieco głowę by móc przyjrzeć się ledwo widocznym plamkom krwi na jego ubraniu. Torturował go tyle ile mógł by zagwarantować mu śmierć w największych męczarniach. Wykorzystywał to tego różne narzędzia, od tępego druga którym niemalże malował wzory na jego rękach do soli i cytryny, które wyciskał na wszelakie rany, które mu zadawał. Nie zamierzał marnować na niego jakiegokolwiek alkoholu, w końcu tylko by to zdezynfekował. Zacisnął palce czując ogarniającą go bezsilność której tak nie znosił. Chciał choć na chwilę wyrzucić to wszystko z głowy. Do aktualnych problemów dochodziły jeszcze zeznania kobiety, którą ostatnio przesłuchiwał. Po tym jak się uspokoiła była w stanie podać im lokalizację miejsca do którego miała się zgodził, a czego nie zrobiłs informując uprzednio, że będzie nieco kilka dni później co tylko było na ich korzyść.

Zdradziła im również idąc na ugodę, że osobą, która poleciła jej to zrobić był wysoki obcokrajowiec o czym świadczył jego akcent w którym od razu rozpoznała Rosjanina gdyż przebywała na terenie Rosji kilka lat. Miał dość długie jak na mężczyznę włosy w odcieniu bardzo ciemnego fioletu oraz w takim samym kolorze, ale znacznie jaśniejszych oczach. Ubierał również grube, prawie, że zimowe ciuchy, a na głowie miał czapkę uszatkę. To był jednoznaczny opis osoby, która od jakiegoś czasu znacząco uprzykrzała im życie. Dazai nie wydawał się być zdziwiony takim stanem rzeczy, był wręcz rozczarowany, a przynajmniej tak mu się wydawało spoglądając w te apatyczne oczy w których znajdował się fałszywy blask, który zdołałby przekonać do swojej prawdziwości nawet najlepszych detektywów i analityków.

Zapach czekolady || Soukoku omegaverse au ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz