[5]

146 14 13
                                    

- Godziny masz poprzestawianie w telefonie? - zmarszczyłam brwi - Wydaje mi się, że nie ma jeszcze piętnastej.

  Podniosłam się do siadu i patrzyłam na mężczyznę stojącego po środku mojego pokoju.

- Chciałem się z tobą jeszcze zobaczyć.

- To mogłeś odpalić sobie moje zdjęcie, a teraz tak jak wszedłeś tak wyjdź. - wskazałam na drzwi

Czy on potrafi mówić? Kolejny nie potrafi złożyć zdania, a jak złoży to jest to jedno zdanie na półtorej godziny. Stoi i się patrzy. Jest pierdolonym creepem. Zaczynam się trochę obawiać o swoje zdrowie. Zaraz mi dosypie czegoś do wody i umrę, albo na tym obiedzie - na który nie przyjdę - jak nie będę patrzeć to sypnie czymś po talerzu.

- Będziesz coś mówił czy w języku migowym chcesz?

- Jeśli chcesz to z chęcią dla ciebie się nauczę. - zaśmiał się

A weź, kurwa, spierdalaj.

- Mówisz co chcesz i wypierdalasz czy tylko wypierdalasz?

Rzucił bluzę którą do tej pory trzymał w ręce na szary fotel po czym podszedł do łóżka.
Wyjdź zanim wystarczająco mnie zdenerwujesz.

- Przesuń się.

O nie, kolego.

- Nie położysz się tutaj.

- Spoko, rozumiem.

Odetchnęłam ale moje szczęście nie trwało zbyt długo. Mężczyzna klęknął jednym kolanem obok mojej nogi, a drugie przełożył na drugą stronę ud. Jego ręce również spoczęły po dwóch stronach mojego ciała, przez co nasze twarze nie dzieliło więcej niż trzy centymetry. Zbliżył się bardziej, a ja nagle przestałam potrafić oddychać.

- Pachniesz jak moja babcia.

Odsunął się i całym ciężarem opadł na moje kolana.

- Ale jesteś świnią. Większego chama w życiu nie widziałem.

- Wiem, dzięki. - uśmiechnęłam się ukazując białe zęby

- A tak przy okazji, przyszedłem zabrać co moje.

William

Po wypowiedzeniu tych słów praktycznie od razu wpiłem się w jej usta. Jęknęła zaskoczona ale momentalnie oddała pocałunek. Jej dłonie wyładowały na tyle mojej głowy tylko po to, żeby ciągnąć mnie za włosy. Uśmiechnąłem się do siebie co zapewne poczuła. Przesunęła ręce na moją szyję i jeszcze bardziej przysunęła mnie do siebie, gdyby nie ręce którymi się podpierałem już dawno przyjebałbym łbem o szafkę nocną bo znając moje szczęście pierdolnąłbym w bok.
Po niecałej minucie dziewczyna się ode mnie odkleiła i spojrzała na mnie swoimi pięknymi brązowymi oczami. Uśmiechnęła się do mnie i dalej nie przerywała naszego kontaktu wzrokowego.

- Już możesz iść. - rzuciła czochrając moje włosy

  Zignorowałem to.

- Ubieraj się. Idziesz ze mną.

  Zmarszczyła brwi. Powoli zsunąłem się z jej nóg, a ona dalej na mnie patrzyła. Jedyny ruch jaki wykonała to zgięcie kolan. Teraz siedziała po turecku, włosy bezwładnie opadały na jej ramiona, a koszulka podwinięta była prawie do połowy brzucha.

- Nie chcę psuć ci marzeń, ale jutro na prośbę twojej żony muszę przyjść z samego rana do Emily. - przechyliła głowę

- Ile tobie trzeba tłumaczyć? - spytałem - Lizzy nie jest moją żoną od sześciu lat! - podniosłem głos

- Nie drzyj mordy, kretynie.

  Po chwili w moją twarz uderzyło coś miękkiego. Automatycznie zamknąłem oczy i usłyszałem cichy śmiech.

- Jak tylko stąd wyjdziemy to przysięgam, że wylądujesz cztery metry pod ziemią. - przechyliłem głowę - W takiej fajnej drewnianej skrzyneczce. Ciemnej albo jasnej, jakiej tylko będziesz chciała. Opcjonalnie różowej.

  Zaśmiała się i powoli wstała z miejsca. Najszybciej jak potrafiła obciągnęła koszulkę w dół, ale to co zobaczyłem to moje.
Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej szare dresy. Włożyła je na tyłek i wróciła wzrokiem na moją osobę.

- Pierdol się, Will.

- Chętnie. Masz czas teraz?

  W tym momencie jej telefon zadzwonił. Spojrzałem na niego, a na wyswietlaczu zobaczyłem zdjęcie mojej blond księżniczki z podpisem Alan . Czy moja księżniczka mnie zdradza? I wcale nie mówię tutaj o pannie Smith. Bardziej interesuje mnie blondyneczka w telefonie. Dzwonił na kamerce.

- Odbierz.

  Brunetka podeszła do łóżka i odebrała połączenie. Od razu zobaczyłem ten parszywy ryj. Uśmiechnął się aż za przesadnie i eksponował odsłoniętą klatkę piersiową.

- Cześć.

  Niemal niesłyszalnie podszedłem do łóżka i w momencie zsunąłem spodnie z jej bioder, przerzuciłem jej uda przez swoje ramiona. Moja głowa znalazła się pomiędzy nimi i mimowolnie się uśmiechnąłem. Dziewczyna spojrzała na mnie zdezorientowana ale dalej kontynuowała rozmowę z Alankiem. Odsunąłem skrawek jej bielizny po czym ucałowałem jej kobiecość. Zauważyłem, że przygryzła dolną wargę.

- Dobrze się czujesz? - spytał

  Ja wspaniale, myślę, że twoja koleżanka też.

- Tak, jest okej.

  Lepiej być nie mogło, blond księżniczko.

- Chcesz coś ważnego, bo naprawdę muszę zaraz lecieć spać. - powiedziała gdy włożyłem w nią język

- Chciałem po prostu z tobą porozmawiać...

- Okej, ale naprawdę chwilę. - westchnęła - Mam jutro pracę.

  Przesunąłem językiem w górę, a jej usta opuściło głośne westchnienie. Odsunąłem głowę, a język zastąpiłem palcem. Początkowo włożyłem w nią tylko wskazujący aby po chwili dodać również środkowy. Oddychała głośno próbując zacisnąć uda, ale coś jej nie wychodziło. Była cholernie mokra i podniecona.

- Will, kurwa. - powiedział odrobinę za głośno

- Will? - powtórzył blondyn - Czy to czarne coś jest u ciebie w domu?

  Nie, no co ty. Ja? W życiu. Nigdy, kochanie moje.

- Isa, do kurwy nędzy, czy ten eskulap jest z tobą?

- Jestem ginekologiem, kretynie. - rzuciłem wstając z kolan

- Daj go do telefonu. - rozkazał

- Dobra nie sap się bo dostaniesz reakcji alergicznej.

Don't Trust meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz