[11]

164 8 0
                                    

Dwadzieścia minut w samochodzie z tym niedojebem nie należało do najlepszych. Standardowo z głośników leciał jakże cudowny Drake, a jego łapy jak zwykle były tam gdzie nie powinny. Jak nie po prostu na moim kolanie to jechał nią wyżej. Wiedziałam, że założenie sukienki na spotkanie z nim to nie będzie najlepszy pomysł. Co zrzuciłam jego łapsko to po niespełna trzydziestu sekundach znowu znajdowała się w tym samym miejscu.
Czy za pobicie przy którym doszłoby do kilkukrotnego zgonu grozi mi coś poważnego? Jak coś to w obronie własnej.

– Z laski swojej nie dotykaj mnie i wytłumacz mi,
dlaczego przywiozłeś mnie pod jakiś jebany hotel?

– Jeszcze nie wiesz, księżniczko? – zaśmiał się wyciągając kluczyk ze stacyjki

– Mówiłam już, że gwałt nie wchodzi w rolę. Dobrze wiesz, że jakbym przykurwiła ci w mordę, to byś nie wstał. – przechyliłam głowę wysiadając z auta – A poza tym...

Zaczęłam, ale gdy mój wzrok zatrzymał się na blondynce – pofarbowała się? Najwidoczniej tak. – stojącej przy drzwiach budynku. Paliła papierosa rozmawiając z kimś przez telefon. Will po dosłownie kilka sekund później pojawił się za mną. Jedna z jego dłoni wyładowała na mojej talii, a drugą splótł z moją. Początkowo chyba jej nie zauważył, lecz gdy staliśmy tam już dłuższą chwilę spojrzał w tym samym kierunku co ja. Zacisnął mocniej palce na moim brzuchu, ale nawet nie poczułam bólu. Byłam zbytnio wpatrzona w moją byłą przyjaciółkę.

– Ja mam omamy, czy ty też ją widzisz? – spytałam, odwracając się do niego twarzą

– Wydaje mi się, że tam stoi i właśnie się na nas patrzy.

– Możemy wracać? Jeżeli chcesz to przyjmę cię do siebie, ale błagam, jedźmy stąd. – zacisnęłam palce na jego koszulce

  Mężczyzna wciągnął więcej powietrza do płuc i spuścił wzrok na moją twarz.

– Za późno, księżniczko.

  Przymknęłam oczy i właśnie wtedy usłyszałam kroki za plecami.
Tutaj nie byłoby obrony własnej, ale powiedziałabym w sądzie, że to przypadek. Na tysiąc procent by przeszło.

– Cześć.

  Spierdalaj w podskokach.
Nikt z nas się nie odzywał. Ja stałam do niej tyłem. Will miał ostro wypierdolone na jej osobę, bo dalej patrzył na mnie. Tylko gdy odpalał papierosa to przelotnie na nią spojrzał.

– Myślałam, że pogadamy. Ale najwidoczniej się myliłam.

Odwróciłam się w jej kierunku i spojrzałam na jej twarz. Oprócz koloru włosów, nie zmieniło się nic. Dalej wyglądała tak samo źle jak wcześniej. Już Will był ładniejszy.

– O czym chcesz porozmawiać? O tym jak się z nim przeruchałaś? – zmarszczyłam brwi – Chcesz się pochwalić wrażeniami, czy może opisać mi jaki jest w łóżku?

  Walker z tyłu niemal niesłyszalnie się zaśmiał.

– Obawiam się, że ona wie to aż za dobrze. Była w nim ze mną dużo razy. – powiedział, zaciągając się papierosem – Więc nie musisz się trudzić i opowiadać jej tego.

  Stanął obok mnie i znów położył dużą, gorącą dłoń na mojej talii. Choć po chwili zjechał nieco niżej przez co, dotykał mojego biodra.
  Można prosić jakiegoś lekarza, czy coś? Bo chyba  moje serce powoli  zaczyna wypadać z piersi.

– Wiem, chwaliła się.

  A ty zazdrościłaś, pomimo tego, że podobno byłaś lesbijką.

– Naprawdę? To musiało jej być serio dobrze.

Don't Trust meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz