cz.15

314 19 3
                                    

Deku

Obudziłem się, na szczęście w tym samym pokoju w którym zasnąłem. Obok mnie leżał kachan, wtuliłem się w niego. Tylko z nim czuję się bezpieczny. Nadal bolało mnie całe ciało, najbardziej rany zadane nożem. Nagle usłyszałem otwierające się drzwi, do sali wszedł doktor.

Doktor: dzień dobry, jestem lekarzem. Powiedz mi, jak się czujesz? Czy coś cię boli?

Deku: d-dzień d-dobry, bolii mnie c-całe ciało. N-najbardziej rany. - odpowiedziałem ale nie mogłem przestać się jąkać.

Bakugo

Obudziłem się leżąc koło izuku, rozmawiał z lekarzem. Podniosłem się lekko i delikatnie by nie zrobić chłopakowi krzywdy.

Baku: hej izuś. - na te słowa zielonowłosy zamarł, znów zaczął się trząść i ciężko oddychał. Po chwili spojrzał na mnie ze łzami w oczach.

Doktor: izuku wszystko okej, jesteś już bezpieczny. - deku nie zareagował

Baku: izuku, spokojnie... jestem przy tobie. - przytuliłem dekusia i zacząłem głaskać po głowie. Troszkę się uspokoił ale nadal szlochał. Po chwili wtulił się we mnie.

Doktor: zostawię was samych do czasu aż pacjent się uspokoi. Musimy go zbadać.

(( Time skip) tydzień później)

Bakugo

Izuku był już w dobrym stanie fizycznym, dziś miał zostać wypisany ze szpitala. W czasie tego tygodnia miał dużo ataków paniki. Ludzie z klasy często go odwiedzali, a on jak zwykle starał się udawać że wszystko okej. Ze szpitala odbiore go ja, Aizawa i all might.

(W szpitalu)

Deku

Baku: hej izuku. - usłyszałem dobrze mi znany głoś blondyna. Cieszę się że już wychodzę ze szpitala ale jednocześnie boję się. Przez ten tydzień mój stan się polepszył, wiele osób mnie odwiedzało. Jakoś nie obchodziło mnie to za bardzo, nadal czuję wstręt do siebie. Dałem się tak łatwo wykorzystać...

Deku: k-kachan!! - ucieszyłem się gdy go zobaczyłem. Odrazu podszedł do mnie i mnie przytulił, za nim wszedł Aizawa i all might. Miałem już spakowane rzeczy, więc po załatwieniu formalności udaliśmy się do samochodu.

Baku: będziemy mieli pokój razem.

Deku: hym? Czemu?

Baku: jak to czemu?! Bym mógł cię pilnować! - powiedział z lekkim oburzeniem w głosie.

Baku: a ludzkiśpiwór od niedawna ma dyżury co godzinę i przychodzi do akademika. - te wszystkie zmiany przeze mnie? Wszyscy muszą mnie pilnować, jestem dla nich tylko ciężarem...
Z zamyśleń wyrwał mnie głos aizawy.

Aizawa: bakugo, słyszałem to. - powiedział z przedniego siedzenia.

Baku: ta ta, super.

Jechaliśmy jakieś 10 minut, poczułem się śpiący ale nie chciałem zasypiać. Boję się że znów będę miał koszmary i że będę krzyczał przez sen. Przecież kachan nie wytrzyma ze mną w pokoju, nie będzie mógł spać. Po 5 minutach byliśmy już przed szkołą. Aizawa i all might poszli do budynku szkoły załatwić jakieś sprawy, a ja i kachan poszliśmy do akademika. Gdy weszliśmy wszędzie było ciemno, wystraszyłem się że coś się stało. Nagle nie wiadomo skąd wyskoczyła cała klasa krzycząc: witaj z powrotem!!! Było głośno, świeciły kolorowe światła i grała muzyka. Wystraszyłem się...

Deku: aahshbshsbah!!! - wbiegłem do po schodach na górę, słyszałem tylko jak kachan drze się na nich że są idiotami. Pobiegłem w znane mi miejsce czyli tam gdzie wcześniej był mój pokój. Nie mogłem uspokoić oddechu. Chyba znów mam atak paniki. Podbiegłem do drzwi i szarpałem za klamkę, nie chciały się otworzyć, były zamknięta. Upadłem na ziemię i skuliłem się w kulkę, ciężko oddychając. Nie mogłem na niczym skupić myśli. Obraz zamazywał mi się przed oczami, łzy spływały mi po policzkach. Nagle usłyszałem cichy głos szepczący : izuś~ tu jesteś, wracasz do nas~

Deku: nieeeee! Zostaw mnie!!! - krzyknąłem i spojrzałem w stronę z której dobiegał głos. Było nieco ciemno. Rozejrzałem się po całym korytarzu, nikogo nie było. Znów się skuliłem.

Bakugo

Ci idioci go wystraszyli! Nawrzeszczałem na nich i pobiegłem szukać deku. Znalazłem go skulonego na ziemi przy drzwiach do jego starego pokoju. Podbiegłem do niego, był cały zapłakany i trząsł się. Miał zamknięte oczy, spał. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do naszego pokoju. Położyłem go na łóżko, zamknąłem drzwi i położyłem się obok chłopaka. Nadal się trząsł, był bardzo zimny. Przytuliłem go do siebie i zasnąłem.

( Tym czasem u ligi złoczyńców)

Shigaraki

Shiga: świetnie! No po prostu świetnie! Nie dość że straciliśmy zabawkę 'którą się nie znudziłem' to jeszcze bazę i paru pachołków. Dobrze że mamy zapasowe kryjówki.

Toga: cooo z izusiemmm~ ? Nie zdążyłam się z nim dobrze zabawić. Mam tylko jedną fiolkę z jego krwią, tylko tyle udało mi się zabrać.

Dabi: no właśnie, co teraz? Zapasową baze mamy, jebać pochołki ale co z chłopakiem?

Shiga: musimy wymyślić plan, i zastanowić się czy napewno chcemy naszą zabaweczkę z powrotem.
Hmmm, jeśli znów go porwiemy mogą znów nas dopaść. Jeśli zostawimy go w spokoju, nie będzie z kim się zabawić, a on był zajebisty. Te jego jęki i błaganie by przestać~ podniecają~

Toga: shigiiiii! Nie chcę znać szczegółów tej waszej "zabawy", chcę tylko zobaczyć jak topi się w kałuży krwii~

Dabi: dobra, dobra nie piepsz.

Toga: jedyne osoby które piepszyły to wy. - odwróciła się na pięcie i wyszła.

Dabi: mam zajebisty pomysł. Zostawmy go n-

Shiga: że co?! Serio? Taki zbok jak ty, chce zostawić w spokoju takiego chłopaczka?! Hahahahhhaaa! Nie wierzę?!

Dabi: kurwa, debilu daj skończyć!

Shiga: dobra, dobra spokojnie.

Dabi: zostawmy go narazie, niech poczuje się bezpiecznie, później napadniemy ich na np, treningu i go weźmiemy.

Shiga: ty to czasem jednak używasz mózgu. Dobre, ale trzeba to dopracować~

Koniec rozdziału

Krótki bardzo, pisałam go kilka dni bo wena powiedziała papa i wyskoczyła przez okno.😿 Mam nadzieję że nie jest zły.

Bayo~

Depresed Deku { BakuDeku }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz