cz.16

255 16 11
                                    

Deku*

Obudziłem się w lóżku, obok leżał kachan. Nie wiem jak się tu znalazłem, ale podejrzewam że kachan mnie przyniusł. Ledwo wstałem z łózka i już usłyszałem pukanie do drzwi, a potem głos kirishimy.

Kiri: hej, wszystko okej? Śpicie?

Wstałem, podeszłem do drzwi i otworzyłem je.

Deku: hej Kiri. -Odpowiediałem

Kiri: o hejka izuku! Jak się czujesz? Przepraszam że cię wystraszyliśmy, chcieliśmy zrobić ci niespodziankę...

Deku: oj tam, nic się nie stało. To ja przepraszam za moją reakcję i dziękuję za niespodziankę. - poczułem się głupio, znów jak ofiara losu, oni chcieli zrobić miłą niespodziankę, a ja zjebałem.

Kiri: spoczko, nie masz za co przepraszać. Idziesz na śniadanie?

Deku: jasne, tylko się ogarnę i idę.

Zamknąłem drzwi, spojrzałem na katsukiego, spał jak baranek. Wziąłem czyste ubrania i poszłem pod prysznic. Umyłem włosy i całe ciało. Wychodząc spod prysznica spojrzałem w lustro i zobaczyłem chude, mizerne, całe w bliznach ciało. Nienawidzę go~ pomyślałem ubierając się.
Po wyjściu z łazienki zobaczyłem nadal śpiącego kachana. Postanowiłem go nie budzić i zeszłem na dół do jadalni. Przy stole siedzieli : Kiri, ularaka, mina, todo, tenja, denki i tsuju. Na śniadanie zrobili naleśniki.

Deku: hejka wszystkim! - starałem się powiedzieć jak najbardziej entuzjastycznym głosem.

Wszyscy przy stole: cześć /hej/siemka deku! - odpowiedzieli churem.

Kiri: siadaj do stołu już ci nakładam jedzonko!

Denki: ja dodam dodatki, nasz duet kucharski to cud. - pochwalił się

Deku: oki doki. -odpowoedziałem i siadając uśmiechnąłem się.

Todo: hej midoryja, masz mokre włosy.- stwierdził, po chwili dotchnąłem ich i rzeczywiście były mokre.

Deku: o jejku, zapomniałem ich wysuszyć, heh.

Todo: mogę je wysuszyć, jak chcesz.

Deku: no oki. - grzecznie odpowiedziałem.

Todoroki podzedł do mnie i swoją mocą ognia zaczął suszyć mi włosy. Po chwili poczułem znajomy zapach. To... To. To był zapach bardzo podobny do zapachu tamtego czarnowłosego *pijaka* (( hehe 🤭 od autorki)). Spiąłem  się i zamilkłem, lecz po chwili denki podał mi jedzenie, a todoroki skończył i usiadł na swoim miejscu.

Denki: wuela(( nie wiem jak się pisze od autorki))~ gotowe!

Deku: o jeju, denki. To wygląda pysznie! - dostałem 3 naleśniki przełożone dżeme, na górze oblane bitą(( tak jak ty dekusiu 🥰 od autorki)) śmietaną, polewą czekoladową z owocami. Ucieszyłem się, lubię naleśniki.

Denki: prościzna, mam nadzieję że ci posmakuje.- powiedział z uśmiechem na twarzy, a potem usiadł na swoje miejsce.

Deku: jestem pewny że jest pyszne! Dziękuję! - odpowiedziałem i zabrałem się do jedzenia.

Póżniej zjadłem jeszcze dwie dokładki, w między czasie gadaliśmy o głupotach i lekcjach. Wróciłem do pokoju, ku mojemu ździwieniu kachan jeszcze spał. Więc położyłem się koło niego i wtyliłem się w ciepłego blądyna. Chwila... Był aż za ciepły i cały spocony. Dotknąłem jego czoła, był cały rozpalony. Zacząłem go budzić.

Deku: kachan!...  KACHAN! wstawaj. - powoli otworzył oczy.

Baku: deku? Czemu nie śpisz? Co chcesz? - spytał zmęczonym głosem.

Deku: idę po pana aizawe. Masz gorączkę, chyba jesteś chory.

Baku: bożee, deklu. Nie dramatyzuj tak. Nic mi nie jest, daj mi spokój.- jego słowa trochę mnie zabolały, znów poczułem się nie chciany.

Deku: n-o, no dobrze... - odpowiedziałem i wyszłem z pokoju, zostawiając go. Nie miałem zbytnio gdzie iść więc poszłem posiedzieć na dachu akademika. Trochę się bałem, ale nie miałem ochoty siedzieć z innymi, wolełem nie robić im problemu...

Bakugo*

Ktoś zaczął mnie budzić, wkurwiłem się, byłem zmęczony. Otworzyłem oczy i to był izuku, spytałem czego chce. Nie miałem nastroju na rozmowy i nie czułem się za dobrze. Więc parsknąłem by się odczepił i poszłem dalej spać. Po jakimś czasie się obudziłem i wstałem. Poszłem się umyć i dopiero wtedy ogarnołem co powiedziałem dla izusia i że mogłem go zranić. Cholera, napewno go zraniłem. Jak najszybciej skończyłem się ogarniać i pobiegłem go szukać.

Baku: e, rekin, widziałes deku? - spytałem

Kiri- ymm, ostatni raz widziałem go na śniadaniu, potem poszedł do pokoju. A coś się stało?

Baku: nie twój interes. - parsknąłem i poszłem dalej.

Kiri: okejj? Pa?

Spytałem większośc osób i nikt nie wiedział gdzie on jest. Kurna. Myśl bakugo, myśl. Spytałem wszystkich, oprócz todoszmaty. Nigdzie go nie było. Musi być z dekusiem. Gdzie deku mógł pójść, gdy chciał być sam...? Hmmm,
Już wiem! Dach!

*** Koniec rozdziału
Sorki że mnie nie było tak długo ( znowu). Krótki rozdzialik, przepraszam za błędy. Postaram się pisać częściej. To tyle.

Bayooo~ <3

Depresed Deku { BakuDeku }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz