Czasami przyłapywałam się na myśleniu co by było, gdyby moje życie potoczyło się inaczej. Co by było, gdyby los nigdy nas nie popchnął w swoje ramiona, gdybym to ja podzieliła początek końca, gdyby pisana nam przeszłość nigdy nie nadeszła. Pomimo zapewnień, że wszystko już dawno przerobiłam, głęboko na dnie roztrzaskanego na drobne fragmenty serca czułam, że jednak nigdy nie zdołam go posklejać, jakby większość organu zdążyła rozpłynąć się w powietrzu przez delikatny podmuch wiatru. Bo czas nie uleczył ran, a jedynie pozwolił w jakimś stopniu przyzwyczaić się do nich i podświadomie pozwolił na ignorowanie ich w codziennym życiu. Jednak gdy znów dochodziło do chwili, gdzie moje pełne radości i uśmiechu życie zamieniało się w żałosne egzystowanie, czas zdołał się cofać, a ja wracałam do punktu wyjścia. Wtedy te wszystkie tygodnie, miesiące i lata zdawały się nigdy nie minąć, rany na nowo otwierały się, a mózg świrował przez każde, pojedyncze wspomnienie, które analizował. A ja? Ja kompletnie nie wiedziałam, co robić. Każda pojedyncza komórka mojego ciała zdawała się żyć własnym życiem, przez co czułam, jak moim ciałem ogarnia kompletny chaos...
CZYTASZ
when the sun goes down | the sun #1
Teen FictionŻycie, pomimo swojej bezwzględności i niesprawiedliwości, ma wiele innych wad. Dla niektórych jest ono przekleństwem, dla innych przepustką do szczęścia i odkrywania piękna naszego świata. Dla osiemnastoletniej Rosalie Jones było utrapieniem, niekoń...